Drewno księżycowe – warto z niego budować?

Podobno drewno księżycowe jest idealne do budowy domu – ognioodporne, opiera się grzybom, nie wchłania wilgoci. Jest lepsze niż zwykła tarcica czy to tylko mit?

Podczas budowy naszego domu ze słomy i gliny kilka osób pytało nas o księżycowe drewno. Czy o nim słyszeliśmy? Czy z niego budujemy? Podobno drewno ścięte nocą podczas określonej fazy Księżyca ma niesamowite właściwości…

Otóż… nie ma. „Księżycowe drewno” to chwyt marketingowy, który ma sprawić, że zapłacicie za ten materiał więcej. Dotarliśmy do źródeł tego mitu o cudownym drewnie, lecz wpierw posłuchajcie, dlaczego to tak naprawdę nie może działać.

drewno księżycowe to mit

Drewno księżycowe oczyma doktora fizyki i popularyzatora nauki

O księżycowe drewno na antenie radiowej Trójki zapytany został dr Tomasz Rożek, gospodarz programu telewizyjnego Sonda 2 i autor Nauka. To lubię na YouTube i Facebooku. W audycji Pytania z kosmosu, wyemitowanej 23 sierpnia 2018 roku, tak opisywał ten materiał:

„Ma być odporniejsze na ogień, na grzyby, ma być twardsze, ma wchłaniać dużo mniej wilgoci, więc ma się prawie nie deformować pod wpływem zmian wilgotności”.

I od razu obala te twierdzenia:

Czy coś takiego może istnieć? Mówiąc szczerze, ja bardzo, bardzo, ale to bardzo wątpię. Nie widzę mechanizmu, w którym na jedną noc – bo odpowiednia faza Księżyca to nie jest coś, co trwa na przykład dziesięć lat – na jedną noc, nagle, coś, co rośnie kilkadziesiąt lat – bo tyle rośnie drzewo – miałoby zmieniać swoje właściwości. (…) Trudno uwierzyć, że faza Księżyca ma jakikolwiek wpływ na właściwości drewna ścinanego w tej fazie drzewa, dlatego że nie ma mechanizmu, który miałby tym wszystkim kręcić.

Posłuchajcie koniecznie tego odcinka programu (link powyżej). Znalazło się tam jeszcze kilka „rewelacji” o integracji z polem elektromagnetycznym planety (w jaki sposób?) i wydzielaniu żelu, który przez naładowane cząstki wzmacnia strukturę drewna. „O jakie cząstki chodzi? Jaki żel? Żywica? Na pyk się wydziela tej jednej nocy? Co się z nią później dzieje? Jest wchłaniania, utylizowana?” – nauka jest naprawdę fajna, bo o wszystko pyta.

I nie pozostawia złudzeń: „Ktoś próbuje wykorzystać naiwność”. Po co? By na „księżycowym” drewnie zarobić.

Niestety ta radiowa audycja jest dość krótka – trwa tylko cztery i pół minuty. Zabrakło w niej czasu na rozwinięcie tematu i przytoczenie wyników jakichkolwiek badań naukowych. Poszperałam zatem dalej sama.

Rzekomy wpływ grawitacji na drewno księżycowe

Jednak zanim przejdę do wyników badań naukowców (albo o ich braku), przyjrzyjmy się jeszcze chwilę tej sile Księżyca, która miałaby wpływać na drzewo.

Ci, którzy wierzą w księżycowe drewno, twierdzą czasem, że chodzi o grawitację. Skoro Księżyc wpływa na wodę w oceanach i powoduje przypływy i odpływy, to może też wpływać na wodę w drzewie, czyż nie? Odpowiedź jest prosta: nie. Żeby zrozumieć, dlaczego „nie”, warto przypomnieć sobie, czym jest grawitacja.

Grawitacja to oddziaływanie we wszechświecie polegające na tym, że wszystkie obiekty posiadające masę się przyciągają. Kluczowe jest tu słowo „masa”. Masy wody (czy też tego wspomnianego mitycznego żelu) w drzewie nie ma co nawet porównywać z masą oceanów.

Wartość siły pomiędzy oddziałującymi na siebie obiektami rośnie wraz z ich masą, a maleje wraz z odległością. Łatwo można ją policzyć dzięki wzorowi:

F = G × (m1 × m2 / r2)

gdzie G to stała grawitacyjna, m1 i m2 – masy obiektów, a r – odległość pomiędzy środkami mas. G, r oraz m1 (masa Księżyca) w obu przypadkach są takie same. Zmienia się m2 (masa oceanów bądź masa wody w drzewie). Gdy pod literki podstawimy liczby okaże się, że siła oddziaływania Księżyca na oceany jest 1,3 tryliona (miliarda miliardów) razy większa niż na wodę w drzewie!

Siła odpowiedzialna za rzekome lepsze właściwości drewna księżycowego jest bardzo, bardzo mała. Jej wpływ, o ile w ogóle jakiś ma, jest znikomy, wręcz pomijalny. Księżyc nie ma nic do tego, jak drzewo transportuje w sobie wodę czy jakiekolwiek inne substancje.

Pełnia nie zwiększa oddziaływań grawitacyjnych

Jednak to nie największy problem rewelacji o drewnie księżycowym. W sieci znaleźć można twierdzenia kilku wytwórców instrumentów muzycznych – oraz, co oczywiste, producentów samego księżycowego drewna – że ziemski satelita oddziałuje na drzewo najsilniej w określonej fazie – podczas jego pełni. Owszem, Księżyc wydaje się wtedy większy, zwłaszcza zaraz po wschodzie, ale to tylko złudzenie optyczne, Wcale nie jest wtedy najbliżej Ziemi i w związku z tym nie może wtedy działać na Ziemię i rośliny mocniej.

Jak wskazywałam wyżej, siła oddziaływania pomiędzy dwoma obiektami zależy od ich odległości od siebie. Nasz naturalny satelita niekoniecznie jest najbliżej Ziemi podczas pełni. Może wtedy – ale nie musi – być w perygeum, czyli najbliżej nas, oddalony o trochę ponad 363 tys. km, a może być w apogeum, czyli najdalej – ponad 405 tys. km. Siła, z jaką ten satelita oddziałuje na to, co na naszej planecie, nie zależy od jego fazy – słusznie zauważa Lloyd Alter, kanadyjski architekt, projektant i redaktor serwisu treehuger.com.

Bardziej niż przytaczane opowieści niektórych producentów gitar i skrzypiec oraz samego drewna księżycowego przemawia do niego teoria, że drzewa jako istoty w pewien sposób towarzyskie (o czym pięknie opowiadał Peter Wohlleben w Sekretnym życiu drzew), nie kładą się spać podczas pełni, imprezują mocno, co podnosi ciśnienie ich życiowych soków. A podczas trzeciej kwadry odpoczywają i drzemią.

Niestety takich imprez drzew dotychczas nie odnotowano. Nie bez przyczyny Tomasz Rożek nie dostrzega żadnego mechanizmu zmiany właściwości drzewa pod wpływem Księżyca. Co za to zauważono, czyli na jakie badania powołują się zwolennicy księżycowego drewna?

Źródło mitu księżycowego drewna – jego producenci

W polskim internecie o księżycowym drewnie pisze się w komentarzach na różnych stronach, wspomina je kilku blogerów, w tym stolarzy i cieślów. Czasem ktoś powtórzy za klientem, że to sprawa potwierdzona naukowa, niekiedy doda jeszcze, że przez „szwajcarskich naukowców”. Podczas jakich badań, gdzie opublikowanych – o tym cisza. W sumie niedziwne, bo takich badań… nie ma. Ale po kolei.

Szwajcaria była pewną wskazówką, więc zaczęłam szukać. I oto jest – producent i dostawca księżycowego drewna (sic!) Tonewood z tego kraju powołuje się na badania niejakiego profesora Ernsta Zürchera.

Pokrótce omawiają badania, lecz niestety ani nie podają tytułu pracy, ani czasopisma, w którym zostały opublikowane wyniki. Być może nie zostały opublikowane nigdzie, co – prawdę mówiąc – nie za dobrze by o tej pracy świadczyło.

Nie wiemy, czy badania były rzetelne, zrecenzowane przez innych badaczy znających się na temacie i uznane za wartościowy wkład w naukę, czy nie popełniono podczas nich żadnego karygodnego błędu merytorycznego. Na dobrą sprawę nie można nawet sprawdzić, co konkretnie było ich tematem, bo tego konkretnego tekstu, z którego zrodził się omawiany mit cudowności, nie sposób odszukać w czasopismach naukowych.

Badania, od których prawdopodobnie wszystko się zaczęło

Nie zostaje nic innego, jak przyjrzenie się streszczeniu badań napisanemu przez Tonewood.

Profesor Zürcher przez kilka miesięcy przyglądał się świerkom alpejskim rosnącym w szwajcarskim regionie Bergün. Do obserwacji wybrał cztery stanowiska, bliżej przyglądał się trzem. Jedną z grup stanowiły drzewa rosnące naturalnie na północnych zboczach gór, na wysokości 1520–1580 m n.p.m. Pozostałe świerki były uprawiane, miały podobny wiek i kształt. A potem na każdym stanowisku wycięto po 144 drzewa.

I co z tego wszystkiego wynikło? Podobno drewno z drzew rosnących powyżej 1000 metrów, na północnych zboczach, na glebie niezbyt zasobnej w składniki odżywcze było najlepsze. Rodzi się tu jednak kilka pytań. Przede wszystkim, co znaczy „najlepsze”? Najsuchsze, najtwardsze? A może najszybciej schnące? Nikt nam tego nie wyjaśnia.

Wiadomo jedynie, że drzewa ścinano w różne 48 dni od października do marca i w tym czasie wykazano niewielki spadek wilgotności świeżo ściętego drzewa. Super, ale „niewielki”, czyli jaki? W innych badaniach (które omawiam w kolejnym artykule – o tym, co naprawdę naukowcy odkryli, jeśli chodzi o wpływ faz Księżyca na rośliny) mowa jest o 3%. To tyle co nic, a jednocześnie… nic nietypowego. Zimą wegetacja jest wstrzymana, drzewo po prostu trochę się „wycisza” i mniej płynów w nim krąży. Drwale zaobserwowali to już wieki temu. Jeszcze do tego wrócimy.

Producent chce nas przekonać jeszcze do tego, że drewno z Bergün już po wysuszeniu absorbuje mniej wody. Jednak znów nie zdradza, o ile i czy różnica była znacząca.

Drewno księżycowe lepsze od…?

Brak konkretnych danych uniemożliwia wydanie uzasadnionego sądu co do lepszych właściwości czegokolwiek. Ponadto, aby jednoznacznie stwierdzić, że drewno księżycowe ma przewagę nad innym, wypadałoby je choćby z nim porównać. Tymczasem, po pierwsze, omawiane tutaj obserwacje i badania skupiały się tylko na drzewach z Bergün. Po drugie poświęcone były jedynie świerkowi alpejskiemu.

Nie wiadomo zatem, od czego „drewno księżycowe” ma być lepsze, bo z niczym spoza tego obszaru go nie porównywano. Może inny materiał spoza Szwajcarii lub z innego gatunku drzewa okazałby się lepszy?

Brak takich zestawień na stronie o „cudowności” sprzedawanego materiału bynajmniej nie dziwi. Tak się akurat składa, że ten szwajcarski region to główny teren działalności producenta drewna księżycowego. Swój produkt każdy zachwala, szkoda, że w tym przypadku bez rzetelnych podstaw.

Czy drewno księżycowe w ogóle istnieje?

Prawdziwą bombę zostawiam jednak na koniec. Po trzecie – i najważniejsze – na stronie o drewnie księżycowym, w omówieniu badań, które mają być dowodem jego wyjątkowości, nie ma nic a nic o wpływie Księżyca na drewno. Ani słowa.

Jest o glebie, nasłonecznieniu, innych warunkach, w których wzrastało drzewo, np. o wysokości nad poziomem morza, ale o fazach ziemskiego satelity – nie. Nic nie uprawnia do powiedzenia, że drewno księżycowe (o ile w ogóle takie by mogło zaistnieć wskutek oddziaływania jakichś sił) jest lepsze.

Nie przeszkadzało to firmie bez żadnego związku, płynnie przejść od badań nad świerkiem alpejskim do opisów rzekomej wyjątkowości drewna ściętego w określonej porze miesiąca. Dość paskudna reklama, którą ma uwiarygodniać nazwisko naukowca, który w streszczanej pracy nie potwierdził wyjątkowych właściwości drewna księżycowego. Zapewne nawet nie użył w niej terminu moon wood.

Tonewood, a za nim inne strony i blogi wymieniają zalety towaru. Nie podają jednak wyników badań, nie przenoszą do źródeł, nie przytaczają cytatów… Nijak nie podpierają swoich tez. Dlaczego? Bo badań potwierdzających cudowne właściwości „księżycowego” surowca, takie jak ognioodporność, niepoddawanie się grzybom lepiej niż inne drewno, trwałość, po prostu nie ma.

Odpowiedź na pytanie z początku tego tekstu, czy my budujemy z tego materiału, jest już raczej oczywista.

Drewno księżycowe w badaniach naukowych

A co naprawdę naukowcy stwierdzili o relacji Księżyc – drzewo, znajdziecie w kolejnym artykule na stronie Siedem wierzb.

Włączcie krytyczne myślenie, nie dajcie się robić w bambuko. I polubcie Siedem wierzb – dom ze słomy i gliny na Facebooku. Dzięki temu nie przegapisz innych obalających mitów wpisów oraz ciekawostek, które publikujemy tylko tam.

Oznacz Trwały odnośnik.

2 komentarze

  1. Jest prosty spobób aby sprawdzić czy drewno jest księżycowe czy nie jest. Ściąć dwa drzewa obok siebie-jedno w lutym w fazie ubywającego księżyca po pełni,a drugie w fazie narastającego księżyca. Potem obserwować ,porównywać ,badać. Jeśli czegoś nie rozumiesz,nie oznacza to że nie może działać.

Komentarze są wyłączone.