Przewody na ścianie czy w peszlach? Czego unikać, o czym warto pamiętać? Krótko o naszych doświadczeniach z elektryką w domu ze słomy.
Całą instalację elektryczną w naszym domu robimy sami. Od pociągnięcia przewodu ziemnego od skrzynki w ogrodzeniu, przez montaż rozdzielnicy w garażu i rozłożenie przewodów w domu, po instalację odgromową na dachu (to ostatnie dopiero przed nami). Nie będziemy jednak pisać o tym, jak łączyć obwody i uzbroić skrzynkę z bezpiecznikami – tego, jeśli zdecydujecie się to robić sami, musicie poszukać na innych blogach. Internet jest pełen poradników i filmów na ten temat. Chcielibyśmy poruszyć tutaj kwestie bezpośrednio związane z elektryką w domu słomiano-glinianym.
Gdzie ułożyć te przewody?
Częsty sposób na kable
Zbierając informacje na ten temat, uderzyło nas, jak wiele osób robi rzecz zadziwiającą, wręcz głupią – kładzie przewody elektryczne na konstrukcji drewnianej, tuż obok gołej słomy. Nie jest to najrozsądniejsze rozwiązanie, z dwóch powodów.
Pierwszym z nich jest bliskość drewnianej konstrukcji, drugim – słomy. O ile to rozwiązanie uchodzi jeszcze za akceptowalne w niektórych stanach Ameryki Północnej, gdzie obowiązują inne przepisy budowlane, o tyle dziwi na terenie Unii Europejskiej.
Elektryka w domu ze słomy w peszlach
Niektórzy myślą, że położenie przewodów w peszlu uchroni dom, bo przecież można kupić taki „samogasnący”. Owszem, zastosowanie go będzie lepszym rozwiązaniem niż jego brak, ale warto przyjrzeć się, jak opisuje się klasę palności V-0 peszli samogasnących.
Materiały spełniające V-0 wg UL 94
- Nie palą się płomieniem dłużej niż 10 sekund po każdym z testów na podtrzymywanie palenia.
- Czas spalania otwartym płomieniem nie przekracza 50 sekund dla 10 podpaleń każdego zestawu 5 próbek.
- Nie ma żadnych materiałów, które paliłyby się lub tliły aż do uchwytu mocującego.
- Nie kapią i nie zapalają znajdującej się 305 mm poniżej waty.
- Nie ma żadnych materiałów tlących się dłużej niż 30 sekund po drugim usunięciu płomienia[i].
Czyli peszle palą się do 10 sekund, a potem gasną… Jednak nawet te 10 sekund palenia się materiału bezpośrednio stykającego się ze słomą nie jest czymś pożądanym. Słoma w tym czasie może zacząć się tlić, a nawet palić.
Jeszcze jeden pomysł na przewody elektryczne w słomianym domu
A wiecie, który z materiałów wykorzystywanych na naturalnej budowie ma najbezpieczniejszą klasę palności A1? Glina[ii].
Klasa A1
Oznacza, że materiał lub wyrób nie przyczynia się do rozwoju pożaru, tzn. nie reaguje na oddziaływania termiczne rozwiniętego pożaru (temperatura 800°C). Nawet w takich warunkach się nie zapala.
Badania i testy ogniowe potwierdzają, że tynk gliniany jest niepalny[iii].
Elektryka w domu ze słomy w sposób łączony
Jeszcze jednym sposobem położenie kabli jest połączenie obu powyższych sposobów, czyli upakowanie przewodów w peszel i zatopienie go w tynku glinianym.
Zaletą tego rozwiązania jest prostsza wymiana przewodów w przyszłości. Wadą może okazać się grubość drugiej warstwy gliny. Powinna mieć ona bowiem co najmniej 5 cm, żeby karbowana rurka z kablami się w niej ukryła. Zamiast jednej dużej rury można też zastosować małe peszle, osobny na każdy przewód, ale wtedy warto przeliczyć metry i koszty. Rozwiązanie może zwyczajnie okazać się zbyt drogie.
Przewody elektryczne w naszym domu z gliny i słomy
Zatem co zrobić z tymi kablami? My zdecydowaliśmy się na najprostsze, najtańsze i najbezpieczniejsze rozwiązanie – położenie elektryki na pierwszej warstwie tynku glinianego (co najmniej trzycentymetrowej) i przykrycie jej kolejną.
Poza niepalnością materiałów otaczających kabel dodatkowym plusem takiego rozwiązania jest możliwość odprowadzania nadmiaru ciepła z przewodów do tynku. Natomiast przewody poprowadzone w peszlu otoczonym słomą – czyli materiałem izolacyjnym – nie mają gdzie oddać ciepła. Choć oczywiście instalacja powinna być tak zaplanowana, by żadnego jego nadmiaru nie było.
Nie wykluczamy, że w części miejsc przewodzimy na tynku glinianym dodatkowo w peszlach.
A może elektryka w domu ze słomy jednak w peszlu?
Oczywiście, że tak! Peszle przydają się w kilku miejscach. Użyliśmy ich głównie do przepustów kablowych między ścianami czy piętrami. Innym punktem było wejście kabli do domu. Peszel przydał się również, by ukryć je w podłodze w garażu, zanim nie dotrą do rozdzielnicy.
Poza zabezpieczeniem kabli przed uszkodzeniem mechanicznym ochronne karbowane rurki umożliwiają przeciągnięcie dodatkowych przewodów w przyszłości (jeśli zostawimy w środku linkę, zwaną pilotem).
O przepustach kablowych w ścianach ze słomy stworzyliśmy mały fotoporadnik. Zajrzyjcie tam koniecznie, bo sam peszel nie wystarczy!
Puszki małe i duże
O puszkach elektrycznych do włączników świateł czy gniazdek nic nowego nie napiszemy, ale chcielibyśmy wspomnieć o tak zwanym systemie puszkowym, czyli sposobie rozłożenia przewodów, od którego podobno się odchodzi. Mowa o tych białych okrągłych zaślepkach, gdzieś pod sufitem, zakrywających miejsce schodzenia się kabli z różnych stron domu.
Użycie tych puszek jest bardzo przydatne, kiedy mamy drewniany sufit i nie chcemy go szpecić białym kablem elektrycznym. Umieszczamy wtedy taką puszkę pod sufitem najbliżej miejsca, w którym planujemy górne światło, i dochodzimy do niej naszymi kabelkami. Tam łączymy je z innym rodzajem przewodu – ładnym, np. w bawełnianym czy lnianym, kolorowym oplocie. I takim, niepsującym tak bardzo wystroju, kablem zmierzamy przy belce stropowej do naszej lampy.
Poza tym samo rozplanowanie instalacji z użyciem puszek podsufitowych znacząco zmniejsza liczbę zużytych metrów przewodów.
Elektryka w domu ze słomy – podsumowanie i kilka rad
Jak widać, elektryka w domu ze słomy może, ale nie musi opierać się na peszlach. Peszle nie dają stuprocentowej gwarancji, że nie dojdzie do zapalenia czy tlenia się słomy, gdyż nie tyle są niepalne, ile jedynie gasną po jakimś czasie. Większe bezpieczeństwo przeciwpożarowe zapewnia jednak całkowicie niepalna glina.
Poniżej dołączamy kilka refleksji dotyczących raczej drobiazgów, ale które chętnie usłyszelibyśmy, zanim przystąpiliśmy do prac nad elektryką w naszym naturalnym domu.
- Przewody okrągłe lepiej ciągną się w peszlach niż płaskie.
- Rozdzielnica 4 × 24 nie będzie za duża.
- Chcecie mieć żyrandol z kilkoma żarówkami i podwójny włącznik do sterowania nimi oddzielnie? Pamiętajcie o doprowadzeniu czterech, a nie trzech żył (4 × 1,5 mm) do lampy.
- Pomyślcie zawczasu, czy nie przyda Wam się gniazdko na zewnątrz domu.
Macie jakieś pytania lub może swoje sprawdzone rozwiązania? Podzielcie się w komentarzach – jeszcze nie skończyliśmy budować, więc ciągle możemy skorzystać, a listę dobrych rad zawsze możemy rozszerzyć o kolejne.
Przypisy
[i] Klasyfikacja palności tworzyw sztucznych, https://www.tadpol.eu/artykul/26/klasyfikacja-palnosci-tworzyw-sztucznych.
[ii] Decyzja Komisji z dnia 4 października 1996 r. ustanawiająca wykaz produktów należących do klasy A „Materiały niepalne” przewidziany w decyzji 94/611/WE wykonującej art. 20 dyrektywy Rady 89/106/EWG w sprawie wyrobów budowlanych, Dz.U.UE.L.1996.267.23, wersja od 12.06.2013, https://sip.lex.pl/akty-prawne/dzienniki-UE/wykaz-produktow-nalezacych-do-klasy-a-materialy-niepalne-przewidziany-w-67452586.
[iii] Straw Bale Firetests, European Strawbale Gathering, 2015, http://esbg2015.eu/straw-bale-firetests/.
Ciekawy artykuł? Polub Siedem wierzb na Facebooku lub dołącz do naszego newslettera. Dzięki temu na pewno nie przegapisz następnych wpisów.
Można ciągnąć przewody jeszcze w metalowych rurach 😉
Ja mam inny pomysł na instalacje elektryczną. Narazie pomysł 🙂
Z doświadczenia wiem, że iskrzenie czy ogień pojawia się na łączeniach kabli choćby w puszkach, gniazdkach, kontaktach, bo np. 3 przewody trudno dobrze ułożyć i dokręcić. Rozwiązaniem może być lutowanie połączeń. Pracochłonne, ale chyba warto. A pomysł jest taki by ciągnąć przewody po poddaszu, robić puszki i spuszczać kable przez sufit. Elektryk to zweryfikuje 😉
Nad wykorzystaniem metalowych korytek czy rur myślimy w przypadku kładzenia przewodów na dachu do paneli PV. To chyba oczywiste (choć nie sprawdzałem, czy jest wymagane przepisami), ale warto metalowe peszle uziemić.
Co do lutowania (wraz z zakładaniem koszulek termokurczliwych i ich opalaniem), to faktycznie jest pracochłonne i nie wiem, czy efekt będzie bezpieczniejszy niż zastosowanie kostek wago, które są wygodne, bezpieczne, szybkie i tanie. No i dla większego bezpieczeństwa puszki można wybrać właśnie samogasnące.
Czy to rozwiązanie z kablami na poddaszu ma jakieś plusy poza tym, że przewody do oświetlenia w ogóle nie będą widoczne pod sufitem, bo będą wychodziły bezpośrednio nad lampami? Cała reszta przewodów i tak będzie musiała być ukryta w ścianach parteru, by dojść do gniazdek i włączników. Czy coś pomijam?