Na czym powinna być postawiona ściana ze słomy w domu w technologii straw bale? Pytanie niby zasadnicze, a okazuje się, że nawet architekci z branży oraz wykonawcy nie zawsze o tym myślą. Przedstawiamy nasze pomysły na dobre posadowienie kostki słomy.
Dom w technologii strawbale jest bardziej wrażliwy na warunki atmosferyczne. Bardzo istotna przy tym jest wilgoć. W naszym klimacie nie da się jej całkowicie uniknąć, niezwykle ważne są: niedopuszczenie do choćby najmniejszego zawilgocenia ściany, a jeśli już do tego dojdzie – jak najszybsze się jej pozbycie.
Kluczem do tego w przypadku słomianej ściany jest jej odpowiednia wentylacja – umożliwienie jej „oddychania”. Zapewnić ma to odpowiedni tynk – gliniany lub wapienny. Istnieją jednak takie miejsca, w których nawet idealna, oddychająca gładź nie pomoże.
Ściana ze słomy od podstaw
Z własnego doświadczenia i z rozmów z innymi budującymi architekci, a także wykonawcy, do posadowienia kostek słomy nie przykładają za bardzo wagi.
Architekt drewnianą konstrukcję projektuje tak, jak w normalnym domu szkieletowym (na przykład w tzw. kanadyjczyku), w którym wypełnieniem jest cokolwiek – często nie jest praktykiem i zdarza się, że jego rozwiązania bywają świetne, lecz tylko na papierze. Wykonawca tymczasem również nierzadko nie zdaje sobie sprawy, że w przypadku słomy to posadowienie ściany powinno wyglądać trochę inaczej niż tradycyjnie. Za błąd w konstrukcji, któremu poświęcamy ten artykuł, ostatecznie słono mogą zapłacić inwestorzy.
W czym tkwi problem? Drewno – niezależnie od tego, czy stawiamy dom, czy tylko taras – nie powinno nigdzie bezpośrednio stykać się z betonem, by nie podciągało wody i nie było niepotrzebnie narażone na wilgoć (wyjątkiem jest impregnowana podwalina, na którą zawsze powinna iść kolejna belka, do której dopiero mocuje się pozostałe części konstrukcji). Jeszcze bardziej ostrożniejsi powinniśmy być ze słomą.
Podstawa ściany z naturalnych materiałów
Przede wszystkim kostka słomy nigdy nie powinna być układana bezpośrednio na betonie, bloczkach betonowych czy nawet kamieniach tworzących fundament. W tym miejscu, pod słomą czy gliną lekką, powinna pojawić się jakaś izolacja przeciwwilgociowa.
Może to być czarna folia 0,3 mm, a na niej deski (jeśli mamy nadmiar resztek) lub – zdecydowanie tańszej wersji – klejona żywicą płyta OSB (OSB-3). Innym sposobem na odizolowanie się od dołu od niepożądanej wilgoci jest ułożenie na fundamencie kawałków papy – kupionej lub przygotowanej samemu (karton pomalowany smołą).
O ile, na szczęście, o tej izolacji wielu projektantów i budowniczych jeszcze pamięta, o tyle o drugiej omawianej kwestii – już nie.
Gdzie powinna zaczynać się ściana ze słomy? – to pytanie powinno padać na naturalnych budowach zdecydowanie częściej. Na przekrojach w projekcie naszego domu kostka słomy ląduje na drewnianej podwalinie. Na papierze wszystko wygląda super.
W rzeczywistości jednak podwalina ma jedynie 15 cm, a kostka słomy – 50 cm. Pod pozostałe 35 cm też trzeba coś podłożyć. Ale nie to stanowi największy problem. Zwykle podwalina nie znajduje się na poziomie docelowej podłogi domu, a dużo niżej – u nas różnica wynosiła prawie 25 cm…
Wysokość posadowienia pierwszej kostki słomy
Podwalina mocowana jest do pierwszej, wyrównującej, nienośnej warstwy betonu, wylewanej na fundament liniowy i zagęszczony piasek. Na podwalinę idzie jeszcze jedna belka, a na beton – ocieplenie (w naszym przypadku 15 cm) i kolejna wylewka (u nas gipsowa, gdzie indziej zwykle betonowa). Dopiero na nią kładzie się wykończeniową warstwę podłogi. Z zewnątrz domu do wysokości podłogi również stosuje się ocieplenie (tym razem pionowe), na nie zwykle kładzie się klej i siatkę, a potem jakiś cokół.
W czym tkwi problem? Gdybyśmy kładli pierwszą kostkę słomy bezpośrednio na podwalinę, trzy czwarte pakietu (a może nawet cała kostka) znalazłoby się pod poziomem podłogi – z jednej strony mając solidną blokadę z nieoddychających materiałów. Styk słomy z styropianem, betonem czy folią to idealne miejsce do gromadzenia się wilgoci i… pierwszy krok na drodze do przegnicia całej ściany ze słomy.
Kostka słomy w tym przypadku znajduje się względnie nisko ponad poziomem gruntu, co tym bardziej naraża ją na wilgoć. Tynk łatwiej będzie podciągał ją od ziemi, a podczas deszczu dodatkowo będzie bardziej narażony na odpryski wody. Powtórzmy raz jeszcze: dom z gliny i słomy powinien mieć solidne buty i kapelusz, czyli cokół i okap.
Ściana ze słomy – przykładowe poprawne posadowienie
Podczas budowy wpadliśmy na dwa pomysły, sprawdziliśmy oba. Pierwszy w przypadku ścian zewnętrznych, drugi – ścian działowych.
1. Wyniesienie podstawy ściany do poziomu przyszłej podłogi. W miejscu ściany z kostek słomy zbudowaliśmy drewniane korytko o wymiarach 50 cm (grubość ściany) i wysokości 15 cm (z drewna konstrukcyjnego). Dno korytka stanowiła belka na podwalinie oraz dobite po obu jej stronach deski. Takie dno było konieczne, gdyż chudziak znajdował się jeszcze 10 cm niżej (wysokość podwaliny i belki na niej: 5 + 5 = 10 cm). Do korytka wsypaliśmy keramzyt. Na cały dom zużyliśmy ok. 2 m3 (ok. 650 zł za wór takiej objętości). Na to dopiero układaliśmy kostki słomy. Keramzyt to wypalana glina, więc dobrze dogaduje się z tym naturalnym materiałem budowlanym.
2. Położenie niemal wszystkich warstw podłogi (poza wykończeniową) przed rozpoczęciem słomowania (budowania z kostek słomy). To znaczy: trzeba wylać chudziak, położyć izolację przeciwwilgociową, dać ocieplenie, wylać beton lub gips i przykryć na przykład wspomnianą płytą OSB. Ściana ze słomy będzie dobrze zaizolowana od spodu na obu tych materiałach.
Podsumujmy: ściana ze słomy musi oddychać i musi być dobrze zabezpieczona przed wilgocią od dołu (a także od góry, o czym piszemy w tekście o zamknięciu ściany ze słomy). Więcej rozwiązań jej posadowienia w technologii straw bale możecie podejrzeć w literaturze na temat budowania z kostek słomy, np. w książce Gernota Minkego Building with straw (po polsku wydanej pod tytułem Podręcznik budowanie z kostek słomy). Jeśli macie jeszcze inne pomysły, jak dobrze posadowić kostki słomy, prosimy, podzielcie się nimi w komentarzach.
Doczytałaś(-eś) artykuł do końca – dziękujemy za poświęcony czas! Jeśli znalazłaś(-eś) w nim coś wartościowego albo ciekawego, polub lub obserwuj nas na Facebooku. Dzięki temu nie przegapisz następnych fajnych (mamy nadzieję) wpisów oraz ciekawostek, które publikujemy tylko tam.
Dzień dobry,
Przede wszystkim chciałam podziękować za chęć dzielenia się swoimi doświadczeniami, często niepożądanymi, z Waszej budowy.
Informacje i uwagi są niezwykle cenne i do wykorzystania dla potencjalnych “inwestorów”.
Obecnie mierzę się z podobnym przedsięwzięciem, na razie w strefie teorii i marzeń, mam nadzieję spełnionych wkrótce :).
Szukam architekta, który specjalizuje się w technologii strawbale lub gliny lekkiej (jeszcze sie nie zdecydowałam).
Czy jesteście w stanie polecić mi kogoś sensownego?
Pozdrawiam,
Renata
Dzień dobry!
Dziękujemy za miłe słowa – fajnie, że komuś nasze doświadczenia mogą się przydać.
Żadnego architekta niestety nie jesteśmy w stanie polecić. Gdybyśmy jeszcze raz się do wszystkiego przymierzali, wybralibyśmy po prostu architekta, który zna się bardzo dobrze na drewnianych konstrukcjach szkieletowych i który chciałby posłuchać o pewnych aspektach tego specyficznego wypełnienia ścian, jakim są kostki słomy (czy glina lekka). Niestety takie rozwiązanie wymaga zdecydowanie lepszego przygotowania teoretycznego inwestora, ale z pewnością jest sporo tańsze, nawet dwukrotnie.
Pozdrawiam
U.
Kochani! Nie tędy droga! Decydujemy się na słomę i glinę bo wracamy do korzeni lub z powodów ekologicznych. Łączenie tego ze styropianem, folią i innymi “zdobyczami” tej nieszczęsnej cywilizacji jest tego zaprzeczeniem! Np. świetnym materiałem izolacyjnym jest kora brzozy. Używali jej skandynawi , a ja przez przypadek potwierdzam w praktyce – płat tejże kory, leży od 24 lat na trawie i nic się z nim nie dzieje. Nie przyczyniajmy się do produkcji chemii!!! Mam jeszcze kolejny apel – Olejcie utrzymywanie trawników!!! Jest to klasyczny wymysł ludzkiej próżności i debilizmu! Złe strony trawnika – “angelskego”, a, jakże! Zużycie czasu, paliwa{zanieczyszczenie powietrza),niszczenie różnych organizmów w czasie koszenia, ew. zużycie wody,ew. skażenie środowiska – nawozy sztuczne, pestycydy. Dobre strony trawnika – estetyka(dla mnie wątpliwa)… no i taki piękny, mięciutki zielony dywanik…. noż kurwa mać! Rozważcie to proszę! Podam rozwiązanie przykładowe {ja tak robię). Zostawiamy trawnik siłom natury, miejsca komunikacji wykaszamy kosiarką bębnową, z napędem ręcznym!!! czyli tzw alejki. Wot i wsio!
Pisze Pan, że „decydujemy się na słomę i glinę bo wracamy do korzeni” – tu chyba Pan sporo uogólnia. Jeśli Pan z tego powodu wraca do tych materiałów, to proszę pisać o sobie. Ludzie budują ze słomy i gliny z różnych przyczyn i nie każdy wypina się przy tym na osiągnięcia ludzkości.
Kora leżąca 24 lata na trawie ma być dowodem jej świetnej izolacyjności od wilgoci? Proszę sobie nie żartować… Tu chodzi o izolację od wilgoci niezwykle podatnego na nią materiału, jakim jest słoma. A kora, jako naturalny materiał, rozkłada się jednak z czasem (często dużo, dużo szybciej niż 24 lata, o których Pan pisze). Pana jednostkowy przypadek nie jest żadnym dowodem, że się nadaje do tego celu.
O ile można się zgodzić co do trawników, by nie mieć monokultury i nie kosić ich co tydzień, o tyle „nieszczęsna cywilizacja”? „Nieszczęsnej cywilizacji” może Pan podziękować, że nie umarliśmy jako dzieci – jak w średniowieczu, nie dopadła nas dżuma czy hiszpanka i dożyliśmy swojego wieku. Cywilizacja dała nam naprawdę sporo i nie wypada po prostu potępiać jej w czambuł.
“„Nieszczęsnej cywilizacji” może Pan podziękować, że nie umarliśmy jako dzieci – jak w średniowieczu… “.No tak,jakby tu jeszcze dowalić średniowieczu.Wszystko co złe to średniowiecze.Czy aby nie w tym wstrętnym średniowieczu budowano z drewna,pracowano siła swoich mięśnni i siłą zwierzat albo wymyślonymi wówczas narzędziami z drewna czyli eko?
Proszę przeczytać jeszcze raz powyższe komentarze, a potem swój własny, tylko może tym razem ze zrozumieniem.
Kto napisał, że wszystko, co złe, to średniowiecze? Faktem jest, że średnia życia człowieka była wtedy o wiele, wiele krótsza i ludzie umierali na choroby, które potrafimy dziś leczyć lub którym potrafimy zapobiegać. Nikt nie „dowala średniowieczu”.
Dzień dobry.
Chciałbym prosić o poradę. Czy jest zasadność budowania ogrodzenia w technologii strawbale? Zależy mi na uzyskaniu efektu muru.
Pierwsze co mi się nasuwa to odporność na bezpośrednie działanie deszczu co wymuszałoby zastosowanie daszku/okapu.
O ile będzie to zaprojektowane ze smakiem myślę, że może wyglądać atrakcyjnie (może pokrycie ze strzechy?).
Druga sprawa to izolacja od gruntu. Myślę, że bazując na powyższym artykule jesteśmy w stanie sprostać temu wyzwaniu.
Rozpatrujemy też taką opcję: zamiast słomy użyć obecnego ogrodzenia jako stelażu pod tynk.
Obecne ogrodzenie jest z drewnianych pionowych sztachet, przykręconych do metalowego stelażu ze słupków i poprzeczek. Przerwy nie są duże – 2-3cm. Jeśliby wypełnić wszystkie puste przestrzenie słomą, zabić siatką tynkarską i generalnie wyrównać powierzchnię pod tynk, czy nie zdałoby to egzaminu?
Czy jest coś co może dyskwalifikować te pomysły?
Dzień dobry,
odradzalibyśmy mur z kostek słomy. Dobra izolacja od dołu i od góry to nie wszystko. Dom w najwilgotniejsze miesiące jest ogrzewany, dzięki czemu ściana jest osuszana. Mur na zewnątrz wciąż narażony byłby na wilgoć i raczej dość szybko zacząłby w środku gnić.
Ewentualnie można by rozważyć takie ogrodzenie z gliny lekkiej (gliny z niewielką domieszką słomy lub np. wiórów oraz piasku), z wykorzystaniem obecnej konstrukcji jako stelaża. W tym wypadku dobra izolacja od gruntu oraz pokrycie ze strzechy czy nawet deseczek oczywiście też byłyby konieczne. Dodatkowo sam mur można by zabezpieczyć olejem lnianym.
Zastrzegamy jednak, że sami nie wypróbowywaliśmy takiego rozwiązania i nie wiemy, jak naprawdę sprawdziłoby się w praktyce.
Pozdrawiamy
SW