Nasz dom ze słomy i gliny zaczął powstawać w 2016 roku. Sporo jeszcze przed nami, ale trochę też już za nami. Oto przegląd pierwszego roku robót.
Myślenie o naturalnym, energooszczędnym przyjaznym środowisku domu zaczęliśmy wcześniej, jednak tak na dobrą sprawę wszystko się zaczęło we właśnie minionym roku. Dla tych, którzy przegapili co nieco, oraz dla siebie samych – ku pokrzepieniu sercu – podsumowujemy, co się działo w ostatnich miesiącach.
1. Zaczęliśmy od przyjrzenia się działce i wymyśleniu, gdzie posadowić dom. Uwzględniliśmy kierunki świata i położenie wierzb, wymyśliliśmy dwa miejsca na przydomową oczyszczalnię ścieków (której, jak się okazuje po kilku miesiącach, może nie być, ale to historia na inny czas) i ustaliliśmy, ile pomieszczeń potrzebujemy. Z uwzględnieniem warunków zabudowy można było zacząć projektować.
2. W tym czasie zrobiliśmy badania gruntu. Wykazały, że zwierciadło wód podziemnych znajduje się 1,3–1,5 m pod powierzchnią gruntu. Niestety obecnie jest o wiele płycej, co przysparza nam trochę bólu głowy (kontynuacja tego wątku w punkcie 20).
3. Niedługo później zaczęliśmy załatwiać warunki przyłączenia gazu, niezbędne do projektu. Czekaliśmy na nie o wiele dłużej, niż powinniśmy.
4. W kwietniu wzięliśmy udział w warsztatach budowy naturalnego domu i zdecydowaliśmy, że tyle, ile będziemy mogli, zbudujemy sami (oczywiście z pomocą przyjaciół i wszystkich, którzy zechcą się podrapać słomą i pobrudzić gliną ;)).
5. Odwiedziliśmy byłą cegielnię w okolicy i przetestowaliśmy glinę do lepienia bloczków. Okazała się bardzo dobra.
6. W maju czekały nas kolejne warsztaty – wpierw ze słomowania, później z tynkowania. Nie ma to, jak ciągle się uczyć!
7. Pomiędzy jednymi a drugimi zadbaliśmy o schronienie na działce w razie deszczu, miejsce, w którym można się przebrać, odpocząć, usiąść i schować narzędzia. Sztab był tańszy (i trzeba dodać – o wiele zgrabniejszy) niż kontener budowlany.
8. W czerwcu załatwiliśmy sobie studnię z piękną, starą pompą.
9. Zaczęliśmy budować wychodek, skończyliśmy go już w lipcu.
10. Wtedy też wreszcie kupiliśmy 20 ton gliny. I odkryliśmy pszczoły. Na budowie domu zawsze dużo roboty, więc nie zdążyłam jeszcze opowiedzieć tej historii (co najwyżej kilka osób usłyszało ją już na żywo), ale obiecuję, że w nowym roku to nadrobię! (7.01.2017: Już jest – do przeczytania pod powyższym linkiem).
11. Niedługo potem zabraliśmy się za słomiano-gliniane bloczki. Przygotowaliśmy formy duże i małe, zgromadziliśmy potrzebne materiały i narzędzia, zaczęliśmy przygotowywać masę z gliny i słomy oraz formować cegiełki. Trochę późno rozpoczęliśmy te prace, ale i tak jestem z nas dumna, że całkiem sporo cegiełek udało nam się do jesieni zrobić (dzięki wszystkim, którzy pomagali, trochę Was było!).
12. Latem znalazło się trochę też czasu na odpoczynek, w tym na popatrzenie w niebo.
13. Zajmowaliśmy się też gromadzeniem butelek.
14. Na początku października przez kilka dni mocno wiało i musieliśmy poprawić sławojkę. Na szczęście jej nie przewróciło, fundamenty ma mocne. Oby jeszcze tylko przetrwała zalanie (patrz punkt 20).
15. Piątego października przyszła dobra wiadomość – mamy pozwolenie na budowę! Dwa tygodnie czekania na uprawomocnienie się decyzji było już przyjemnością.
16. W tym czasie wreszcie podłączono nam prąd.
17. Zaczęliśmy remont sztabu. Nie zdążyliśmy przed końcem malarskiego sezonu, temperatura spadła poniżej 10°C. Zatrzymaliśmy się pod koniec dziesiątego miesiąca roku.
18. Zabezpieczyliśmy słomiano-gliniano bloczki przed zimą.
19. Pomiędzy tym wszystkim lepiej poznaliśmy nasze wierzby (i inne drzewa) i zaplanowaliśmy przesadzenie dwóch dąbków. Ciągle nie wiemy, kogo dodać do tego towarzystwa. Może topolę?
20. Wykopy pod fundamenty rozpoczęły się pod koniec listopada. Generalnie można je wylewać i murować łagodną zimą, ale my mieliśmy pecha i szybko byliśmy umoczeni… Woda, trochę zimy, woda i ponad miesiąc później nadal mamy tylko ławę. Zwierciadło – obecnie lepiej je chyba nazywać lodowiskiem – jest płycej niż 70 cm.
21. Tymczasem wraz z nowym rokiem weszły w życie nowe wymagania dotyczące efektywności energetycznej budynków. Dobrze, że uporaliśmy się z projektem wcześniej.
22. A na gwiazdkę od losu dostaliśmy psa. Cząber czuje się coraz lepiej. Wiosną, gdy wyzdrowieje, zamieszka w słomiano-glinianej budzie – a jak! 🙂
Taki to był miniony rok. Nowy będzie jeszcze lepszy (i pracowitszy). Już planujemy dalsze działania.
Zobacz też, jak powstawał dom naturalny w 2017 roku, a co działo się na placu budowy domu strawbale w 2018 roku i potem…
A jeśli spodobało Ci się na tyle, że chcesz być na bieżąco, polub nas na Facebooku. Dzięki temu nie przegapisz następnych wpisów oraz ciekawostek, które publikujemy tylko tam.