Dobre uszczelnienie okien dachowych przy goncie nie jest łatwe, gdy pokrycie dachowe kładzie się etapami. Jaki kołnierz uszczelniający wybraliśmy?
Każde okno dachowe – nie tylko, gdy ma się dom ze słomy i gliny (a do tego jeszcze słomiane ocieplenie dachu!) – potrzebuje wokół siebie uszczelnienia. W końcu to przecięcie na wskroś pokrycia dachowego, gdzie z czasem może zacząć coś zaciekać. I oczywiście, jak to u nas, na tak nietypowej budowie, sprawa tego kołnierza trochę się pokomplikowała. A to wszystko przez gont!
Po pierwsze dostępne kołnierze nie za bardzo są dostosowane do drewnianych gontów. Po drugie my już kołnierz mieliśmy…
Jaki kołnierz uszczelniający na gont?
Zacznijmy od kołnierzy do gontów. Przed montażem okien dachowych rozmawialiśmy z zajmującymi się tym profesjonalistami. Wtedy nie do końca sami wiedzieli, co z tymi drewnianymi klepkami zrobić… Dobrze, że okna na papie są wyniesione, to później będziemy mieć montaż obniżony – mówili. Jakiś kołnierz się wtedy na pewno do tego gontu dobierze.
I rzeczywiście, znalazłby się na przykład kołnierz do obniżonego montażu do –40 mm (trochę mało, ale uszedłby) i do falistych materiałów pokryciowych o wysokości do 90 mm (jak wyżej). Tylko wtedy zaczęły rodzić się pytania: Demontować stare, dobre kołnierze i odsłaniać styk okien z krokwiami? Nowe kołnierze nałożyć na stare? Dałoby się to uszczelnić? A także: jaki będzie tego wszystkiego koszt?
Cztery kołnierze za 611 zł i dwa mniejsze za 437 zł – razem to ponad 3,3 tys. zł. Dużo, zwłaszcza że raz już za takie solidne uszczelnienie zapłaciliśmy. I tak zaczęliśmy przyglądać się innym rozwiązaniom.
A może by tak wykorzystać zamontowany już kołnierz uszczelniający?
Nie zakładaliśmy, że gont położymy w pierwszym czy nawet drugim roku budowy. Wpierw, jeszcze przed słomowaniem ścian, trzeba było czymś innym pokryć dach, by w razie deszcze były chronione. Najsensowniejszym, tymczasowym rozwiązaniem była papa.
Zamontowany na papie kołnierz z góry wyglądał tak samo jak potencjalny nowy, z boków też. Brakuje mu tylko elastycznej gumy poniżej okna. Poza tym po położeniu klepek tak samo spełniałby swoją funkcję.
Fartuch EPDM z syntetycznego kauczuku (gumy) nie jest niczym nowym w stolarstwie okiennym. Tej membrany dachowej używa się m.in. do izolacji dachów płaskich, zielonych oraz tarasów. Postanowiliśmy wykorzystać ją pod oknem, jako uzupełnienie zamontowanego wcześniej kołnierza uszczelniającego.
Trzeba było tylko dopracować szczegóły: dobrze ustawić łaty, pomierzyć dobrze drewniane szkudły wokół okien, zdecydować, jak daleko guma ma sięgać i do czego się przyklejać. Sprawdzić, czy nic nie wadzi i okno będzie się dobrze zamykać.
Cała rolka gumy EPDM o długości 20 m, która wystarczy nam na wszystkie sześć okien, kosztowała 400 zł. Do tego trochę główkowania, ale dzięki temu na koncie zostały prawie trzy tysiące. A dach wygląda elegancko.
Kauczuk zamiast kołnierza to dobre rozwiązanie?
Czy sam fartuch EPDM wystarczy? Kołnierz uszczelniający do okien dachowych to jednak dziś standard przy ich uszczelnianiu… Na pewno nie zastosowalibyśmy samej gumy wokół okien, gdybyśmy pod spodem nie mieli specjalnie dobranego do okien uszczelnienia.
Podobnie nie kładlibyśmy gontu na dom ze słomianymi ścianami bez szczelnego pokrycia z papy pod spodem i dobrej warstwy paroprzepuszczalnej. Ani w ogóle nie budowalibyśmy domu ze ścianami ze słomy, które pod dachem nie mają żadnej izolacji przeciwwilgociowej. Ocieplenie, deskowanie, pokrycie dachowe – taki niepoprawny układ niestety wciąż się zdarza, nawet w standardowym (jeszcze) budownictwie, ale to już historia na inny raz.
Ciekawy artykuł? Polub Siedem wierzb na Facebooku lub dołącz do naszego newslettera. Dzięki temu nie przegapisz następnych wartościowych materiałów.