Jak nauka widzi pozyskane w określonej fazie naszego satelity księżycowe drewno? Wykazuje lepsze właściwości niż ścięte kiedy indziej czy tylko… więcej kosztuje?
W pierwszym artykule wskazałam, że drewno księżycowe to mit, i dotarłam do jego twórców. Podobno jednak w każdym micie tkwi ziarnko prawdy… Nawet tutaj mamy je dwa. Wpierw jednak odrzućmy zmyślenia.
Początki mitu księżycowego drewna
Co było zaczynem powstania tego mitu księżycowego drewna? Jak omawia to poprzedni artykuł, prawdopodobnie ktoś przeczytał zdanie, dwa z jednej pracy. Nie patrzył, czy artykuł był recenzowany, wnioski potwierdzone wynikami innych badań. Ba, zapewne ta osoba nie doczytała nawet konkluzji sformułowanych przez autorów badania, nie przejmowała się chyba też, o co naprawdę w nich chodziło. I tak, na podstawie wyrwanego z kontekstu fragmentu wysnuła sobie historię cudownego materiału. Po to, aby go sprzedawać drożej niż inne podobne.
Punktem wyjścia tej opowieści były prace profesora Ernsta Rudolfa Zürchera z Uniwersytetu w Bernie, który sam zainspirował się tradycją. Ludzie żyjący w lesie czy zajmujący się nim od pokoleń przekazywali sobie z pokolenia na pokolenia pewne prawdy. Rady niektórych były zupełnie odwrotne niż innych. Jak to zwykle bywa, coś z tej ustnej tradycji okazuje się prawdą, coś półprawdą, a niektórzy rzeczy – tylko wymysłem.
Poniżej skupiam się jedynie na pracach Zürchera. Omawiam tutaj tylko jego publikacje, gdyż jego nazwisko pojawia się na stronach internetowych o księżycowym drewnie i to jego badania przedstawiane są jako dowód potwierdzający wyjątkowość tego materiału. Część z tych artykułów to prace naukowe, poparte badaniami, zweryfikowane i zrecenzowane, ale część to tylko eseje, które nie wykazują cech pracy naukowej i które nie powinny stanowić poparcia jakiegokolwiek twierdzenia. Bywają jednak dość ciekawe kulturowo.
„Księżycowe drewno” w badaniach naukowych i innych pracach
Zainspirowany różnymi tradycjami szwajcarski uczony postanowił sprawdzić, czy ludowe twierdzenia o drewnie mają jakieś rzetelne podstawy. Czy intuicja leśniczych jest słuszna? O jakich różnicach w drewnie w ogóle mowa? I kto ma rację: ci, co twierdzą, że ciąć należy po nowiu, czy ci, którzy preferują okolice pełni?
Profesor Ernst Zürcher w wielu pracach badał wpływ Księżyca na rośliny. Zaobserwował coś ciekawego? Wykazał jakąś zależność od fazy Księżyca? Przyjrzałam się uważnie kilku pracom, opublikowanym w czasopismach naukowych (mniej lub bardziej cenionych), które mogły odegrać niebagatelną rolę w ukształtowaniu się mitu księżycowego drewna. Oto trzy najważniejsze:
1. Tree stem diameters fluctuate with tide, „Nature”, t. 392, 16 kwietnia 1998
2. Lunar Rhythms in Forestry Traditions – Lunar-Correlated Phenomena in Tree Biology and Wood Properties, „Earth Moon and Planets”, nr 85–86, styczeń 1999.
3. Looking for differences in wood properties as a function of the felling date: Lunar phase-correlated variations in the drying behavior of Norway Spruce (Picea abies Karst.) and Sweet Chestnut (Castanea sativa Mill.), „Trees”, nr 24(1), 26 sierpnia 2009.
Waga omawianych prac
Omówienie prac o relacji Księżyca i roślin zaczynam od publikacji w „Nature” z dwóch, bardzo ważnych powodów.
Po pierwsze, chodzi o artykuł w jednym z najbardziej prestiżowych czasopism naukowych na świecie – to, że się tam znalazł już o czymś świadczy. Z jednym zastrzeżeniem: to jedynie „list” (po angielsku letter) do „Nature”, nie obszerna, pogłębiona praca naukowa (article). Wrócę jeszcze do tego, z czym to się wiąże i jakie ma konsekwencje.
Po drugie, to pierwszy istotny tekst tego autora na interesujący nas temat. Układ chronologiczny pozwolił na jeszcze jedną rzecz – prześledzenie, jak potem rozwinęły się prace o jakości drewna. Niestety odkryć na miarę najbardziej prestiżowych czasopism naukowych, którym niewątpliwie byłoby wykazanie wyjątkowych właściwości drewna pozyskanego w określony sposób, nie było. Były za to pomniejsze teksty, czasem o bardzo małym wpływie na innych badaczy.
Średnica drzew, czyli pierwszy tekst w „Nature”
Tree stem diameters fluctuate with tide, opublikowany w „Nature” 16 kwietnia 1998 roku, to krótki artykuł wskazujący na to, że średnica pnia drzewa zależy od tego, ile pływa w nim soków. Wstępny wniosek sformułowany przez autorów tekstu brzmi:
„Średnica pni drzew rosnących zarówno w naturze, jak i w kontrolowanych warunkach podlegają rytmicznym fluktuacjom niezależnym od takich czynników codziennych jak światło, temperatura i wilgotność. Odnajdujemy silną korelacją pomiędzy tymi fluktuacjami a czasem i siłą pływów. Ta korelacja sugeruje, że Księżyc wpływa na przepływ wody w różnych częściach drzew”.
I tak naprawdę chyba tyle wystarczyło, by stworzyć mit księżycowego drewna. Wyciąganie wniosków o jego właściwościach z tego fragmentu jest jednak bardzo problematyczne.
Po pierwsze, krótka praca mówi jedynie o zmianie przepływów soków w drzewie. Nie ma tu nic o jakości drewna z drzewa ściętego w danej fazie Księżyca, jego schnięciu, właściwościach, w tym ognioodporności czy podatności na grzyby.
Po drugie, sugestia naukowców to żaden dowód. Do ogłoszenia odkrycia potrzebne są rzetelne badania, których wyniki powinny być potwierdzone przez innych.
Po trzecie, korelacja to też nie związek przyczynowo-skutkowy. To jedynie współwystępowanie pewnych zjawisk, nic nie musi ich ze sobą wiązać. Przykładowo, pewną korelację wykazują: liczba filmów, w których w danym roku występował Nicolas Cage, oraz liczba utonięć wskutek wpadnięcia do basenu. Albo konsumpcja kurczaka oraz import ropy naftowej przez USA (imponująca korelacja na poziomie prawie 90%). Jedno miało wpływ na drugie?
Bynajmniej takiego błędu logicznego nie popełnili redaktorzy „Nature”, który dopuścili do publikacji artykułu. Kluczem jest dział, w którym został opublikowany – Letters.
Natura listów do „Nature”
Teksty publikowane jako Letters mogą liczyć do czterech stron. Nie znajdziemy tam pogłębionych analiz, a jedynie opis ciekawych badań, które według redaktorów czasopisma mogą stać się inspiracją dla kolejnych naukowców, w tym zajmujących się innymi dziedzinami wiedzy.
Z tego, że tekst Średnica pnia drzewa zmieniająca się wraz z pływem to tylko zalążek, zdawali sobie sprawę jego autorzy. Wyciąganie jakichkolwiek dalszych wniosków na temat księżycowego drewna i jego właściwości jest nieuzasadnione. To mogły potwierdzić (lub obalić) dopiero kolejne eksperymenty, o których już za chwilę.
Z tej pracy można wyczytać mniej więcej tyle: jest korelacja między pływami morskimi i ich siłą a przepływem soków w drzewie (zob. uwagę do korelacji powyżej), więc Księżyc może mieć wpływ na przepływ soków w drzewie. Wymaga to dalszych badań. Spójrzmy zatem, co działo się z relacją Księżyc – drewno w następnych latach.
Esej o związku roślin z Księżycem
Później, niestety, nie było już tak odkrywczo. Ernstowi Zürcherowi od 1998 roku nie przydarzyła się publikacja w tak prestiżowym czasopiśmie, jak „Nature”. Ani żadna prawdziwie przełomowa praca. Odkryciem bowiem na pewno nie można nazwać omówienia prac innych naukowców.
Właśnie na tym skupia się artykuł Lunar Rhythms In Forestry Traditions – Lunar-Correlated Phenomena In Tree Biology And Wood Properties z „Earth Moon and Planets” z początku 1999 roku. Szwajcarski naukowiec nie był pierwszym, który sprawdzał, czy praktyki leśników i osób pracujących z drewnem mają odbicie w biologii drzew.
Muszę przyznać, to interesujący zbiór ludowych wierzeń, tradycji i rzemiosła z całego świata. Tym ciekawszy, że profesor Zürcher przywołuje badania, w których świetle wierzenia w księżycowe drewno rysują się słabo.
Księżycowe drewno się nie broni
W 1930 roku Hermann Knuchel wykazał, że drewno dębu wcale nie jest najtwardsze, gdy zostało ścięte tuż po pełni. Najbardziej wytrzymałe było te z pierwszej kwadry. Szwajcarski uczony jednak nie poddał się i przejrzał też inne prace. I na przykład Rösch w 1999 roku na podstawie 30 próbek ścinanych w 6 różnych dni wykazał, że biel świerku norweskiego po nowiu ma mniejszą gęstość niż po pełni (odpowiednio 0,46 oraz 0,51 g/cm3).
Warto jednak przyjrzeć się tym badaniom bliżej. Okaże się wtedy, że to wartości z jednego nowiu i jednej pełni – i to nawet nie następujących po sobie. To nie jest żadna uśredniona wartość, a jednorazowe maksimum i minimum. Podczas tych samych badań bywały nowie i pełnie, gdy twardość była taka sama. Wskazuje to, że inne czynniki – temperatura, wilgotność – mogą mieć większy wpływ na twardość tej części ściętego drzewa. „Tej części”, bo w innym kluczowym elemencie, czyli w twardzieli, zmian w zasadzie nie odnotowano. Aha, i znów badano tylko jeden gatunek – świerka norweskiego.
Drewno najlepiej pozyskiwać zimą
Po obszernym przeglądzie wcześniejszych prac Zürcher mgliście podsumowuje, że wyniki badań naukowych częściowo są spójne z tradycyjnymi terminami wycinki drzew. Ścięte w okolicach pełni drewno ma być lżejsze i miększe, a te podczas nowiu – cięższe i lepiej nadawać się do celów konstrukcyjnych.
Uwaga, jeśli do tej pory pozyskiwaliście księżycowe drewno na budowę domu zaraz po najjaśniejszej nocy, to najwyraźniej robiliście to źle! Trzeba było ciąć po nowiu. A tak naprawdę to nieważne, w jakiej fazie Księżyca, bo jak podkreśla sam szwajcarski badacz:
„W związku z ekstremalnie małymi siłami grawitacyjnymi, które mogłyby tłumaczyć dobowe wahania, jest stosunkowo mało prawdopodobne, by grawitacja bezpośrednio odpowiadała za te przepływy w drzewie i pniu. (…) Trzeba także wspomnieć, że «preferowany» i «niepreferowany» czas ścinania drzewa w absolutnym sensie nie istnieje. To raczej o mniej lub bardziej adekwatny związek pomiędzy właściwościami drewna i sposobem jego wykorzystania. «Dobry» czas na ścięcie drzewa to każdy zimowy dzień”.
Wtedy absorpcja wody przez ściany komórkowe rośliny jest najmniejsza. Nie oznacza to jednak, że to ścięte o innej porze roku będzie gorsze. Po prostu będzie wilgotniejsze w chwili ścięcia. Warto pamiętać, że drewno przed wykorzystaniem się jeszcze suszy, obrabia, hebluje i dopiero w wyniku tych procesów zyskuje ono parę pożądanych cech.
W zacytowanym fragmencie odrzuca się po prostu tezę o wpływie Księżyca na wodę w drzewie i tym samym wilgotność pozyskiwanego drewna. Cóż za ironia, że naukowiec, którego nazwiskiem producenci uwiarygodniają księżycowe drewno, sam podważa jego istotę.
Trzecie badanie – suszymy księżycowe drewno
Sceptyczny pozostaje nie tylko w omawianym eseju. Nic nie rozstrzyga także w swoich badaniach z prawdziwego zdarzenia – jak pisze, pierwszych na tak dużą skalę.
W Looking for differences in wood properties as a function of the felling date…, artykule opublikowanym w 2009 roku w czasopiśmie „Trees”, Szwajcar znów przygląda się mądrościom ludowym. Bada dwa gatunki: świerka norweskiego (432 okazy) oraz kasztana jadalnego (144), a w szczególności to, jak szybko w temperaturze 103°C (czyli w wymuszonych warunkach suszarni) schnie drewno – zarówno bielaste, jak i twardzielowe, pozyskane w różnych fazach Księżyca.
Różnice pomiędzy ekstremalnymi wartościami były małe. Najszybciej schnący świerk skurczył się o 4,9% bardziej niż ten, co sechł najwolniej, a kasztanowiec – o 6,6%. Co niezwykle ciekawe, oba badane gatunki podczas księżycowego cyklu zachowują się całkowicie odwrotnie. To znaczy gęstość drewna kasztanowca rośnie, podczas gdy świerku maleje.
„Rodzi się pytanie, czy prawdziwość niektórych tradycyjnych zasad nie jest ograniczona do określonych gatunków drzew lub ich grup”.
Jakkolwiek dalej autor badania przyznaje, że nie jest znany wpływ tego pierwszego suszenia na twardość drewna. Na tym etapie nie można też nic powiedzieć o właściwościach higroskopijnych, odporności na wilgoć i grzyby czy ogólnie trwałości tego drewna. To wszystko wymaga badań. Nie ma żadnych podstaw, by twierdzić, że „księżycowe drewno” wykazuje się jakimiś specjalnymi właściwościami i jest lepsze od innych.
Dwie prawdy o drewnie zawarte w micie
Wróćmy wreszcie do zapowiedzianych na początku dwóch potwierdzonych rzeczy, w które wpleciono mnóstwo kłamstw o księżycowym drewnie.
Księżyc wpływa na życie
Po pierwsze, Księżyc oddziałuje na życie na Ziemi, w tym na oceany, rośliny i zwierzęta. A także na ludzi. Być może nawet znacie kogoś, kto nie może spać nocami w okolicach pełni, bo srebrny glob za mocno im przez okno świeci.
Podobnie intensywne światło Księżyca (a w zasadzie Słońca, odbite od Księżyca) może wpływać na odsetek nasion świerka, które wykiełkują. Taki wniosek płynie z innej pracy profesora Zürchera, napisanej po przeanalizowaniu danych z lat 1936 1936 (lipiec–październik) i 1937 (styczeń–sierpień). Przy czym różnica nie wyniosła więcej niż 5% pomiędzy poszczególnymi fazami satelity w pierwszym roku i 3% w drugim roku. A sam naukowiec przyznaje, że aby uzyskać wiarygodne dane, wypadałoby zliczać te nasionka przez co najmniej trzy lata i porównywać te same miesiące.
Księżycowe światło może w znikomym stopniu oddziaływać na młode rośliny, lecz jego grawitacja nie odgrywa żadnej roli nawet w przypadku dużych. Zdecydowanie większy wpływ na drzewa mają dostępność światła słonecznego (a więc i pora dnia), temperatura, wilgotność powietrza, zasobność gleby, otaczająca roślinność… Gdy bada się jeden czynnik, łatwo zapomnieć o innych. Żadne badania próbek drewna nie odnotowują warunków, w jakich odbywał się wyrąb. A te nie pozostały bez znaczenia dla pozyskiwanego drewna.
Tradycyjnie lepiej ścinać drzewo zimą
Po drugie, drzewo ścięte zimą rzeczywiście będzie miało trochę inne cechy niż latem. Moment ścięcia, owszem, ma wpływ, ale to tylko jedna z wielu zmiennych. Warto to jednak odnotować: zimą drzewa liściaste wstrzymują wegetację, a iglaste bardzo ją spowalniają. Soki życiowe w drzewie krążą dużo wolniej, transport płynów wygląda inaczej niż w pozostałych porach roku.
Drewno może schnąć odrobinę szybciej, ale ta zmiana w czasie schnięcia może być zniwelowana warunkami suszenia. Natomiast to, czy drewno będzie twardsze, czy miększe, będzie miało lepszy lub gorsze warunki termoizolacyjne, lepiej będzie nadawać się na konstrukcję domu czy raczej do kominka – zależy o wiele bardziej od kombinacji takich czynników, jak gatunek oraz czas i warunki wzrostu rośliny.
Mamy też wreszcie i trzecią prawdę płynącą z tego wszystkiego:
Księżycowe drewno nie istnieje
Tyle wynika z prac Szwajcara, na którego badania powołują się producenci i zwolennicy naturalnego materiału budowlanego ścinanego w określonym dniu miesiąca.
Profesor Ernst Rudolf Zürcher z Uniwersytetu w Bernie, badający wpływ różnych czynników na cykl życia roślin, pasował idealnie, by udowodnić coś takiego, jak istnienie wyjątkowego drewna pozyskiwanego tylko zimą w ściśle określonym dniu. Z jego prac, bez patrzenia na ogólne wnioski i wyniki badań, wyciągnięto pojedyncze zdania i je zmanipulowano, by rozkręcić księżycowy biznes.
Prawdą jest natomiast, że badania nad drzewami i drewnem są prowadzone. Jednak skupiają się na czym innym niż rzekomo wspaniałe księżycowe drewno.
Najczęściej dotyczą konkretnego gatunku drzewa – świerka. Badacze skupieni wokół Zürchera, nieświadomego sprawcy całego księżycowego zamieszania, nie pretendują do wygłaszania tez o wszystkich drzewach naraz. Skupiają się wilgotności drewna niedługo po ścięciu oraz jego twardości. Nie mówią nic o ich podatności na grzyby czy ognioodporności. Tam, gdzie odnotowują jakieś zmiany, często są one nieznaczące. Czasem wyniki przeczą hipotezie postawionej na podstawie tradycyjnych praktyk drwali.
W tym wszystkim pojawia się kluczowe pytanie, czy ta wilgotność zaraz po ścięciu drzewa w dobie suszarni i różnych środków ochrony (w tym naturalnych) tak naprawdę ma jeszcze znaczenie dla trwałości drewna. Dawniej, gdy nie dało się kontrolować pogody i warunków suszenia, praktyczne wskazówki dotyczące czasu rębu odgrywały dużo ważniejszą rolę. Jak jest dziś? To już pewnie temat na inny artykuł. Lasy Państwowe tną na potęgę nie tylko zimą i jakoś nie martwią się spadkiem wartości drewna… Za to dziś z pewnością nie powinniśmy się już nabierać na wyjątkowe właściwości drewna ściętego w konkretnej fazie Księżyca.
Włączcie krytyczne myślenie, nie dajcie się robić w bambuko. I polubcie Siedem wierzb – dom ze słomy i gliny na Facebooku. Dzięki temu nie przegapisz innych obalających mitów wpisów oraz ciekawostek, które publikujemy tylko tam.
Po przeczytaniu tego artykułu mam bardzo mieszane uczucia. Nie wspomina autor o niejakim Erwinie Thomie, który buduje takie domy z takiego właśnie drewna. Dla rzetelności pracy warto byłoby prowadzić polemikę właśnie z jego twierdzeniami, a warto zaznaczyć, że współpracuje on z ośrodkami badawczymi i uniwersytetami.
I chociaż mechanizm wpływu księżyca na drewno nie jest do końca poznany, to stwierdzono, naukowo (do konkretnych badań jeszcze dotrę), że chodzi tutaj o wodę, która tworzy wokół włókien specjalny film ochronny pod wpływem księżyca.
Jedyny konkretny argument o jakim autor pisze to kwestia gęstości pod wpływem księżyca. A więc jednak wpływ jest… warto ten trop pociągnąć dalej.
Spotkałem się nie raz z relacjami ludzi z tartaku potwierdzającymi takie zdanie, że takie drewno nie jest atakowane przez robaki i nie sinieje?
A zdanie, w którym autor pisze, że nie ma znaczenie, kiedy się drewno ścina, czy w zimie, czy w lecie, bo przecież ono i tak się suszy, przyprawia mnie o dreszcz przerażenia…
Jestem synem stolarza, nie jedno widziałem i stracił autor przez to zdanie kompletnie moje zaufanie.
Niemniej, gratuluję włożonego czasu w poszukiwanie. Jest to cenny głos w dyskusji, rzucający pewne światło na temat.
Szukam dalej.
Na początku warto zauważyć, że nie przeczytał Pan zbytnio uważnie tego artykułu. Przecież jak byk stoi „Tradycyjnie lepiej ścinać drzewo zimą”, więc zarzucanie tutaj nam, że napisaliśmy „nie ma znaczenie, kiedy się drewno ścina” to ewidentne kłamstwo. Przy okazji: Lasy Państwowe powszechnie tną latem (obecnie np. w Puszczy Bukowej) i jakoś nie odczuwają z tego względu spadku wartości drewna.
A jeśli chodzi o pozostałe kwestie:
–- „stwierdzono, naukowo (do konkretnych badań jeszcze dotrę)” – to proszę napisać dopiero wtedy, gdy Pan dotrze. Powodzenia swoją drogą, bo właśnie nie stwierdzono żadnego „filmu” wokół włókien, żadnego żelu i wspominał o tym dr Tomasz Rożek w swoim programie (o czym tutaj: http://siedem-wierzb.pl/drewno-ksiezycowe-warto-budowac/).
–- Gęstość – owszem, co wykazali naukowcy, ale związana z porami roku i wegetacją, ale nie Księżycem. „Nie widzę mechanizmu, w którym na jedną noc – bo odpowiednia faza Księżyca to nie jest coś, co trwa na przykład dziesięć lat – na jedną noc, nagle, coś, co rośnie kilkadziesiąt lat – bo tyle rośnie drzewo – miałoby zmieniać swoje właściwości. (…) Trudno uwierzyć, że faza Księżyca ma jakikolwiek wpływ na właściwości drewna ścinanego w tej fazie drzewa, dlatego że nie ma mechanizmu, który miałby tym wszystkim kręcić” – tu też omówienie naukowca, wyliczenia tej nikłej siły grawitacyjnej może Pan znaleźć w tekście o tym, czy warto budować z drewna księżycowego.
–- Erwin Thom – z jakimi ośrodkami naukowymi współpracuje? Proszę podać konkretne nazwiska naukowców i tytuły artykułów opublikowane w naukowych czasopismach i zrecenzowanych. A może współpracuje tak jak firma Tonewood, która wymyśliła sobie nawet własne wyniki i przypisała je jednemu badaczowi, choć w jego pracach nic o tym nie ma?
— A na koniec posługuje się Pan jedynie dowodami anegdotycznymi („ludzie mówili…”), które nie mają znaczenia w nauce. Ludzie mówią, że nazwa Warszawy wzięła się od Warsa i Sawy, a każdy językoznawca wie, że to nieprawda.
Powodzenia w poszukiwaniach, badania naukowe można wyszukiwać poprzez stronę https://www.researchgate.net.
jestem sceptykiem w kazdej kwesti jednak twierdzenie ze na cos co rosnie kilkadziesiat czy nawet setek lat nie moze wplywac zewnetrzna sila czy energia zmieniajac chwilowo jego wlasciwosci tez jest bledne. Na czlowieka a tym bardziej starego wplywa wiele zewnetrznycz czynnikow. Ponoc i pełnia ale i temperatury i cisnienie i wiele innych zjawisk ktore przyczyniaja sie do zmian chwilowych w organizmie
Przede wszystkim: ciśnienie i temperatura to dużo silniejsze oddziaływania. Za to wpływ pełni Księżyca na człowieka jest bardzo wątpliwy: „In fact a host of studies over the years have aimed at teasing out any statistical connection between the moon — particularly the full moon — and human biology or behavior. The majority of sound studies find no connection, while some have proved inconclusive, and many that purported to reveal connections turned out to involve flawed methods or have never been reproduced” (polecam całość: https://www.livescience.com/7899-moon-myths-truth-lunar-effects.html). Wrzucenie do jednego worka temperatury czy ciśnienia z grawitacją Księżyca nie jest zasadne.
A drewno księżycowe – proszę posłuchać, co mówi na ten temat dr Tomasz Rożek (https://siedem-wierzb.pl/drewno-ksiezycowe-warto-budowac/). Nie ma fizycznego mechanizmu, który sprawia, że zmienia swoje kluczowe właściwości na tyle, by ścięte w tej czy innej fazie drewno różniło się znacząco od tego ściętego tydzień czy dwa później. O wiele, wiele ważniejsze są cechy gatunkowe drewna – dąb nada się do czegoś innego niż lipa itd. – oraz pora roku, w której się ścina drzewo.
Załóżmy jednak czysto teoretycznie, że drewno w dzień ścięcia ma świetnie właściwości, bo Księżyc na nie oddziałuje. Takie drewno sobie leży tydzień, dwa. Księżyc nadal działa, zgodnie z tymi twierdzeniami. Skoro na wszystko inne, o czym między innymi Pan wspomina, to także na to ścięte drewno. I wtedy już niby właściwości tego drewna się nie zmieniają? Jeśli Księżyc wpływałby na drzewo podczas swoich faz, to wpływałby też na schnące drewno. Raz było takie, a po dwóch tygodniach inne. To się nie trzyma kupy.
A przede wszystkim nie trzyma się kupy ścinanie drzewa w jednej, określonej fazie Księżyca. Siła, z jaką Księżyc oddziałuje na to, co na Ziemi, nie zależy bowiem od jego fazy. To zależy od odległości dwóch ciał od siebie, a Księżyc nie zawsze najbliżej nas jest w pełni. Ścięcie drzewa podczas danej fazy Księżyca nie ma uzasadnienia. Gdyby nawet oddziaływanie grawitacyjne było kilka rzędów wielkości większe, trzeba by raczej brać pod uwagę to, jak daleko Księżyc jest obecnie od Ziemi, a nie jego fazę.
Witam
Pozwolę sobie odnieść się do kilku fragmentów artykułu, który chociaż merytoryczny, wydaje się w odbiorze jednostronny. Sam jestem sceptykiem i wolę samemu szukać informacji i dowodów niż ufać dyskusyjnym artykułom w internecie reklamującym kota w worku.
Biorąc pod uwagę ten artykuł jak i drugi pt. „Drewno księżycowe – warto z niego budować?” mam wrażenie (być może mylne), że Pani ustosunkowanie do problemu zostało z góry określone, co z kolei może świadczyć o niechęci od szukania informacji stojących za „mitem”. Oczywiście jest to tylko wrażenie, ale zabrakło mi w tym artykule ustosunkowania się do danych dość popularnych i łatwych w odnalezieniu, które mogą wskazywać na wysoką odporność „drewna księżycowego” na ogień.
W kwestii przywoływanej wypowiedzi dr Tomasza Rożka, oczywiście trzeba przyznać mu rację, że na swój własny stan wiedzy (i stan wiedzy przedmiotu swojej specjalizacji) podważa występowanie sugerowanych cech w „drewnie księżycowym”. Jednak dr Tomasz jedynie stwierdza a nie bada temat. Oczywiście odwołanie się do jego autorytetu jest cennym głosem w dyskusji, jednak nie wiem czy jego wypowiedź można traktować bezkrytycznie. Proszę mnie źle nie zrozumieć, ale sama audycja może być potraktowana jedynie jako wstęp do tematu.
Omawiając zagadnienie całościowo, należałoby najpierw zadać pytanie czy „drewno księżycowe” faktycznie ma inne/dodatkowe właściwości w porównaniu do drewna „zwykłego” oraz w przypadku odpowiedzi twierdzącej zadać pytanie „dlaczego?”. Odpowiedź na drugie pytanie może mieć np związek z oddziaływaniem czynnika, o którym istnieniu nauka jeszcze nie wie, bo na chwilę obecną nie ma narzędzi aby je zbadać, a który to czynnik jest mylnie przypisywany wpływowi księżyca. Brzmi jak trochę jak sf ale nauka stale się rozwija i np „wczoraj” jeszcze nikt nie słyszał o bozonie Higgsa a „dziś” to już „business as usual”.
Wróćmy jednak do pierwszego pytania. W internecie można przeczytać o wielu wspaniałych właściwościach tego drewna, ale większość brzmi jak „nabijanie ludzi w butelkę”, zwłaszcza teksty o integracji drewna z polem elektromagnetycznym ziemi. Nie chcę omawiać wszystkich tych cech, poruszę jedynie kwestię odporności na ogień, na które powołuje się jeden z producentów.
Nie będę wchodził w szczegóły, zainteresowanych odsyłam do linku:
https://www.holz100canada.com/fire-protection.html
Dodam tylko, że wynik eksperymentu był zaskakujący a efektem było uzyskaniem certyfikatu przez instytut ISB (www.isb-austria.at)wysokiej ognioodporności dla ściany systemu holz100 budowanych wyłącznie z „drewna księżycowego” (link do certyfikatu: https://www.huber-holzhaus.net/wp-content/uploads/2018/12/2006_11_07_Brandschutz-Pruefbericht-Nr-14020-2_17cm.jpg)
Oczywiście dla porównania brakuje tu drugiej ściany z drewna „nieksiężycowego” poddanych takim samym testom w celu stwierdzenia, czy odporność na ogień wynika z użycia „drewna księżycowego” czy nie.
A skoro na początku artykułu stwierdza Pani, że „drewno księżycowe” to mit, proszę również obalić jego rzekomą ognioodporność.
Pozdrawiam
Szanowny Panie,
po pierwsze, jeśli ktoś (producent) twierdzi, że coś jest zdecydowanie lepsze, to na jego barkach spoczywa odpowiedzialność udowodnienia, że ma rację, a nie jest to zadanie kogoś, kto pyta, dlaczego ma być lepsze, i nie uzyskuje odpowiedzi.
Tymczasem – to po drugie – wynik REI60 nie jest wyjątkowy dla drewna, więc uzyskanie certyfikatu, o którym Pan wspomina, to nie jest wyczyn (a w niektórych krajach wręcz obowiązek, by materiał spełniał zwykłe normy budowlane). Wiele podobnych testów opisanych zostało np. tu: http://www.inzynierbudownictwa.pl/technika,materialy_i_technologie,artykul,odpornosc_ogniowa_konstrukcji_drewnianych,9635. Wnioski? „drewno dzięki swoim parametrom doskonale izoluje wysoką temperaturę pożaru od pozostałych pomieszczeń i bez problemu można tworzyć z niego przegrody ogniowe, jak stropy i ściany o odporności REI30 oraz REI60”.
Po trzecie nie jest jasne, czy Pan wie, jak działa nauka. „związek z oddziaływaniem czynnika, o którym istnieniu nauka jeszcze nie wie” – to zdanie sugeruje, że nie. Nauka to nie są przełomowe odkrycia nowych czynników każdego dnia (ani nawet nie każdego dziesięciolecia), zwłaszcza o rzekomo tak istotnym wpływie. Ludzkość już co nieco o świecie wie i takie odkrycia są bardzo, bardzo mało prawdopodobne (proszę posłuchać choćby kanału dr. Łukasza Lamży „Czytamy naturę” na YouTubie albo przeczytać jego najnowszą książkę Światy równoległe; tłumaczy jasno dlaczego). A z bozonem Higgsa argument dość nietrafiony, bo choć cząstka zaobserwowana została względnie niedawno (2012), modele fizyczne przewidywały jego istnienie od kilkudziesięciu lat (1964). W przypadku drewna takiej sytuacji nie ma.
To nie jest zatem tak, że ktoś tu jest jednostronny. Jednostronnie (i dość jasno) na temat drewna księżycowego obecnie wypowiada się nauka. Chyba że ona kłamie? To proszę wskazać nowe badanie naukowe, recenzowane, zweryfikowane, z powtarzalnymi wynikami, które wywrócą obecne teorie do góry nogami, i powiedzą „tak, drewno księżycowe to jest to”. W innym wypadku ten wspomniany sceptycyzm będzie tylko oporem na przyjmowanie naukowych ustaleń.
Szanowna Pani,
Chciałem odpowiedzieć na Pani komentarz dot. “drewna księżycowego”, ale ponieważ możliwość dodawania wpisów została zablokowana, pozwolę sobie uczynić to tutaj, jako że w swojej wypowiedzi nawiązuje Pani do książki pt. “Światy równoległe”. Odniosę się jedynie do fragmentów, co do których uważam, że wymagają pewnego sprostowania.
“Po trzecie nie jest jasne, czy Pan wie, jak działa nauka”. <> – to zdanie sugeruje, że nie”.
Proszę Pani, argument ad hominem nie wnosi nic do dyskusji, nie zna mnie Pani i nie wie, czym się zajmuję.
Ujmując krótko, czynnik może być nieznany, ale jego oddziaływanie może być mierzalne. I tak np. W. Pauli z obserwacji rozpadu jądra atomowego, założył istnienie cząstki, której w tamtym czasie nie można było wykryć, a jedyne, co na to wskazywało to rachunek energii. Mówiąc inaczej nieznany wówczas czynnik – nazwany później neutrinem – w trakcie eksperymentu wpływał na zachowanie elektronów, co stanowiło podstawę do postulowania jego istnienia. Podobnie M. Skłodowska-Curie prowadząc badania nad promieniowaniem, pierwsza wysnuła hipotezę o wytwarzaniu promieniowania wewnątrz atomów promieniotwórczych, co prowadziło do założenia, ze atomy są zbudowane z jeszcze mniejszych cząstek elementarnych. Stąd też Bozon Higgsa uważam za dobry przykład, ponieważ opisano tą cząstkę w modelu teoretycznym, chociaż empirycznie nie można było wykazać jej istnienia. Mam nadzieję, że rozumie Pani tą zależność, ponieważ sens swojej wypowiedzi oparłem na metodzie Ceteris Paribus, która jak najbardziej jest naukowa.
“Nauka to nie są przełomowe odkrycia nowych czynników każdego dnia (ani nawet nie każdego dziesięciolecia), zwłaszcza o rzekomo tak istotnym wpływie”. Ludzkość już co nieco o świecie wie i takie odkrycia są bardzo, bardzo mało prawdopodobne”
Proszę zauważyć, że ta część mojej wypowiedzi, do której się Pani odniosła jest oparta jedynie o hipotetyczne założenie posiadania pewnych cech przez “drewno księżycowe” i tylko w takim kontekście powinna być rozumiana.
W mojej wypowiedzi chodziło jedynie o naukowy sposób wyjaśniania zjawisk fizycznych, natomiast “czynnik” może być rozumiany bardzo szeroko, jako składowa eksperymentu, tzn. czynnikiem może być np. dowolny obiekt biorący udział w eksperymencie i który na niego wpływa.
Dla przykładu, w chemii do początku XIX w. znano około 35 pierwiastków. Współcześnie mamy ich 118 na układzie okresowym, czyli o 83 więcej.
Czy w takim razie nieznajomość tych pierwiastków mogłaby wpływać na wyniki eksperymentów przeprowadzanych na początku 18 stulecia? Na ile można było w tamtym czasie uzyskać izolowane środowisko doświadczalne? To są oczywiście pytanie retoryczne, ale obrazują, w jaki sposób nieznany w danym kontekście czynnik może wpływać wynik eksperymentu. Można nawet rozważać czynnik ludzki oraz doskonałość samego aparatu badawczego.
Nie sposób zaprzeczyć, że ludzkość już co nieco o świecie wie, ale nie sposób powiedzieć, czego jeszcze nie wie. I tak dla przykładu w XIX w. w kwestii fizyki myślano, że wiemy już prawie wszystko, co obrazowała teoria deterministyczna, ale cały ten pogląd runą wraz z pojawieniem się mechaniki kwantowej, której na razie nie sposób pogodzić z ogólną teorią względności. Są oczywiście jeszcze inne teorie jak np. teoria strun, ale i one mają swoich krytyków.
Natomiast wnioskuję, że pod pojęciem “przełomowych odkryć nowych czynników” rozumiemy zgoła odmienne rzeczy.
“To nie jest zatem tak, że ktoś tu jest jednostronny. Jednostronnie (i dość jasno) na temat drewna księżycowego obecnie wypowiada się nauka. Chyba że ona kłamie? To proszę wskazać nowe badanie naukowe, recenzowane, zweryfikowane, z powtarzalnymi wynikami, które wywrócą obecne teorie do góry nogami, i powiedzą „tak, drewno księżycowe to jest to”.
Pani doskonale wie, na czym polega sedno obalania mitów. Przecież nie napisała Pani tego artykułu dla osób, które podchodzą do sprawy naukowo, tylko dla tych, które skłonne są uwierzyć w rzekome właściwości „drewna księżycowego” lub idąc dalej będą bronić tego mitu. Na ogół schemat działania jest taki sam, przedstawiane są „nadnaturalne” cechy danego obiektu oraz przyczyny ich wystąpienia. W tym wypadku zaczyna się od wpływu księżyca, który zostaje obalony, potem wpływu grawitacji, co też zostaje obalone, dalej pojawienie się „żelu” w drzewie itd. Problem polega na tym, że osoba broniąca mitu może wymyślać coraz to nowe wyjaśnienia mniej lub bardziej naukowe i domagać się ich obalenia. Dlatego właśnie w obalaniu mitów najlepiej sprawdza się zwykła metoda porównawcza, ponieważ zajmuje się fizycznymi, mierzalnymi parametrami (można w to wrzucić jeszcze próbę ślepą albo podwójnie ślepą).
Problem tego podejścia jest w zdecydowanej większości przypadków brak danych, które można by porównać, bo producenci nie podają wartości liczbowych. Natomiast przytoczony przeze mnie test REI 60 jest dobrym punktem zaczepienia, ponieważ w końcu pojawiają się jakieś dane, które można skonfrontować. Skoro producent 20 cm. ściany z “drewna księżycowego” wykonał test w określonych warunkach, wystarczyłoby wykonać ten sam test dla 20 cm ściany z drewna “zwyczajnego” i porównać wyniki. Czy różnica w prędkości spalania jest podobna, czy różnica temperatur przeciwległych ścian jest podobna, czy wyniki mieszczą się w granicach błędu statystycznego itd. W ten bardzo prosty sposób można wykazać istnienie lub nieistnienie określonej cechy obiektu badanego, a przy okazji, tego typu metoda nie pozostawia żadnych niedomówień, ponieważ obala istnienie konkretnej cechy bez konieczności odniesienia się do przyczyn jej pochodzenia.
Pozdrawiam
Przenieśliśmy Pana komentarz we właściwe miejsce. W niektórych artykułach z powodu natłoku trolli (proszę nie brać tego do siebie) komentarze po określonym czasie są zamykane.
Trzy wyjaśnienia:
1. To nie był argument ad hominem. Wiem, różnica jest subtelna, ale jednak… Wrażenie, refleksja, wniosek, ocena na podstawie wypowiedzi nie jest takim argumentem. Byłoby nim np. „jest pan jakiś”. Czym innym jest „pana wypowiedź sugeruje, że…”. Nikt nie wnioskował o Panu ogólnie jako osobie, tylko wysnuwał refleksję na podstawie Pana własnych wypowiedzi. Nie było to „do człowieka”, ale „do wypowiedzi”. Ale zostawmy już tę retorykę.
2. Bozon Higgsa nadal wydaje nam się nieadekwatnym porównaniem. Pozwoli Pan wyjaśnić. Po pierwsze cząstka ta to zupełnie inna skala obserwacji. Nie da się go dostrzec gołym okiem ani nawet pod mikroskopem, jakby było w przypadku tajemniczej substancji w drzewie. Po drugie od prawie pół wieku obliczenia wskazywały, że ten bozon gdzieś powinien być, tylko nie mogliśmy go zaobserwować. W wypadku drzewa nic nie wskazuje na istnienie takiej substancji, która zmienia jego właściwości na jedną noc.
Tak, tutaj „nowe czynniki” zapewne zrozumieliśmy inaczej. Tu ciągle bowiem rozumieliśmy je w kontekście jakiegoś „nowego czynnika” w drewnie, a nie ogólnie w nauce. Nie toczymy tu dyskusji ogólnie o nauce. Niestety argument, że nauka jeszcze nie wszystko wie (skądinąd prawdziwy) i zawsze jeszcze może coś odkryć – np. jakąś substancję w drewnie księżycowym / pamięć wody / płaskość Ziemi – jest nadużywany przez zwolenników pseudonaukowych teorii, którzy nie wiedzą, że w tych kwestiach z bardzo dużym prawdopodobieństwem już nie ma czego odkrywać. To woda na młyn w te teorie wierzących i jednak przyczynek do podważania osiągnięć nauki.
3. Certyfikat REI60 otrzymuje się po zestandaryzowanym teście, w określonych warunkach. Jego wyniki dla wielu materiałów można porównywać. Skoro „księżycowe” drewno nie osiągnęło lepszych rezultatów niż zwykłe, to wszystko powinno być jasne. Niestety nie jest, wielu wierzących w wyjątkowe cechy drewna księżycowego takie badania nie przekonują, będą twierdzić, że „to działa inaczej, test tego nie wykaże” itp. Gdy spytać ich, jak to działa, nie wiedzą. Ale wierzą. Wykazanie, że nie ma przyczyn tych wyjątkowych cech, może jednak pomóc im w rozumieniu, że ich wiara nie ma podstaw.
Z pozdrowieniami
SW
PS. Wątek otwieramy jeszcze na kilka dni.