Zasłomowanie wszystkich ścian z kostek słomy (w technologii strawbale), tynkowanie gliną – trochę za nami, sporo przed nami, bo naturalny dom wciąż powstaje. Jak w praktyce wyglądały budowa domu ze słomy i gliny w 2017 roku? Oto nasze sukcesy i porażki.
Niemal równo rok temu opisaliśmy nasze plany budowy naturalnego domu na nadchodzące wtedy miesiące. Dwa tysiące siedemnasty dobiega końca i pora przyznać się, co nam się udało, a co nie.
Budowa domu ze słomy i gliny w 2017 roku – krótkie podsumowanie
Największym sukcesem jest to, że udało nam się osiągnąć cel minimum: stan zamknięty surowy, ogromną porażką – niedotrzymanie terminarza przez wykonawcę konstrukcji drewnianej. Później lato i jesień nie rozpieszczały słońcem, więc te dwa miesiące opóźnienia to naprawdę wiele zmarnowanych dni. Straconego czasu nie udało się już nadrobić.
Pogoda sprawiła jeszcze inny, acz zdecydowanie mniejszy problem, gdy przyszło do zaopatrzenia w słomę. Zdobycie odpowiedniej liczby dobrych kostek do budowy domu było pewnym wyzwaniem. Rolnicy na Mazowszu mieli w tym roku mniej słomy, ci, co mieli jej trochę więcej, zebrali z pola mizerną – źdźbła były raczej krótkie i drobne, sporo było tzw. miotły.
O wiele gorsze było to, że niecałe dwa miesiące po położeniu papy, gdy w pewien deszczowy deszcz pracowaliśmy na poddaszu, zauważyliśmy, że przecieka nam dach…

Prace musieliśmy wstrzymać, konieczne było szybkie położenie nowej warstwy. I to drugi nasz sukces: udało nam się nad tym wszystkim zapanować.
Wilgotna zima bez budowania
Wiosna była spokojna. Wynikało to pośrednio z tego, że opóźnienia mieliśmy już pod koniec zeszłego roku. Wykopki pod fundamenty miały zacząć się już na początku listopada. Niestety wykonawca z nieznanych nam przyczyn zwlekał z pracami i ława fundamentowa wylana została dopiero w połowie grudnia. Jeszcze wtedy wierzyliśmy mu, że konstrukcja stanie do końca kwietnia, zgodnie z umową.
Niestety potem zrobiło się mokro, do dołu naciągnęła woda i… zamarzła. Gdyby fundamenty wyszły już ponad nią, prace mogłyby trwać dalej, a konstrukcja powstawać. Ale teraz możemy sobie tak gdybać. Fakt faktem – fundamenty w zimie nie powstały.

Ciężki rozruch prac wiosną
Wiosną chcieliśmy wypompować wodę. Co najmniej dwa tygodnie czekaliśmy, aż wykonawca potwierdzi, że przyjedzie murować fundamenty, gdy ją wypompujemy, zanim znów się zbierze. On wolał czekać, aż woda sama zejdzie… Nalegaliśmy, by pompować, inaczej – jak później się okazało – czekalibyśmy do czerwca.

Prace wreszcie ruszyły, jednak wizja 30 kwietnia, kiedy to mieliśmy cieszyć się z konstrukcji przykrytej dachem, była już absolutnie nierealna (może trzeba było wtedy zerwać umowę ze względu na niemożliwość wywiązania się z niej?).

Nauczka dla nas na przyszłość i rada dla wszystkich budujących: zapisujcie w umowach kary umowne za przekroczenie terminu zakończenia prac! Spora część wykonawców bez tego nie potrafi się zmobilizować. Bo i po co – przecież nic im nie grozi, jeśli się nie wywiążą z umowy. Jeśli wykonawca jest solidny i rzetelny, nie będzie się bał takiego dodatkowego paragrafu.

Remont sztabu i inne prace przygotowawcze
Tymczasem my nie siedzieliśmy z założonymi rękami. Gdy tylko w kwietniu zrobiło się trochę cieplej, zrobiliśmy przegląd kostek słomy oraz bloczków ze słomy i gliny po zimie. Przy okazji nakręciliśmy filmik dla wszystkich, którzy wierzą, że kostka słomy się nie pali.
Potem trochę mniej kręciliśmy się wokół domu: zbudowaliśmy kompostownik i skończyliśmy remont sztabu – naszej bazy na czas budowy.



Przygotowaliśmy miejsce pod wyrób słomiano-glinianej masy na cegły i nawet ich trochę zrobiliśmy.



A żeby po robocie było przyjemniej, postawiliśmy letni prysznic.

Konstrukcja zaczęła powstawać ponad tydzień po planowanym terminie jej ukończenia – 9 maja.

A my w ramach ratowania świata sprowadziliśmy dwa ule wraz z pszczelimi rodzinami.

Zaczęliśmy też szykować się do warsztatów budowy z gliny lekkiej, które miały odbyć się tuż przed rozpoczęciem astronomicznego lata. Wciąż nie mieliśmy wtedy jeszcze całego dachu.

Budowa domu ze słomy i gliny w 2017 – lato i jesień
Te dwie pory roku to był okres naprawdę ciężkiej pracy od świtu do nocy. Nie raz wstawaliśmy trochę po piątej i kończyliśmy pracę po dwudziestej drugiej. Gdy jednak zacząć opisywać te wszystkie działania, robi się tego dziwnie mało.
Zaprosiliśmy Was na drugie warsztaty: budowy z kostek słomy, po nich dopiero odebrać mogliśmy konstrukcję. Była połowa lipca i wznosiliśmy słomiane ściany dalej. Wszystko pod plandekami, bo deszcz szczególnie polubił ostatnie lato.


Nad parterem położyliśmy drewniany strop, a na podłodze parteru – izolację termiczną. Na niej wylądowały rurki do ogrzewania podłogowego oraz rury doprowadzające wodę i odprowadzające ścieki. Wszystko zalane zostało gipsem.



Po zasłomowaniu ścian zewnętrznych wzięliśmy się za tynki. Wtedy też pojawił się nasz szósty domownik – koteczka Czili. Choć nie wygląda już tak, jak na zdjęciu, wciąż jest najmniejsza i najdzielniej poluje na myszy.

Warsztatów z tynkowania już nie zorganizowaliśmy – to zwykle niemałe przedsięwzięcie, a nam po deszczowym lecie już bardzo się śpieszyło. Żeby wyrobić się z podstawowym zabezpieczeniem słomy przed zimą, wzięliśmy na parę dni kilka osób do pomocy. Obrzutkę gliną i położenie jednej warstwy tynku skończyliśmy 7 października. Udałoby się jakieś dwa, może trzy tygodnie szybciej, gdyby nie deszczowy wrzesień.

Mniej więcej w tym samym czasie powinniśmy już mieć okna. Większość była pod koniec miesiąca, największe – na początku listopada. W oczekiwaniu na nie zaczęliśmy wznosić ścianki zewnętrzne, również z półmetrowych kostek słomy, lecz tym razem z planem wycięcia w nich wnęk.

Wtedy znalazł się też czas na zabezpieczenie klejem styropianu na fundamencie. W międzyczasie niestety wystawił nas zdun, który miał zacząć pracę nad paleniskiem na początku dziesiątego miesiąca roku, i szybko musieliśmy znaleźć innego. Zanim piec powstał, wnętrze domu zdążyło się już wyziębić.

Niezrealizowane plany budowy
Z rzeczy zapisanych na początku roku nie wykonaliśmy budy ze słomy i gliny dla psa. Pies zadomowił się w sztabie i z jednej strony nie była potrzebna, a z drugiej – naprawdę nie było na jej postawienie czasu. Zaimprowizowaliśmy za to letnią kuchnię.


Nie położyliśmy też instalacji elektrycznej. Może to i lepiej – teraz na spokojnie możemy zwizualizować sobie wszystkie gniazdka i włączniki i zdecydować, które rzeczywiście będą nam niezbędne, a których nie ma co montować. Przed nami jeszcze położenie glinianej podłogi.
O kolejnych dwóch sprawach nie pisaliśmy, ale mieliśmy je w głowach w planach na 2017 rok: wylewka w garażu i drzwi garażowe.
Niespodzianki, które przyniosła budowa domu ze słomy i gliny w 2017 roku
Miłych zmian planów też było kilka. Ostatecznie zdecydowaliśmy się okna drewniane zamiast plastikowych. Wyszło drożej, ale drewno przecież fajniejsze niż PVC, prawda?

Cieszymy się również, że nie ulegliśmy namowom wykonawcy konstrukcji, by nad wkładem kominkowym postawić najzwyklejszy komin systemowy („wszyscy tak robią, na zewnątrz sobie dacie klinkier, tak będzie prościej”), i zdecydowaliśmy się na zbudowanie paleniska z cegły szamotowej.
To, że pierwszy zdun kręcił z terminem i nas olał, chyba też wyszło na dobre. Chciał nam zrobić tylko palenisko, a resztę – obudowę paleniska – „wymurujecie sobie sami”. A tak mamy kompleksowo: palenisko, kawałek ściany i komin. Wszystko w cenie niższej niż u zdunów z okolic Warszawy. Powietrze znad paleniska, zanim dotrze do komina (też z cegły szamotowej, ze stalowym wkładem), zakręca kilka razy, nagrzewa wszystkie cegły po drodze, które potem powoli oddają ciepło. Jesteśmy zadowoleni. Piec trzeba będzie jeszcze wyczyścić, ale to już wiosną, gdy ostygnie.

Nowy zdun zaproponował nam też duchówkę. Ciężko w niej będzie piec ciasta ze względu na nierównomierny rozkład ciepła wewnątrz, lecz przygrzać coś już można. Kto wie, gdy nabierzemy już trochę wprawy i zapanujemy nad żeliwnym piekarnikiem, może nawet uda się wypiec chleb…
Zdecydowanie najprzyjemniejsze w tym roku były jednak spotkania z Wami wszystkimi, zainteresowanymi naturalnym budownictwem – czy to podczas warsztatów, czy też poza nimi. Dziękujemy za wsparcie i kibicowanie nam!
Naturalny dom w 2018 roku
Budowa domu ze słomy i gliny w 2017 roku się nie zakończyła. W ostatnim czasie uporządkowaliśmy niewykończony jeszcze parter domu, by można było w nim bytować. Wstawiliśmy kilka podstawowych sprzętów. Wkopaliśmy i podłączyliśmy do domu szambo (za drugim razem, a jakże – tyle szczęścia, by udało się za pierwszym, nie mamy ;)). I po spokojniejszym grudniu już planujemy nadchodzący rok. Mamy nadzieję, że w jego trakcie znów, gdzieś na budowie naturalnego domu się z Wami zobaczymy.

A jak dalej szło budowanie słomiano-glinianego domu? Sprawdźcie podsumowanie 2018 roku, do którego traficie po kliknięciu w powyższy odnośnik.
A jeśli spodobało Ci się na tyle, że od teraz chcesz być na bieżąco, polub nas na Facebooku. Dzięki temu nie przegapisz następnych fajnych (mamy nadzieję) wpisów oraz ciekawostek, które publikujemy tylko tam.