Naturalny dom w polskim klimacie trzeba czymś ogrzewać. Najlepiej bez szkody dla środowiska wokół i klimatu. Dlaczego zatem nie piec rakietowy?
Obecnie naprawdę bardzo ważne jest, by nowo wznoszone domy były energooszczędne i ogrzewane w sposób przyjazny człowiekowi i klimatowi. Wśród naturalnych budowniczych szczególnie dużo słyszy się o cieple, jakie może zapewnić piec rakietowy. Rozważaliśmy jego postawienie (jako dodatkowego źródła ciepła w domu), jednak – pomimo miłości do natury – nie zdecydowaliśmy się na to rozwiązanie.
Na marginesie fotoreportażu o budowie pieca akumulacyjnego z cegły szamotowej piszemy, dlaczego nie jesteśmy do niego przekonani i dlaczego nie sprawdziłby się w naszym przypadku.
Czysty piec rakietowy, czyli zaklinanie rzeczywistości?
Przede wszystkim nie zadowoliły nas informacje o piecu rakietowym, które można było znaleźć w sieci, gdy podejmowaliśmy decyzję dotyczącą dodatkowego źródła ciepła w domu. Wiele stron twierdziło, że piec rakietowy to rozwiązanie czyste, przyjazne środowisku – że cały dym się spala i z komina nic szkodliwego już nie wylatuje. Tymczasem to niemożliwe. Takie twierdzenie nie mają żadnego osadzenia i sprzeczne są z tym, co chemia mówi o spalaniu.
W piecu rakietowym spala się zwykle drewno. Ten materiał organiczny w dużej mierze składa się ze związków węgla. Węgiel w wyniku spalania – czyli reakcji z tlenem – wbudowuje się w cząsteczkę dwutlenku węgla (C + O2 => CO2).
A potem z tym dwutlenkiem węgla już nic chemicznie w przewodzie kominowym się zadziać nie może. Nie zachodzi żadna reakcja dopalania dymu, typu CO2 + O2. Dwutlenek węgla nie jest już do niczego spalany! Wskutek spalania drewna uwalniany jest do atmosfery. A nie jest to gaz obojętny dla klimatu. Podobnie jak tlenki azotu czy siarki, również wydobywające się z komina (NOx i SOx również dalej nie reagują z tlenem, by się „spalić” do czystego powietrza), nie pozostają bez wpływu na nasz układ oddechowy i nasze zdrowie.
Wiele osób – zdaje się – uważa, że jasny, czasem wręcz niemal niezauważalny na tle białego nieba, dym z komina oznacza, że wydobywa się z niego tylko para wodna i jest czysto, i zdrowo. Tymczasem dwutlenek węgla jest bezwonny i bezbarwny. To, że go nie widać, nie znaczy, że go nie ma i że na nic nie wpływa.
Problem konstrukcyjny z piecem rakietowym
Konstrukcja pieca rakietowego jest dość specyficzna (nie będziemy się tu w ten temat wgłębiać; niektórzy porównują go do pieca akumulacyjnego, w którym dym musi kilka razy zawinąć, zanim wydostanie się na zewnątrz). Często nie ma mowy o wysokim kominie, a spaliny odprowadzane są rurą względnie nisko, na wysokości stropu parteru.
Z jednej strony nie chcieliśmy przebijać ściany i wysuwać rury między parterem a poddaszem użytkowym. Z drugiej – nasz dom jest na tyle wysoki, że gdyby poprowadzić komin tradycyjnie, w górę, mielibyśmy spore problemy z ciągiem. Albo w ogóle by go nie było, co stanowiłoby nie lada kłopot. Piec rakietowy przegrał i w tej kategorii.
Piec rakietowy a tradycyjne zduństwo
Ostateczny argument przeciwko piecowi rakietowemu przedstawili nam… sami zdunowie.
Jak pisaliśmy wyżej, piec rakietowy nie jest czystym rozwiązaniem (warto zaznaczyć, że żaden piec nie jest; jeśli chodzi o ilość zanieczyszczeń, najsensowniejsze w naszym klimacie jest ogrzewanie gazowe). Często podkreśla się za to, że piec rakietowy jest efektywny – to znaczy, że drewno spala się w nim wolniej, daje więcej ciepła, dzięki czemu zimą można palić mniej i zaoszczędzić na ogrzewaniu.
Zapewne piec rakietowy jest bardziej efektywny niż zwykłe kominki i paleniska, lecz czy bardziej efektywnym niż sprawdzone akumulacyjne piece?
Od zdunów w drugim, trzecim pokoleniu usłyszeliśmy wprost, że słowa „piec rakietowy” stały się w ostatnich latach modne. A oni nie rozumieją dlaczego.
Problemem jest to, że w wielu rejonach Polski nie kontynuowało się tradycji budowania ciepłych pieców akumulacyjnych. Ludzie zapomnieli o fachu i teraz wynajduje się jakieś wynalazki, niekoniecznie sprawdzające się wszędzie i najwydajniejsze w danych warunkach, zamiast przypomnieć sobie, jak to robiło się kiedyś.
Po prostu piec akumulacyjny
I w ten sposób wybraliśmy i zbudowaliśmy akumulacyjny piec z cegły szamotowej. Budując dom, każdy sam (no, wraz z urzędnikami) musi zdecydować o źródle ciepła dla niego. Warto przy tym zastanowić się, na czym najbardziej nam zależy i co nam jest najbardziej potrzebne, a także porozmawiać z okolicznymi zdunami i się ich poradzić, jak dostosować źródło ogrzewania do wielkości pomieszczeń i innych celów (np. gotowanie, siedzisko), którym ma służyć. W internecie możliwości jest mnóstwo i wszystkie przedstawiane są jako te najwspanialsze. Nie wszystko jednak wszędzie się sprawdzi.
Nasz trzymający ciepło nawet dobę po ostatnim wrzuceniu drewna akumulacyjny piec wykonał zdun z Podlasia, gdzie jeszcze nie zapomniano, jak to się robi. Służy nam wiernie kolejny rok, podczas oczekiwania, aż gazownia się wreszcie ogarnie, zrobi swoje i przeprosi za prawie półtora roku opóźnienia… Obejrzyjcie fotoreportaż z budowy pieca z cegły szamotowej, który nie kosztował miliona monet.
Doczytałaś(-eś) artykuł do końca – dziękujemy za poświęcony czas! Jeśli znalazłaś(-eś) w nim coś wartościowego albo ciekawego, polub lub obserwuj nas na Facebooku. Dzięki temu nie przegapisz następnych fajnych (mamy nadzieję) wpisów oraz ciekawostek, które publikujemy tylko tam.
Wartościowy artykuł. Sam mocno się zastanawiam nad tym, czy dom można wybudować nieco “mądrzej”. Fajnie, że bardzo głęboko sięgacie w poszukiwaniach.
Dziękujemy. Aczkolwiek w tym tekście nie mam wrażenia sięgnięcia głębiej 😉 Tu, no poza tą chemią spalania, dużo było na logikę, ale bez nadmiernego drążenia tematu.
A akurat dziś trochę tej logiki zyskało niezłe potwierdzenie. Na fejsbukowej grupie „Piece rakietowe i akumulacyjne” Cohabitatu pojawiło się zdjęcie komina pieca rakietowego: https://fb.com/groups/PieceRakietowe/permalink/2241672916071548/.
Ponieważ grupa jest zamknięta opowiem trochę o samym zdjęciu i komentarzach. Na fotografii widać otynkowany biały komin, a na nim, tuż pod stropem kilkudziesięciocentymetrowe smoliste wykwity. Piec użytkowany od 3 lat, pierwszy raz pojawiło się takie coś.
Okazuje się, że:
– Wszystko wcale nie było spalane tak dobrze, jak budowniczy pieców rakietowych deklarują.
– Mniej „na oko” spalin wylatujących z komina spowodowane było tym, że te substancje smołowe zostawały w kominie.
– A nie wylatywały, bo nałożyły się prawdopodobnie dwie sprawy: nie było ciągu, a nie było ciągu, bo były zbyt zimne -po przejściu przez wymiennik ciepła ogrzewający kuchnię i dodatkowo chłodziły się na nieogrzewanym poddaszu. Zimna para wodna się skraplała…
Chyba ładnie podsumował to Stefan Batory: „Piec akumulacyjny ma to do siebie, że spaliny są bardzo chłodne i wymagają albo wymuszonego ciągu, albo odprowadzenia bezpośrednio przez ścianę. Jeżeli nie ma ciągu, to woda z nich skropli się razem z sadzą i smołą na ściankach i przesączy”.
Jak sugerują inne komentarze, przyczyną nie jest samo niesezonowane drewno (te opinie brzmią jak „piece rakietowe są super, to na pewno nie wina pieca”). Inni ludzie też palą drewnem od handlarzy i takich wykwitów nie widuje się często. Inni piszą o strażaku na kominie. Z pewnością trochę by pomógł – i w zwiększeniu ciągu, i w ochronie przed deszczem, ale kilka kropli deszczu, które wpadną do komina, do takiego zawilgocenia nie doprowadzą.
Hej
Są piece rakietowe i piece rakietowe. Zależy kto je wybuduje. Kiedyś widziałam piec rakietowy w wykonaniu niejakiego Roberta B. wywodzącego się własnie z Cohabitatu i całe szczęście, że widziałam bo ominęłam szerokim łukiem tego pana. A mój piec budowała ekipa Artura Milickiego, który ma bardzo wysokie notowania u zdunów m.in. Piotra Batury.
Oczywiście że nie ma w piecu rakietowym cudów i nie ma reakcji CO2 + O2 ale własnie chodzi o to zeby była pełna reakcja spalania tzn. C+02 = CO2 bo niestety nie zawsze jest pełne spalanie, a jest niepełne z wydzieleniem C sadzy i CO tj trującego tlenku węgla. Druga sprawa drewno: w drewnie jest dużo więcej lotnych składników palnych niż w węglu, więc te lotne składniki trzeba dopalić i temu służy podnośnik ciepła, ja po swojemu nazywam to “komorą dopalania”. Dzięki konstrukcji pieca ciepło jest maksymalnie wykorzystane. A tak a propos w swoim piecu mam duuuuzo szamotki i tez jest akumulacyjny. Jest tu: https://podbzami.blogspot.com/2018/10/odc-25-budowlany-piec-rakietowy.html
Nie chodzi o to, że C + O2 –> CO2, bo to jasne. I oczywiste jest też to, że im więcej węgla zmieni się w dwutlenek węgla, tym będzie efektywniej. Chodzi o to, że ci, co promują czy budują piece rakietowe sami czasem chyba nie wiedzą, co piszą (a przynajmniej niektórzy). Bo nie piszą o dokładnym spalaniu węgla, ale o „dopalaniu gazów” (które jest niemożliwe z punktu widzenia chemii) i czystym spalaniu (co również jest niemożliwe; podobnie jak „czysty węgiel” i podobnie jak nie jest czystsze spalanie od góry) – i na to uwagę zwróciliśmy w ich argumentacji.
A poza tym dwutlenek węgla to też problem – i to spory. Piece mogą być efektywne – i to jest plus, czasami akumulacyjny to najlepszy wybór, jeśli dom nie może mieć czystszego źródła ciepła – ale to niestety nie wystarczy, jeśli mamy zahamować zmiany klimatu.
Nam za to bardzo odradzano jednego z panów, którego wymieniłaś z nazwiska. Rozmawialiśmy ze zdunem, który jeździ po jego robotach i poprawia. A drugi pan, aktywny w różnych grupach na FB, wrzuca tam dziwne, w tym szowinistyczne rzeczy. Albo artykuły o tym, że domy energooszczędne (pasywne) to irracjonalne rozwiązanie… Kwestia niezawodowa, ale w tym popieprzonym kraju wspierać takiego myślenia swoją kasą nie będziemy.
Droga Pani,
Wiedza z zakresu spalania nie jest wiedzą powszechną więc łatwo tu o pomyłkę. Akurat “dopalanie gazów” jest jak najbardziej możliwe gdyż podczas spalania drewna w palenisku oprócz dwutlenku węgla (będącego rezultatem spalania) wydzielane są inne palne gazy które nie zdążą się spalić lub mają ku temu za niską temperaturę. Już przed wojną było popularne zasilanie samochodów gazem drzewnym powstającym w rezultacie podgrzewania drewna. To samo dzieje się w piecu z tym, że nie wszystko się spala. W takim gazie drzewnym jest dużo tlenku węgla, wodoru i metanu. One własnie mogą się dopalić.
Clou “palenia od góry” czy pieców rakietowych, z którymi nota bene zetknąłem się dopiero dzisiaj, jest zwiększenie temperatury spalin i umożliwienie wypalenia się powyższych gazów oraz cząsteczek sadzy. Z to wynika, że jest to “czystsze” spalanie i ma się w tym momencie raczej na myśli czystsze od innych sposobów spalania tego samego paliwa, a nie ogólnie na świecie.
Pozdrawiam
Drogi Panie,
jeśli chodzi o tlenek węgla czy sadzę, oczywiście ma Pan rację – jeśli pali się dobrze, można sprawić, by było ich mniej. Ale dopalanie tlenku wodoru? Do czego niby ma dopalać się woda lub jej gazowa postać – para wodna? I po co? H2O + O2 –> …? Ani nadtlenku wodoru, ani tritlenku diwodoru w domowym piecu raczej nie uzyskamy…
A przede wszystkim dopalanie gazów, o których piszemy, np. dwutlenku węgla, i reakcje, które rozpisujemy, nie są niestety możliwe. Wielkim problemem jest to, że piece rakietowe ich twórcy bardzo często prezentują jako czyste źródła energii. Właśnie ze względu na to „dopalanie” z kominów wydostawać się ma jedynie „czysty”, nieszkodzący nikomu – żeby nie powiedzieć „zdrowy” – dym. A to paskudne kłamstwo. Dwutlenek węgla, tlenki siarki (w tym smogowe SO2) i azotu zawsze tam będą, i będą szkodliwe dla klimatu i zdrowia człowieka.
Dobre spalanie jest oczywiście ważne, ale takie można uzyskać w DOBRYM piecu, niekoniecznie rakietowym, który jest prezentowany jako coś wyjątkowego, bo czystego. Jak pokazują badania, sposób palenia od góry czy od dołu też nie ma znaczenia, ważne, żeby dobrze wypalać i umiejętnie rozpalać, bez niepotrzebnego dymienia. A najlepiej przejść na naprawdę czystsze źródła energii, a nie wciskać kit, że piec rakietowy takim jest.
Z pozdrowieniami
SW
Gdzie, na Boga, słyszała Pani o dopalaniu dwutlenku węgla lub wody? Jest co najwyżej dopalanie sadzy lub dwutlenku węgla.
Podobny system cofania płomienia w dół mają przemysłowe piece spalarni odpadów komunalnych więc nie jest to rzecz wyssana z palca.
To, że czysty dym to dobry dym to szczera prawda. CO2 jest pochłaniane przez rośliny i wiązane. Jeżeli coś innego wychodzi z komina typu sadza i inne wymienione substancje to jest to szkodliwe. Wyższa temperatura spalania sprzyja sprawności pieca i czystości spalin.
Pisze Pani ” Jak pokazują badania, sposób palenia od góry czy od dołu też nie ma znaczenia, ważne, żeby dobrze wypalać i umiejętnie rozpalać, bez niepotrzebnego dymienia.” Jest to tak jakbym ja twierdził, że jak delikatnie i z wyczuciem naciskam pedał gazu to mój 20 letni diesel w ogóle nie dymi. Jednak na mnie jednego przypada 100 kierowców którzy tego nie umieją i powinni się przesiąść na samochód z normą Euro5 na silniku aby nie smrodzić na mieście. 🙂
Sam Pan wspomniał o dopalaniu tlenku węgla i wodoru, a tlenek wodoru to przecież woda… Jeśli chodziło Panu o wodór, to po prostu doszło do nieporozumienia. Co do dwutlenku węgla pisze Pan: „Jest co najwyżej dopalanie sadzy lub dwutlenku węgla” – rozumiemy, że to też pomyłka i chodzi o „tlenek węgla”?
Cały czas piszemy: nie da się dopalić CO2, nigdy nie pisaliśmy o jego dopalaniu, w przeciwności do osób, które mówią o czystych spalinach z różnych kotłów. A niestety CO2 nie jest neutralny dla klimatu. Jeśli miałoby być naprawdę czysto, to nie można go pomijać. Tak, można sobie powtarzać, że jest pochłaniany przez rośliny i wiązany, ale problem w tym, że jest go coraz więcej w atmosferze i te rośliny nie nadążają z jego wiązaniem, by zachować jego stężenie na stałym poziomie. A im go więcej, tym większy efekt cieplarniany. Ten dwutlenek węgla też czysty nie jest, o czym zdają się zapominać niektórzy twórcy pieców rakietowych (i inni wierzący w czyste spalanie drewna).
„To, że czysty dym to dobry dym to szczera prawda” – zależy, co rozumie się pod słowem „czysty”. Jeśli „czysty” znaczy „biały, jasny”, jak wiele osób to pojmuje na chłopski rozum, absolutnie nie można się zgodzić. Po pierwsze ze względu na wspomniany CO2, po drugie ze względu na inne toksyczne substancje, które mogą być w dymie (podtlenek azotu, tlenek azotu, dwutlenek siarki i tlenek węgla są bezbarwne!). O jasnym dymie można powiedzieć co najwyżej, że nie ma sadzy, ale nie, że jest to dobry dym. Ale oczywiście łatwo zrobić pokaz rozpalania pieca na miejskim rynku, pokazać, jaki to jasny dym leci, gdy się pali tak czy inaczej w obwoźnym palenisku, i zakrzyknąć: „Patrzcie, wystarczy dobrze palić i nie będziemy się truć, będziemy mieć czyste powietrze!”… No nie. Polecamy książkę profesora Piotra Kleczkowskiego „Smog w Polsce”, w której można poczytać o emisjach z domowych palenisk i zobaczyć, ile czego emitują poszczególne piece, nawet te klasy 5 lub „Ekoprojekt”. O ile nic się nie zmieniło w ostatnich miesiącach, piece rakietowe nie zyskały takiej rangi.
Jeśli „czysty dym” to w zasadzie sama para wodna, to rzeczywiście będzie to „dobry dym”, ale przy spalaniu węgla czy drewna, nigdy z komina taki nie poleci, ze względu na tlenki azotu i siarki. (Chyba że zamontuje się dodatkowe filtry).
A porównanie do diesla – no cóż, zarówno piece, jak i samochody powinny jak najmniej smrodzić, więc teoretycznie powinny spełniać wyśrubowane normy, byśmy odzyskali czyste powietrze. Ich użytkownicy nie zawsze będą idealni i nie będą palić dobrze i zawsze jeździć energooszczędnie.
Artykuł jakby trafiony ale nie do końca ponieważ nie podejmuje tematu całkowicie, oszczędność kończy się od średnicy 150-160 mm średnicy dopalacza, szczególnie że jeśli większość wiatrów w rejonie pieca jest większa od umiarkowanego, a przy dzisiejszych zawirowaniach środowiska nie będzie zjawiskiem rzadkim. Tempo spalania w rakieciwku jest zbyt nieregularne, ma mniejszą masę akumulacyjną, często budowany z odpadków zamiast porządnej szamotki. Zasada jest taka że im większy dopalacz tm większe palenisko, tym więcej na “zimny start” rakieciaka wrzucasz, powietrza dostaje bez ograniczeń + dodać siłę wiatru i zacznają się oddychanie rakietowe pieca – charakterystyczny dźwięk, głośny basowy,Skutek jest ostatecznie taki, że jeśli kanałów ma zbyt mało grzejemy wróble na dachu. I nie chodzi wcale o dopalanie CO2,ale niestety mitomania rakietowego jest spora. Dobrze wykonany piec zduński typu ruskiego jest duużo lepszy od rakieciaka. Z drewnem eksperymentuję na kanale Rafał Wieczorek, znajdziesz mnie pod hasłem dotlenianie drewna.
Dzięki za dodatkowe informacje – artykuł rzeczywiście nie jest całkowity, bo przedstawia jedynie tyle, ile nam się udało dowiedzieć. A specjalistami od pieców nie jesteśmy – pisaliśmy z własnej perspektywy, na podstawie ogólnej wiedzy oraz tego, co mówili nam zduni, gdy zastanawialiśmy się nad najlepszym dla nas rozwiązaniem.
Co ciekawe również wspominali o piecach ruskich, choć niewiele.
A tam. A tymczasem niejakie Robert B. dostaje nagrodę Złotego Płomienia 2019 w kategorii najlepsza realizacja, przyznawanego przez Świat Kominków, czasopismo branżowe. Właściciele owego pieca wniebowzięci. Pozdrawiam serdecznie. Niejaki Robert B.
Nagrodą nagrodą, wiele nienagradzanych pieców też jakoś działa. Ale może coś merytorycznie o rozpowszechnianych wcześniej twierdzeń o kompletnym wypalaniu gazów, takich jak dwutlenek węgla, tlenki siarki czy azotu, i czystych spalinach z pieca?
A jeszcze jedno mam normalny najzwyczajniejszy komin systemowy, do którego podłaczony jest piec
Przepraszam widzę że spór dotyczy zawartości cukru w cukrze – więc mamy do czynienia ze sporem ideologicznym. Piec jak by go nie zbudować jest jedynie elementem całego układu. Bardzo istotną sprawa jest surowiec czyli drewno jego gatunek wilgotność i forma rozdrobnienia. Drewno opałowe faktycznie powinno być suche w innym wypadku tracimy bardzo dużo energii na odparowanie i w skrajnych wypadkach możemy nie uzyskać wysokiej temperatury spalania albo powodować duże ilości kondensatu w przewodzie kominowym. Przy spalaniu wilgotnego drewna musimy utrzymywać wyższa temp. spalin wchodzących do przewodu kominowego inaczej powstaje tzw. kondensat. Bardzo istotną kwestia jest konstrukcja przewodów kominowych i rodzaj oraz charakterystyka materiałów użytych do ich budowy. Praktycznie konstrukcja komina ma decydujący wpływ na sprawność układu. i praktycznie do danego komina powinniśmy dobierać piec a do pieca powinniśmy dobierać rodzaj opału. Każdy rodzaj pieca ma swoje plusy i minusy Bez szczególnej zabawy w analizę mogę stwierdzić że każdy dobrze wykonany i wyregulowany piec będzie urządzeniem sprawnym. “Piec rakietowy” ma bardzo wysoką dochodzącą do 95% sprawność – ale wynik ten osiągany jest zazwyczaj krótko trwale, a średnia dla tego rozwiązania to ok 80 – 85%. Stwierdzenie że piec akumulacyjny jest lepszy od pieca rakietowego – to bzdura. Ponieważ istnieją rakietowe piece akumulacyjne… Spór o to który “artysta zdun jest lepszy” to też bzdura, choć właśnie to zdun jest w stanie zepsuć nawet najlepszy piec… Piec grzewczy z paleniskiem rakietowym ma wielka przewagę nad innymi rozwiązaniami, dzięki konstrukcji jest w stanie zapewnić sprawne i dokładne spalanie paliwa bez użycia skomplikowanych układów sterujących. Dobrze skonstruowany rakieciak powinien wydzielać minimalne ilości szkodliwych substancji min. tlenków azotu, tlenków siarki czy węgla co ma gwarantować dopalacz- podnośnik ciepła… A co się tyczy tlenków azotu – powstają one we wszystkich rodzajach palenisk bez względu na rodzaj paliwa /gaz, węgiel, olej opałowy, drewno, torf, biomasa/. Tlenki siarki zależne są od rodzaju paliwa. Paliwo takie jak drewno opałowe jest neutralne ekologicznie ponieważ nie jest surowcem kopalnym… gaz, olej opałowy to kopaliny z których uwalnia się w procesie spalania i narusza się równowagę związków węgla w środowisku naturalnym.
Oczywiście, efektywność spalania jest ważna. U nas piec rakietowy by tego nie zapewniał, o czym ostrzegano nas już na etapie projektowania domu. I o tym (oraz trochę o tym, jak się mitologizuje piece rakietowe, niejednokrotnie poprzez opowiadanie bzdur – nie jest to ich za dobra reklama) jest ten wpis.
Niemniej jednak „Paliwo takie jak drewno opałowe jest neutralne ekologicznie” to dość śmiałe stwierdzenie w kontekście nauki, z kilku względów – i obiegu CO2, i czasu odnawiania się zasobów oraz innych usług ekosystemowych drzew i jeszcze paru aspektów. Już tak tylko pokrótce z ostatnich miesięcy: Naukowcy: spalanie drewna nie jest zieloną energią, https://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C83318%2Cnaukowcy-spalanie-drewna-nie-jest-zielona-energia.html
Naukowcy apelują o zrównoważone wykorzystanie biomasy leśnej w produkcji energii, https://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C80014%2Cnaukowcy-apeluja-o-zrownowazone-wykorzystanie-biomasy-lesnej-w-produkcji. Tu już tylko z podsumowania: „Bioenergia z drewna nie jest dobrym rozwiązaniem problemu zmian klimatu – nie jest to energia wolna od emisji dwutlenku węgla, może wręcz prowadzić do jego emisji większej nawet niż z paliw kopalnych. Rozwiązaniem problemu zmian klimatycznych na świecie jest ochrona i odbudowa lasów, a nie ich spalanie”.
I taki cytat: „Najgłupsza rzecz, jaką możemy robić w walce o klimat, to spalać drzewa jako ekoenergię” – Peter Wohlleben, leśnik i autor m.in. Sekretnego życia drzew, na IV Forum Przyjaciół Drzew we Wrocławiu, 25.10.2019.
I jeszcze opracowanie z Politechniki Wrocławskiej:
Drewno – paliwo ekologiczne?, https://ihz.pl/drewno-paliwo-ekologiczne/ oraz krótsze, już popularyzatorskie omówienie problemu: Spalanie drewna nie takie eko jak się wydaje, https://www.ekonsument.pl/a66751_spalanie_drewna_nie_takie_eko_jak_sie_wydaje.html.
A na koniec jeszcze świeża rozmowa o drewnie w kontekście smogu: https://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C85950%2Cpolski-smog-rozni-sie-od-smogu-londynskiego-czy-kalifornijskiego.html
To, że drewno to paliwo ekologiczne, to stara, lecz niekoniecznie prawdziwa śpiewka.