Maj pełną parą, choć budowa domu stoi

Taki przynajmniej był plan. A co z tego planu wyjdzie? Budowa naszego domu ze słomy i gliny na razie niestety stoi.

Ostrożnie zakładaliśmy, że w maju będziemy już czekać na pozwolenie na budowę. Niestety. Załatwienie warunków przyłączenia gazowej przepisowo miało trwać trzy tygodnie, zajęło – trzy miesiące. Gdy papiery wreszcie spłynęły do lokalnego oddziału, pani… przez jakiś tydzień zapomniała nas o tym powiadomić. „No żesz cholera!” – to jedyne, co zdołałam z siebie wydobyć. Ale cóż znaczy te kilka dni wobec…?

Jednak to nie był koniec pecha. Gdy odbierałam umowę do podpisu, okazało się, że są w niej błędy, a czas wykonania usługi to 20 miesięcy. Albo dłużej – jak zasugerowała pani, bo w umowie to sobie tak orientacyjnie piszą. Czasami bardzo, ale to bardzo nienawidzę tego kraju.

Prawdopodobnie nie uda nam się dotrzeć do stanu surowego zamkniętego w tym roku. Nie powiem, żebym się cieszyła. W każdym razie na razie zmuszeni jesteśmy zwolnić.

Może to i lepiej, bo nie mam czasu zająć się rozwojem własnej firmy, a tak może choć trochę się go znajdzie? Na to i na pozbieranie pokrzywy… i lemoniadę z lilaka (nie mylić z tą z czarnego bzu)?

Limit oficjalnie pecha wyczerpany. Czytamy Podręcznik budowania z kostek słomy (jako redaktorka i korektorka przeżywam istne katusze, bo błędów tam co nie miara, i muszę sobie dawkować lekturę naprawdę małymi porcjami; choć i tak jest trochę lepiej niż w publikacji o budowaniu z gliny Cohabitatu – do diaska, kto im to sprawdzał!?). Na dniach powinna przyjść książka o tynkowaniu.

Poza tym w najbliższych dniach w planach mamy:

– montaż haka w samochodzie
sprawdzenie gliny w cegielni w Markach (ostatecznie udało się w pięknie słonecznie-burzowo sobotę 7 maja 2016 roku w Kobyłce, bo w Markach chyba już żadnej nie ma)
– odbiór stożka do pomiarów glinianej zawiesiny (dzięki, Kamilu! :))
zakup wojskowego wózka (kto zgadnie po co?)
– kolejne warsztaty budowania ze słomy i gliny (a potem, jak wyszło w praniu, jeszcze jedne)
– i pewnie dopiero po nich wypożyczenie przyczepki
– przywiezienie części tymczasowego ogrodzenia
– dokupienie brakującej jego części
– zabarykadowanie się wśród wierzb
– wywiercenie abisynki
– kupno reszty rzeczy potrzebnych do robienia cegiełek z gliny i słomy oraz rozpoczęcie ich produkcji.

To ostatnie pewnie już w czerwcu. Lemoniada podczas przygotowania wtedy skudeł na dach powinna być w sam raz.

Oznacz Trwały odnośnik.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *