Powędrowaliśmy wzdłuż Wisły w ramach darmowego warsztatu Dzikie rośliny jadalne i lecznicze Karola Szurdaka. Załapcie się koniecznie na kolejne edycje!
W ciepłą jesienną sobotę wybraliśmy się na Plażę Romantyczną, na końcu ulicy Rychnowskiej w Wawrze, dzielnicy Warszawy, by poznać dzikie rośliny jadalne i lecznicze Mazowsza. W czasie niespełna trzygodzinnego spaceru przyjrzeliśmy się blisko 50 roślinom i poznaliśmy ich właściwości.
Nie będę opisywać tu szczegółowo wszystkich roślin, ich wyglądu, czasu zbierania ani sposobów obróbki czy wykorzystania i działania pozyskanych surowców. Mądrzejsi ode mnie zrobili to już dawniej w niejednej książce. Poniżej przedstawię kilka swoich małych odkryć. Może zachęcą kogoś z Was, do udziały w kolejnych spacerach, które odbywać się będą w najbliższym czasie co tydzień.
Następne warsztaty już za tydzień, w niedzielę 20 października 2019 roku. By nie przegapić kolejnych edycji najlepiej śledzić fejsbukowy profil Karol Szurdak – Etnobotanika w praktyce. Co ważne, spacery są darmowe, gdyż uzyskały dofinansowanie z budżetu partycypacyjnego miasta stołecznego Warszawa.
Wybrane dzikie rośliny jadalne i lecznicze Mazowsza
Wierzba (Salix L.)
Ogromnym nietaktem byłoby rozpoczęcie tych notatek od jakiejkolwiek innej rośliny niż wierzba. Nazwa zobowiązuje!
Na działce mamy nie tylko stare wierzby, które trzeba czasem wspomóc, lecz także mnóstwo małych siewek. I to właśnie z takich jedno-, dwuletnich gałązek pozyskuje się korę. Zawiera ona kwas salicylowy. Wywar z kory wierzby, podobnie jak aspiryna, ma działanie przeciwzapalne, przeciwbólowe, przeciwgorączkowe i antybakteryjne.
Wiosną można jeść też kotki – bazie. Smaczniejsze są te zielone, żeńskie.

Wiesiołek dwuletni (Oenothera biennis)
Wiesiołka znaliśmy wcześniej – rośnie przy naszej szutrówce. Na łąkach nie za bardzo, gdyż są koszone zbyt często lub w nieodpowiednich terminach i wiesiołek nie miał szans tam przetrwać. Dlatego nasiona w tym roku już zebrałam i rozsiałam na przyjaźniejszych kawałku gruntu.
Ale nie wiecie nawet, ile czasu zastanawiałam się w ostatnich latach, co takiego dziwnego, płaskiego rośnie na tym skraju drogi…

Podczas spaceru, na którym poznawaliśmy dzikie rośliny jadalne i lecznicze Mazowsza, przyszło olśnienie. Tak wygląda wiesiołek w pierwszym roku swego życia!
Korzeń takiego jednorocznego wiesiołka można jeść po ugotowaniu i przyrządzeniu jak ziemniaki, wspomniane wcześniej nasiona zaś potraktować jako przyprawę.
Bluszczyk kurdybanek (Glechoma hederacea)
Hitem zapachowym całej wyprawy okazał się właśnie on – płożący się wzdłuż ścieżki bluszczyk kurdybanek. Młode listki, jako przyprawa, wzbogacić mogą wiele dań.

Mierznica czarna (Ballota nigra L.)
Podczas warsztatów obejrzeliśmy też takie rośliny, które znałam i widywałam w okolicy naszego domu, którymi nawet się zainteresowałam, ale wcześniej nie poznałam ich nazw. Szukanie po frazach „niebieskie kwiaty podobne do hyzopu”, a nawet poprzez aplikację analizującą zdjęcia, nie zawsze kończy się sukcesem… Tak właśnie było z mierznicą czarną i żmijowcem zwyczajnym.

Mierznica to kolejne ziele przyprawowe. Trochę jak mieszanka melisy, tymianku, oregano… Zbiera się je na początku kwitnienia. U nas lubi rosnąć pod wierzbami.
Dziki czosnek
Czosnek niedźwiedzi to niejedyny dziki czosnek rosnący w naszym kraju. Tak naprawdę jest ich sporo. Ten, na który my się natknęliśmy wygląda zupełnie jak trawa. Za to jak smakuje!

Więcej roślin wokół nas
Jak wspomniałam wcześniej, to oczywiście nie wszystkie dzikie rośliny jadalne i lecznicze Mazowsza, które poznać można na warsztatach, a jedynie ich bardzo skromny wyimek.
Część widzieliśmy już wcześniej u siebie, część sami zaprosiliśmy po wierzby (głóg, tarninę, dziką różę), ale i poznaliśmy sporo nowych. Jeśli mieszkacie na Mazowszu i też chcecie wiedzieć, co rośnie wokół Was, albo chcecie skosztować słodyczy osnówki owoców cisa, skorzystajcie z tej okazji darmowych warsztatów.