Ogławianie wierzb – tradycja czy… przeżytek?

Usunięcie ponad 30% korony drzewa to, według polskiego prawa, uszkodzenie drzewa, które może skutkować karą. Jak się ma do tego ogławianie wierzb?

Ogławianie drzew, któremu poświęciliśmy osobny artykuł, prawie nigdy nie powinno mieć miejsca. Nie jest to zabieg pielęgnacyjny, choć, niestety, nierzadko tak właśnie jest traktowane. Ustawa o ochronie przyrody dopuszcza wycięcie więcej niż 30% czy 50% korony (klasyfikowane odpowiednio jako uszkodzenie i zniszczenie drzewa) tylko w trzech przypadkach.

Wszystkie trzy wymieniany w podlinkowanym wyżej tekście. Tu, w kontekście wierzb, ważny jest punkt 2 ustępu 2 artykułu 87a: „Nie dotyczy do drzew, których kształt korony się formuje”. Choć prawodawcy służą przykładem i wspominają drzewka owocowe, w praktyce przepis służy też jako uzasadnienie mocnego przycinania innych drzew.

ogłowione mazowieckie wierzby, siedem wierzb
Nasze ogławiane kiedyś wierzby (na pierwszym tle), które były tematem rozmyślań i przyczynkiem do tego artykułu, oraz rosochate wierzby sąsiada (w głębi po lewej) wyrwane już koparką i rozjechane spychaczem, bo niepotrzebne mu były

Ogławianie wierzb zakorzenione w tradycji

Przez wieki postrzegana było jako drzewo bardzo żywotne. Przycięty pień odradzał się. Niemal każda ułamana gałązka, gdy dostała trochę wody, wypuszczała korzenie i liście. Między innymi z tego względu w kulturze ludowej pospolita wierzba zajmowała dość poczesne miejsce.

W wielu miejscach, między innymi na Mazowszu, tradycją było przeprowadzane co kilka lat jej głowienie. Pozyskiwano w ten sposób drewno na opał. Z większych gałęzi przygotowywano żywokoły. Wykorzystywano, by stworzyć nowe wierzby głowiaste wzdłuż ścieżek lub dróg, a czasem też na ogrodzenia. Każdy mały klon drzewa także ogławiano, zwykle wpierw co rok czy dwa, potem co pięć lat. Korona ogłowionej wierzby bywała podobno siedliskiem wielu ptaków – dzięciołów, sów, sikorek, wróbli czy mazurków. Dlaczego „podobno”? Do tego za chwilę jeszcze wrócimy.

Głowione wierzby (i topole) obecnie

Kiedyś ogławianie wierzb z pewnością miało swoje uzasadnienie. Kluczowe było zwłaszcza pozyskanie drewna do ogrzania domu jesienią i zimą. A jak się to rysuje dziś?

Teoretycznie żywokoły pozyskane wskutek tego zabiegu można by wykorzystywać w miastach, tam, gdzie to najbardziej potrzebne, do szybkiego tworzenia zadrzewień. Jednak raczej się tego nie robi, o ile w ogóle takie działania mają miejsce. Ani wierzby, ani topole, które również przycinano na kołki, nie są cenionymi drzewami.

Dziś ponadto problematyczne okazuje się samo ogławianie wierzb…

ogłowiona wierzba
Ogławianie wierzb ma sens? Co zyskała osoba przycinająca to jedno, samotne drzewo i czy aby na pewno robiła to dobrze?

Problemy z ogławianiem wierzb

Dlaczego kiedyś głowiono i wszystko przez lata było w porządku, a teraz zastanawiamy się nad tą czynnością i poświęcamy jej osobny tekst?Jak to zwykle bywa: dlatego, że świat się zmienił, a my, ludzie, wiemy więcej.

Konary na opał do ogrzania domu

Choć jeszcze czasem przewija się określenie „wierzba energetyczna”, nie jest to raczej drzewo, którym pali się często w piecach. Żeby ogrzewać zimą dom gałęziami ogłowionej wierzby, trzeba być mieć ich co najmniej kilkadziesiąt – przy założeniu, że drzewa głowimy co pięć lat.

Po pierwsze usuwanie całej korony tak często nie jest dla wierzby zbyt dobre (o czym więcej poniżej). Po drugie odrosty po pięciu latach to w większości bardziej patyczki niż sensowny opał. Aby pozyskać grubsze konary, trzeba by głowić rzadziej, na przykład co dekadę. Ale wtedy tych wierzb potrzeba jeszcze więcej…

Przyznajmy to: mamy lepsze sposoby ogrzewania domów. Przyjrzyjmy się innym powodom ogławiania wierzb.

Zielone ogrodzenia z wierzb

Żywokoły wierzby dawniej o wiele częściej niż obecnie wykorzystywano w naturalistycznych ogrodzeniach. Dziś, choć są o wiele mniej popularne warto zadać sobie pytanie, czy warto całkowicie ogławiać wierzby, by je pozyskać.

Jeśli chcemy oddzielić zielenią swoją działkę od reszty świata, zwykle nie potrzebujemy wielu kołków. I nie potrzebujemy ich stale co kilka lat. Bez problemu możemy wykorzystać złamane przez wiatr gałęzie lub uciąć wierzbie kilka gałęzi. Lecz – przede wszystkim – jeśli zależy nam na w miarę jednolitym i uporządkowanym wizualnie ogrodzeniu (zamiast zdania się na dzikość i chaos, który akurat my sobie cenimy), materiał na nie warto pozyskać z uprawy.

Będziemy mieć pewność, że wszystkie elementy zielonego ogrodzenia mają odpowiednie właściwości i parametry: giętkość, kształt, długość i grubość. Wycięta korona głowiastej wierzby nigdy tego nie zapewni.

Ogławianie wierzb a wyroby z wikliny

Najpopularniejszym materiałem pochodzącym od wierzb jest wiklina. Warto jednak podkreślić, że nie pozyskuje się jej wskutek usuwania korony drzewa. Surowiec zapewniają nie drzewiaste, a krzewiaste gatunki wierzby, rosnące dziko lub specjalnie w tym celu uprawiane. Wikliniarskie rękodzieło nie ucierpi, jeśli ograniczymy ogławianie wierzb, bo nie ma z nim wiele wspólnego.

ogławianie wierzb na miedzy
Małe wierzby na miedzy. Drzewom usuwa się korony nawet poniżej 1 m nad ziemią. Jakikolwiek ptak uzna to za bezpieczne miejsce na gniazdo?

Ptaki i owady w koronach głowionych drzew

Wspomnieliśmy już, że korony wierzb nierzadko służą ptakom, a także owadom, za siedziby. Zapewne, może i gdzieś tak bywa. Jednak ten argument za głowieniem wierzb też trzeba dobrze rozważyć.

Jeśli ptaki mają inne drzewa w pobliżu, prędzej je właśnie wybiorą. Korona mazowieckiej wierzby nie jest dla nich po prostu zbyt bezpieczna. Jest za nisko! Bez trudu wejdzie na nią dziki drapieżnik, a także kot z pobliskiej wsi.

Ptaki na ogłowionych siedmiu wierzbach

Sikory, mazurki, kopciuszki, kosy, sroki i sójki często przysiadają na naszych wierzbach. Kształt jednakże nie zachęcił żadnego przedstawiciela tych ani innych gatunków do założenia sobie gniazda w ich koronie. Już prędzej pchały nam się pod dach.

kopciuszki, gniazdo pod dachem
Kopciuszki uwiły sobie gniazdo tuż pod dachem. Ptaki nigdy nie osiedlały się na żadnej z naszych ogławianych wierzb

Ptaki wiele tysięcy lat radziły sobie bez pomocy człowieka głowiącego wierzby. Ba! W wielu rejonach Polski i świata robią to nieprzerwanie od setek lat. Potrzebują drzew starych, dziuplastych, niekiedy też rozłożystych i nieforemnych – niekoniecznie głowionych. Podobnie zresztą jak my sami.

Innymi mieszkańcami koron rosochatych wierzb mogą być dzikie zapylacze, na przykład trzmiele. Skoro dajemy owadom taką przestrzeń do życia, zaakceptować jednak musimy, że równie dobrze mogą tam zamieszkać osy lub szerszenie.

Czas głowienia wierzb

Okazuje się, że nawet czas cięcia nierzadko stanowi problem. Wierzby głowi się najczęściej w marcu, zdarza się, że i w kwietniu. Tymczasem powinno się to robić nie tylko, zanim drzewa odpuszczą soki, lecz także przed rozpoczęciem przez ptaki sezonu lęgowego, czyli przed 1 marca.

Na naszej wsi niemal nikt nie robił tego dotychczas, gdy była na to pora, a wtedy, gdy akurat mieli chwilę. Zwykle było to już wtedy, gdy zrobiło się cieplej, a ptaki już rozpoczęły świergoty i szukanie miejsc na gniazda, a nawet ich budowanie. Być może to kolejny z powodów, że żadne nie zamieszkiwały koron pobliskich wierzb, o czym wspomnieliśmy w poprzednim podpunkcie. Jeśli tak dzieje się także gdzie indziej, twierdzenie, że korony wierzb to wspaniałe ptasie siedlisko, traci moc.

Ogławianie drzew – nawet wierzb – to ich okaleczanie

Pora wreszcie spojrzeć na same drzewa, a nie tylko, jak dotychczas, oceniać usługi, które nam i innym stworzeniom świadczą. Jak się mają ogławiane wierzby?

mazowiecka rosochata wierzba
Drzewo pozbawione kory wskutek ogławiania – albo podczas samego zabiegu, albo już później, przy wyłamywaniu jakiegoś konara. Uwagę zwracają ponadto liczne odrosty, które są symbolem żywotności, ale wcale takie dobre dla drzewa nie są (o czym poniżej)

Cięcie zdrowej gałęzi to zawsze rana

Wierzba to drzewo żywotne, ale wszystko ma swoje granice. Jak podaje Encyklopedia Leśna:

Duży rozmiar cięć prowadzi często do obniżenia żywotności, pogorszenia stanu zdrowotnego i zamierania drzewa.

Ogławianie wierzb to nawet nie duży rozmiarem cięć w obrębie korony, a zwyczajnie całkowite jej usunięcie. W przypadku innych gatunków wycięcie 30% to już okaleczenie, a 50% – zniszczenie drzewa. Dlaczego 100%  bywa wciąż tolerowane w przypadku wierzb? Czy naprawdę tak nisko je cenimy?

Proponowane przez zwolenników cykliczne ogławianie co pięć lat też nie działa na drzewa pozytywnie. Tyle czasu nie wystarczy, by zasklepiły rany i się odbudowały. Z każdym kolejnym cięciem jest coraz słabsze, a z upływem lat coraz trudniej mu wypuścić nowe witki, które wypuszczą liście wytwarzające wystarczająco pokarmu, by odżywić cały organizm.

Zbyt radykalne cięcie koron drzew przyczynia się do:
a) zachwiania procesów fizjologicznych drzewa, co może przyczyniać się do jego obumarcia,
b) większego prawdopodobieństwa zainfekowania ran powstałych po cięciach,
c) niepotrzebnego uruchomienia przez drzewo procesu masowego rozwoju nowych pędów z pączków śpiących, tak zwanych reiteratów.
Zbigniew Chachulski, Pielęgnowanie i leczenie drzew starszych, s. 66

Nieumiejętne cięcia nierzadko prowadzą też do rozerwania drzewa i jego przedwczesnej śmierci. Niezbyt gruby, rozpruty i powalony pień to spotykany widok w naszej okolicy. Ile wierzb tak padło, zanim porządnie urosło?

Nasze osłabione wierzby

Ostatnio nasze wierzby były ogławiane w 2013 lub 2014 roku. Przez kilka pierwszych wiosennych tygodni nie za bardzo mogły odżyć. Później, w pierwszym roku, radziły sobie ogólnie słabo. Dużo więcej witek pojawiło się w drugim roku. Drzewa próbowały się wyżywić, jednak były to desperackie próby ratunku. Inwestowały w nowe gałązki, z których ponad połowa była za słaba i jesienią i zimą się odłamywała. To za każdym razem dla wierzby naprawdę duże marnotrawstwo energii i utrata związków odżywczych.

Po kilku latach zmagamy się z innym problemem. Ogławiane wcześniej wierzby nie miały formowanej korony. To znaczy, że wpierw usuwano całą, a potem na kilka lat pozostawiono drzewom samym sobie. Gałęzie rozrastały się losowo, niekoniecznie równomiernie. Takie zabiegi powtarzane przez 30–40 lat doprowadziły do nadwyrężenia głównych pni w paru miejscach, ich rozchylania się i rozłamywania. Wymagane było ludzkie wsparcie tych nie tak bardzo starych jeszcze drzew.

rozłamana ogłowiona wierzba
Wyłamana wierzba – skutek ogławiania. Lewa strona już padła, teraz gałęzie po prawej powoli przeciążają drzewo. Takie widoki ogłowionych wierzb to wcale nie rzadkość

Ogławianie wierzb nie wydłuża ich życia

Spotkaliśmy się kiedyś z takim mitem. Chcemy podkreślić to jasno: nie, głowienie drzew nie wydłuża ich życia – żadnych drzew, ani wierzb, ani topoli. Choć wielu może twierdzić, że takie stresowanie roślin stymuluje je do wzrostu, a kruchym wierzbom wręcz pomaga.

Nie, najzwyczajniej w świecie ogławianie drzew to po prostu ich krzywdzenie – rany, które musi zagoić i które sprawiają, że jest podatniejsze na choroby. Jeśli jakieś drzewo jest łamliwe i może stanowić zagrożenie, jak na przykład wierzba krucha (Salix fragilis), to trzeba o nie dbać, pielęgnować, usuwać suche gałęzie, a nie od razu ogławiać.

Ludzie na wiele różnych sposobów próbują uzasadnić swój gwałt na przyrodzie, zbagatelizować swoje działania i oszukać samych siebie. Warto słuchać innych głosów niż ten wewnętrzny, wciąż nas usprawiedliwiający i wybielający. Poniżej zamieszczamy wypowiedź specjalisty, osoby od dziesiątek lat zajmującej się pielęgnacją i leczeniem drzew.

Cięcie ogławiające to zmora polskiego krajobrazu. Szczególnie jest to widoczne poza miastem, na terenach wiejskich, gdzie z nastaniem wiosny masowo pozbawia się wierzby całkowicie koron. Na szczęście gatunek ten stosunkowo szybko odbudowuje utraconą masę wegetacyjną, ale dzieje się to kosztem energii, którą drzewo normalnie spożytkowałoby na walkę z infekcją. W efekcie, wcześniej czy później, kończy się to śmiercią lub wyłamaniem takiego drzewa.
Zbigniew Chachulski, Pielęgnowanie i leczenie drzew starszych, s. 68
ogłowiona martwa wierzba
Drzewo, nie pierwsze w okolicy, które nie przeżyło kolejnego całkowitego usunięcia korony. Pień nie był cieńszy niż u naszych wierzb, nie był też rozerwany ani pusty w środku – drzewo nie było takie stare. Gdyby nie drastyczny zabieg, mogłoby jeszcze trochę lat służyć ludziom i zwierzętom

Ogławiane wierzby żyją kilkadziesiąt lat, bez ogławiania mogą żyć 100–150 lat, a nawet trochę dłużej. Kilka takich przykładów znaleźć można choćby w serwisie Drzewa Polski.

Rosochate wierzby jako ważny element krajobrazu

W dyskusji o ogławianych wierzbach nie sposób pominąć jeszcze jednego głosu. Obrońcy mazowieckiego krajobrazu powtarzają, że to tradycja. Według nich należy ją podtrzymywać, bo takie drzewa stanowią o uroku tych ziem.

W tym miejscu warto zastanowić się chwilę nad podejściem człowieka do przyrody. Czy argument „bo tak się nam, ludziom, podoba” jest na pewno tym, którym powinniśmy się kierować w dbaniu o nią? Prawdę mówiąc, nie jest zbyt prośrodowiskowy.

Urządzanie krajobrazu wedle upodobania człowieka przerabiamy w wielu innych miejscach. Większości właścicieli domów podoba się na przykład szczelny, wyłożony betonową kostką podjazd i monokulturowy trawnik w ogródku. A nie są to dobre rozwiązania dla przyrody – a często także dla nas samych.

Ogłowione wierzby być może są urokliwe, ale równie piękne mogą być naturalnie rosnące, nieprzycinane wierzby.

wierzby środpolne, niegłowione
Wierzby na granicy pól czy wzdłuż dróg nie muszą być wcale ogławiane. Dla bioróżnorodności niezwykle ważne, by takie zadrzewienia zachowywać

Ogławianie wierzb – za i przeciw

Spotkaliśmy się wcześniej z taką tabelką, ale była niepełna. Żeby jakoś uzasadnić ogławianie wierzb i uzupełnić lewą stronę wpisano tam, że drzewa te stanowią wczesnowiosenny pokarm dla pszczół. Absurdalny to argument, bo kwiaty wierzby to ich pożytek niezależnie od tego, czy wierzbę się tnie, czy nie. Pisano o siedlisku ptaków, a pomijano na przykład osy i szerszenie. Dlatego postanowiliśmy sporządzić własne zestawienie.

Niemal każdy argument za głowieniem ma swoje minusy, opisane powyżej. Uwzględniamy je w poniższej tabeli. Każdy musi rozważyć je sam i odpowiedzieć sobie, co będzie najlepsze dla niego, a przede wszystkim dla środowiska, w którym żyje.

OGŁAWIAĆ

  • sposób na pozyskanie opału
  • sposób na pozyskanie żywokołów
  • potencjalne mieszkanie ptaków i owadów
  • tworzenie unikalnego krajobrazu z głowionymi drzewami wzdłuż dróg

NIE OGŁAWIAĆ

  • duża ingerencja w krajobraz i środowisko
  • ranienie i okaleczanie drzew, co zwiększa ich podatność na choroby
  • nieumiejętne cięcia prowadzące często do wyłamań drzew i ich przedwczesnej śmierci
  • cięcia nierzadko wykonywane złym terminie, ze szkodą dla ptaków
  • potencjalne mieszkanie ós i szerszeni
  • brak dużych wierzb, potrzebnych w krajobrazie

Siedem wierzb – ogławiać czy nie?

Zamiast podsumowania podzielimy się natomiast swoimi przemyśleniami i zdradzimy, jak my podchodzimy do wierzb.

Gdybyśmy gospodarzyli na naszej działce od początku wzrostu wierzb, pewnie nigdy byśmy ich nie głowili. Niemniej jednak zastaliśmy je już przycinane… Nie osiedlają się na nich ptaki, ale i tak są urokliwe, tworzą pewien klimat. Bywają też przedmiotem troski i przyczyną zmartwień, głównie przez wcześniejsze, regularne ogławianie.

Zdecydowaliśmy się nie głowić. Dbamy o nie, pielęgnujemy je, w dwóch przypadkach spięliśmy rozchodzące się korony wierzby. Każdej wiosny wycinamy suche gałęzie, a także inne pojedyncze w ramach dbania o statykę korony, i nie złościmy się, gdy jesienny czy zimowy wiatr łamie i rozwiewa małe gałązki. Wierzby jeszcze się trzymają.

Artykuł dający do myślenia? Polub Siedem wierzb – dom ze słomy i gliny na Facebooku, tam znajdziesz więcej podobnych treści.

Oznacz Trwały odnośnik.

10 komentarzy

  1. Bardzo dziękuję za ten artykuł. Przeczytałam cały. Jestem biologiem i chciałam wyrobić sobie zdanie na temat ogławiania wierzb. Podoba mi się przedstawienie za – czyli tradycji i przeciw – czyli zdrowia drzew.
    Pozdrawiam!
    Monika

  2. Dzięki. Pięć lat temu kupiłam siedlisko, w tym dwie chyba bardzo stare i olbrzymie wierzby. Dawniej były regularnie ogławiane, potem około 10 lat nie. Odrosty były liczne i olbrzymie. Baliśmy sie, że powalą drzewo lub obłamane zatarasują drogę. Ogłowiliśmy 100%. Wykorzystaliśmy konary na ogrodzenie. Żaden nie przeżył. Cięcie było za późno, a lato gorące i strasznie suche. W tym roku konary znowu są potężne. Trzeba wyciąć – dzięki Wam tylko częściowo i w odpowiedni czas. 🙂

    • Ciekawy, merytoryczny tekst i ładnie napisany.
      Dziekuję

    • Ciekawy artykuł.
      Nie widzę problemu przy ogławianiu drzew dla wyglądu, one nie są ludźmi czy zwierzętami, nie czyją bulu więc ich przycinanie nie jest niemoralne.
      Odpowiem na tzw. argumenty przeciw ogławianiu:
      Ingeręcją w krajobraz nie jest ogławianie drzew, a pozostawienie ich samym sobie, ranienie i osłabianie drzew jest wadą tylko wówczas, gdy zależy człowiekowi na długowieczności rośliny, podawanie za argument nieprawidłowego cięcia jest niepoważne, osy i szerszenie mogą zadomowić się wszędzie a ogłowiona wierzba nie jest dla nich aż tak atrakcyjna, by osiedlały się na niej częściej, niż choćby pod dachem, a duże wierzby nie są w cale potrzebne w krajobrazie, poza tym nawet przy powszechnym ogławianiu duże wierzby będą obecne.
      Nie widzę sensu w masowym ogławianiu drzew przy drogach, choć tradycja to piękna i warto byłoby zachować ją w niektórych rejonach. Jeśli jednak ktoś chce ogławiać własną wierzbę, nie znajduję powodu, dla którego miałby tego nie robić. Tzw. „cierpienie“ drzewa nie jest związane z jego bólem, nie jest więc bardziej złe niż zwykłe przycinanie przydatne przy prowadzeniu niemal każdego gatunku, czy choćby koszenie trawy.

  3. Dzień dobry,
    zajmuję sie ochroną wierzb głowiastych od wielu lat, ich sytuacja jest wypadkową kilku procesów, które staramy sie powstrzymać. W tym artykule jest pomieszanych wiele pojęć a opisane skutki niektórych działań są źle zinterpretowane. Rola wierzb była inna 100 lat temu, a inaczej to dzis wygląda, gdy sa powszechnie niszczone. Tylko w niewielu miejscach pozostała tradycyjna gospodarka wierzbowa, wystarczy że odejdzie gospodarz dbający o wierzby a efekty sa takie jak na państwa zdjęciach – rozłamane wierzby lub martwe drzewo ogłowione -z tym ze ten zabieg nic nie miał wspólnego z tym co my zalecamy…
    Oczywiście nie każdemu moze się podobać krajobraz kulturowy, ale nasze dzialania nie wynikały tylko z potrzeby ochrony krahobrazu, pierwotną przyczyną była ochrona rzadkich ptaków, gnieżdżących się w dziuplach i szczelinach a nie w koronie, choc tam tez gniazda się zdażają. Jak będę miał chwile to się szerzej ustosunkuję, narazie polecam nasz serwis wierzbowy na bocian.org.pl i podrzucam wywiad na temat krajobrazu:https://www.rp.pl/artykul/292306-Spieszmy-sie–kochac-krajobrazy.html

    • Zalecenia zaleceniami, ale praktyka niestety niejednokrotnie od nich odbiega. „wystarczy że odejdzie gospodarz dbający o wierzby a efekty sa takie jak na państwa zdjęciach” – niestety tu nie ma Pan racji, bo te zdjęcia pokazują też przypadki, gdzie ciągle gospodarz „zajmuje się” wierzbami (bądź zajmował się aż do ich obumarcia). Być może potrzebne są jeszcze skuteczniejsze działania edukacyjne i sprawdzanie realizacji tych zaleceń?

      Ochrona rzadkich ptaków jest działaniem szczytnym (pomińmy już to, że wspomniane ptaki w koronach to pewien skrót; faktem jest, że do dziupli, szczelin i innego typu zakamarków wiejskie koty i inne drapieżniki w przypadku głowionych wierzb także mają dostęp; może są już jakieś opublikowane badania ukazujące bilans korzyści i tych szkód?), jednak nie usprawiedliwia to głowienia wszędzie, nawet tam, gdzie nie chroni się ptaków, jak popadnie, bo „wierzby się głowi i już”. W kwestii ochrony ptaków, być może trochę na marginesie, czy nie lepiej byłoby częściej zostawiać starsze, dziuplaste drzewa, by zapewnić ptakom miejsce do życia? Zadbać też lepiej o zadrzewienia śródpolne i przydrożne aleje? Zresztą zastanawiamy się nad tym także w samym artykule.

      O ochronie ptaków chętnie przeczytamy, ale interesowałoby nas więcej opinii dendrologów i arborystów, bo tymczasem opinie tych, do których dotarliśmy, są dość jasne: całkowite głowienie to niszczenie drzewa, a przycięcie zbyt dużej części korony to jego poważne okaleczenie. A pojawiające się czasem argumenty „wierzby to takie śmieciowe drzewa, szybko rosną, można solidnie ciąć, dadzą radę” jednak nie przekonują w czasach, gdy każde drzewo stają się coraz cenniejsze.

      Ochrona krajobrazu to ciekawa kwestia, rodząca wiele pytań. Ochrona zagrożonych wyginięciem zwierząt i roślin nie budzi wątpliwości. Ale czy na pewno warto zawsze chronić krajobraz przekształcony przez człowieka? A może rację mają zwolennicy dzikości i zdziczenia? Pozostawiamy do przemyśleń, bez podawania odpowiedzi.

      PS Obserwacja skutków czyichś działań (np. śmierć drzewa jako skutek zbyt częstego lub zbyt okaleczającego głowienia) nie jest ich interpretacją. Trudno też tu mówić o pomieszaniu pojęć, bo żadnych pojęć nie definiowaliśmy. Nie jesteśmy od tego. To po prostu przyjrzenie się kwestii z różnych stron (z pewnością nie ze wszystkich), z uwzględnieniem aspektów historycznych, kulturalnych czy gospodarczych; to spojrzenie nie tylko na ochronę ptaków, lecz także samych drzew – wszystko na konkretnym terenie, z konkretnymi przykładami. Nie piszemy tu o wszystkich, wszędzie, w całej Polsce. Nie mamy takich ambicji.

  4. Te argumenty nie trzymają się kupy. Odniosę się tylko do paru. “duża ingerencja w krajobraz i środowisko” Najczęściej ogławiane wierzby były sadzone na swoich miejscach właśnie w tym celu. Sadzono je w celach wyłącznie użytkowych. Dużo tych wierzb było sadzonych tuż przy wąskich drogach zaprzestanie ogławiania spowodowało, że zwyczajnie zostały wycięte bo przeszkadzały. To jest prawdopodobnie ta ingerencja w środowisko której sam byłem światkiem. U nas nie było pieniędzy na ogławianie w urzędzie, gałęzie blokowały drogę to wycieli z 30 szt takich wierzb których objąć w 2 osoby się nie dało. Tu jest potwierdzenie odejdzie gospodarz jest po tych wierzbach. W mojej okolicy nie ma już nawet szt. “potencjalne mieszkanie ós i szerszeni” nie potrafię tego zrozumieć walczymy o wierzby strasząc szerszeniami i osami? Osy i szerszenie odgrywają swoją rolę w ekosystemie. Do tego są w stanie osiedlić się wszędzie. taki argument przystoi co jedynie przeciwnikowi poddaszy, poddasza to “potencjalne mieszkanie ós i szerszeni” heheh 😛 “brak dużych wierzb, potrzebnych w krajobrazie” W krajobrazie brak jest też wielu innych drzew i krzewów. Zresztą nikt nie praktykuje ogławiania nowych wierzb jeśli ma to miejsce to sporadycznie. Stare wpisały się w krajobraz. Z ogławianej przez dziesiątki lat wierzby trudno jest zrobić “dużą” potrzebny jest nakład pracy aby korygować jej wzrost. Co do braku gniazdujących ptaków na tych wierzbach. Mam na podwórku drzewo wielki klon jesionolistny. Sporadycznie pojawia się na nim gniazdo sierpówek. W tych wyciętych wierzbach ogławianych o których wspominałem gniazdowały w dziuplach szpaki, dzięcioł ,sikorki, a w jednej pustej w środku odpoczywały nietoperze. Wysokość drzewa nie ma nic wspólnego z ilością gniazd. Chyba, że pod uwagę weźmiemy dany gatunek ptaka, faktycznie gniazda bociana na takiej wierzbie nie widziałem, ale widziałem gniazda nawet w niskich żywopłotach, a nawet w dziupli na wysokości pasa. itd…

    • Pisze Pan o nietrzymaniu się kupy, a sam Pan potwierdza wiele obserwacji… Hm.

      1. Tak, brak jest wielu drzew i krzew w krajobrazie, o tym pisaliśmy. Ale „Zresztą nikt nie praktykuje ogławiania nowych wierzb jeśli ma to miejsce to sporadycznie”? Nie wiemy, gdzie Pan mieszka, ale wcale nie jest to takie sporadyczne, co widać choćby na jednym ze zdjęć w artykule. W tej części Mazowsza widzieliśmy więcej takich przykładów.

      2. „Wysokość drzewa nie ma nic wspólnego z ilością gniazd” – nie o tym piszemy. Piszemy o zagrożeniach wynikających dla ptaków z budowania gniazd tak nisko.

      3. Cele użytkowe głowionych wierzb – o to też pytamy: czy pełnią te same funkcje co kiedyś (np. drewno na opał, na opłotki)? Jeśli nie, to po co kaleczyć drzewa od ich młodości?

      4. Osy i szerszenie – tak bywają, i tak ludzie ich nie chcą w swoim pobliżu, także na poddaszach. Z tym, że poddasza będą, póki ludzie będą gdzieś mieszkać. Nowych rosochatych wierzb w pobliżu domostw być nie musi. Porównanie zatem nietrafione.

      Proszę też zwrócić uwagę, że nigdzie nie narzucamy ani nawet nie zalecamy nikomu zaprzestawania głowienia głowionych od wielu lat wierzb. Na koniec, jako wyraźny dopisek, przedstawiamy jedynie naszą decyzję dotyczącą drzew, które kolejnego głowienia mogłyby już nie przeżyć. Jeśli o coś się tu rozchodzi tak naprawdę, to o punkt pierwszy. I cięcia w złym czasie. I niepoprawne cięcia.

  5. (…) Każde nieprawidłowo wykonane cięcie drzew jest szkodliwe. Tak samo jak się tnie drzewa owocowe, żeby mieć więcej pożytku z nich (owoców), tak samo tnie się wierzby – drzewa użytkowe – dla pożytku, a nie dla piękna krajobrazu. Jakoś nikt tu nie płacze nad przycinaniem jabłoni. To że każde nieprawidłowe cięcie może zaszkodzić, to prawda oczywista. To, że ludzie utracili część swojej wiedzy o naturze, również. Świat nie jest czarnobiały a wierzby nie trzeba ogławiać w 100%. Wystarczy 1/3 co roku i wierzba będzie zdrowa i materiał będzie pozyskany. Wierzby posadziłem u siebie w celach czysto użytkowych. Zakładałem ogród i sad w szczerym polu, gdzie wiatr potrafił ciężarówkę o kilka metrów przestawić. Wierzba była posadzona w formie żywopłotu, dzięki temu, że szybko rośnie i jest wytrzymała pozwoliła mi na założenie ogrodu. Bez niej wcześniej wszystko wysuszały i wymrażały stale wiejące tu wiatry. Mam teraz dwie wierzby posadzone tylko w celach użytkowych, żeby co roku pozyskiwać z nich np. paliki do pomidorów. Trzyletnie gałęzie mają naprawdę solidne rozmiary. Tak jak pisałem wystarczy wyciąć 1/3 gałęzi rocznie i wierzba cała i materiał pozyskany. Nikt już chyba teraz nie uprawia wierzby dla opału – co za bzdury – ale jest wiele innych zastosowań do których warto pozyskiwać gałęzie. Nie wspomnę o możliwości budowy żywej altany-iglo czy żywego płotu rustykalnego. Wczesno wiosenny pożytek dla owadów jest nie do przecenienia. A na ogromne nieprzycinane drzewo nie mam po prostu miejsca. No i estetyka też gra rolę.

    • Gdyby przeczytał Pan artykuł, to znalazłby tam wszystko, o czym Pan pisze – i o opale, i o nieprawidłowych cięciach. Niestety wolał Pan najpierw wylać swój krótki oburz, na który bez argumentów (oraz bez przeczytania i zrozumienia tekstu) miejsca tu nie ma.

      Patrzy Pan tylko ze swojej perspektywy i ocenia przyrodę według swojej estetyki, oceny i mniemania, w swoim ogrodzie. Tam może Pan robić, co chce, jednak świat jest trochę większy. Może Pan w to nie wierzyć, ale są osoby, których boli cięcie jabłonek w przemysłowej produkcji jabłek i tęsknią za starymi, dużymi jabłoniami.

      Co do oceny zdrowia drzewa po redukcji korony o 1/3 co roku – czyżby był pan dendrologiem albo choćby arborystą?

      To, że drzewa osłaniają przed wiatrem, to żadna nowość. Jednak – uwaga – nie robią tego tylko wierzby i tylko głowione. Wczesnowiosennego pożytku dla pszczół również nie zapewniają tylko te głowione. Nikt też nie zabrania tu budowania żywych płotów czy altan. Nawet jest wyżej napisane, że nie trzeba w tym celu nieprawidłowo ogławiać wierzb.

Komentarze są wyłączone.