Siedem to cyfra symbolizująca pełnię, doskonałość. Wierzba natomiast to jedno z najpowszechniejszych drzew na świecie. Siedem wierzb to ładne zestawienie.
Nie pamiętam już, kto pierwszy wpadł na ten pomysł. Jedno jest pewne – nazwa Siedem wierzb bardzo nam się od pierwszego usłyszenia spodobała.
Magiczna siódemka
Siedem to cyfra symbolizująca pełnię, doskonałość. W siedem dni Bóg stworzył świat, stąd siedem dni tygodnia. Zamiłowanie stworzyciela – przynajmniej według tych, co próbują poznać jego tajemnice – przejawia się jeszcze w kilku miejscach.
Siedmiu jest też archaniołów. Siódmego, Szemkela, utrzymują w zastępie tylko ze względu na tę liczbę (zob. wiersz Zbigniewa Herberta Siódmy anioł z tomiku Hermes, pies i gwiazda z 1957 roku). Ludzie też lubię siódemkę. Choć tworzymy coraz więcej i budujemy coraz wyżej, cudów świata wciąż zwykle wskazuje się siedem…
Pospolita mazowiecka wierzba
Wierzba natomiast to jedno z najpowszechniejszych drzew na świecie. Nie znajdziemy jej tylko na dwóch kontynentach: w Australii i na Antarktydzie. Żaden z 400 gatunków nie potrzebuje wiele, lubi po prostu światło i wodę. W Polsce rośnie ich około 30. Wierzba to jednocześnie roślina niezwykle żywotna. Ogławiana co jakiś czas, by z jej drewna wykonać koszyki, instrumenty – a niegdyś też i różdżki – lub też po prostu się ogrzać, odradza się bujnie. Nie bez przyczyny naszym przodkom kojarzyła się z płodnością.
Uważano ją jednocześnie za drzewo magiczne. Jej pień zamieszkiwały podobno zarówno dobre, jak i złe duchy. Nigdy nie wiadomo było, na jakiego się trafi, więc lepiej było nie denerwować żadnego z nich. Warto jednak było zaryzykować i zrobić pętelkę na witce wierzby – miało to zapewnić spełnienie się życzenia. O ile nie można być pewnym, czy demony nadal wybierają dziuple wierzb na swoje siedziby ani czy te drzewa wciąż są bramami do zaświatów, o tyle korony tych drzew z pewnością do dziś goszczą liczne ptactwo.
Naszych ogłowionych siedem wierzb
Wierzymy, że dobrze nam się będzie mieszkać w pobliżu wierzb. Na naszej działce wzdłuż ulicy rośnie ich… sześć. Pomiędzy trzecią i czwartą mamy ponadto wierzbowy krzak, powstały po przycięciu jednego drzewa dawno temu tuż przy glebie. Po kilku latach naszego gospodarowania powoli znów zaczyna zasługiwać na miano pełnoprawnej wierzby, naszej siódmej.
Początkowo jednak siódmą – i ostatnią – wierzbą zwana była ta znajdująca się tuż za granicą działki. W przyszłości chcielibyśmy ją dokupić wraz z paskiem ziemi. Przede wszystkim po to, by uchronić ją przed wycięciem. Dwóch sąsiadów wycięło wszystkie swoje wierzby. Gdy kiedyś pojawi się kolejny, raczej nie zostawi sobie jednej na skraju działki. A poza tym siedem to bardzo ładna liczba…
PS Zdradzimy Wam w tajemnicy, że tak naprawdę wierzb mamy dużo więcej. Siedem wierzb to tylko drzewa rosnące w rzędzie, nasza granica od świata. Siedem ich, a może już osiem czy dziewięć? Niech to pozostanie już naszą tajemnicą.
Krowy już się nie wypasają na działce, więc siewek drzew od 2016 roku pojawiło się sporo, głównie wierzb. To naprawdę bardzo żywotne drzewa. Mamy na nie kilka pomysłów (i bynajmniej nie chodzi o wykorzystanie ich na opał – na rozpałkę wystarczają nam same suche konary usuwane na wiosnę). Kiedyś je tu z pewnością przedstawimy.