Minęły ponad dwa lata i prawie trzy zimy, odkąd powstał nasz akumulacyjny piec z szamotu. Jak się sprawuje? Coś podczas budowy można było zrobić lepiej?
Pierwsze źródło ciepła w naszym domu ze słomy, gliny i drewna powstało na przełomie listopada i grudnia 2017 roku. Jeśli jesteście ciekawi, jak buduje się piec akumulacyjny z cegły szamotowej, koniecznie zajrzyjcie do naszej fotorelacji.
Tymczasem po ponad dwóch latach i niemal trzech sezonach grzewczych pokusiliśmy się o podsumowanie jego użytkowania, o które kilka razy nas pytaliście. Zanim jednak zdradzimy, co działa świetnie, a co wyszło trochę mniej dobrze, kilka słów wstępu.
Akumulacyjny piec z szamotu w nietypowych warunkach
Dom ze słomy i gliny jest trochę inny niż budowane standardowymi technologiami domy. Różni się przede wszystkim masą akumulacyjną ścian – tym większą, im grubszy jest gliniany tynk. W tradycyjnych domach tej masy akumulacyjnej najczęściej brak.
Ściany z kostek słomy same w sobie też charakteryzują się innymi współczynnikami przewodzenia i przenikania ciepła niż częściej spotykane materiały budowlane. Dlaczego w ogóle o tym wspominamy?
Choćby dwa źródła ciepła miały takie same wymiary i parametry i zbudowane były dokładnie tak samo będą sprawować się trochę inaczej, jeśli tylko budynki, w których je zainstalowano się różnią.
Otoczenie naszego pieca akumulacyjnego
W naszym przypadku na użytkowanie pieca akumulacyjnego i płynące z niego, przedstawione niżej wnioski miały wpływ:
- półmetrowe słomiane ściany,
- ogromne okna, dzięki którym w słoneczny zimowy dzień salon i kuchnia (czyli połowa parteru) nagrzewają się pasywnie,
- kilku centymetrów masy akumulacyjnej na ścianach w postaci glinianego tynku,
- brak kolejnych centymetrów gliny, czyli kolejnych warstw tynku zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz domu,
- brak glinianej podłogi.
Podczas lektury poniższych refleksji, warto mieć w pamięci, że to wszystko może sprawić, że temperatura panująca na zewnątrz, przy której trzeba zacząć grzać, może się dość znacząco różnić w zależności od samego domu.
Podobnie rzecz się ma z czasem ucieczki ciepła w domu – czy to przez ściany, okna, czy też dach. Wreszcie każdy dom zamieszkiwać mogą inne osoby, z innymi wymaganiami co do komfortu cieplnego. Nam wystarczy 20°C w salonie, inni mogą bardziej podgrzewać atmosferę (na małą i jednocześnie na dużą skalę) nawet do 24°C. Aczkolwiek trzeba zauważyć, że to nie tylko niezdrowo dla nich samych, lecz także niezbyt pozytywnie dla środowiska i klimatu. Więcej na ten temat piszemy pod koniec podłączonego w tym zdaniu artykułu, w sekcji o tym, jak sprawić, by istniejący dom był bardziej energooszczędny.
Jak sprawuje się nasz akumulacyjny piec z szamotu?
Zaczynamy grzać, gdy temperatura na zewnątrz spada poniżej 5°C
A i wtedy grzejemy tylko na wieczór. Uważamy, że to całkiem niezły wynik – oceniając po tym, o ile wcześniej sąsiedzi zaczynali palić. W pobliskim mieście powiatowym ciepłownia zaczyna rozsyłać do kaloryferów ciepłą wodę, gdy temperatura przez ponad cztery dni utrzymuje się poniżej 15°C.
Rozpalamy co drugi dzień, gdy temperatura wynosi trochę ponad 5°C
To nawet nie z lenistwa. Po prostu nie musimy tego robić. To wystarczy, by ogrzać około 80 m2 przestrzeni.
Grzejemy dłużej niż tylko wieczorem, gdy nadchodzą mrozy poniżej –5°C
W tym sezonie grzewczym to się nie zdarzyło. Nic dziwnego, grudzień 2019 roku był o 3,7°C cieplejszy od średniej 30-letniej. Raz czy dwa razy temperatura spadła tak nisko, ale jedynie nad ranem i nie było trzeba potrzeby rozpalać. W zeszłym roku takich dni, gdy trzeba było podrzucać do pieca trochę więcej razy w ciągu doby, było więcej.
Dwa lata temu mrozy przyszły pod koniec stycznia, wtedy rzeczywiście trzeba było popalić trochę więcej. Zdarzało się tak jeszcze na samym początku, gdy akumulacyjny piec z szamotu musiał dogrzać wyziębione wnętrza, do czego doszło przez opóźniony montaż okien.
Piec trzyma ciepło do 24 h
Przy grzaniu tylko wieczorem ściany pieca pozostają ciepłe przez całą noc i co najmniej całe przedpołudnie kolejnego dnia. Często utrzymują ciepło jeszcze dłużej – aż do kolejnego wieczornego rozpalenia, ale to już zależy od warunków konkretnego dnia (temperatury, wilgotności powierza, zachmurzenia).
Samo palenisko zawsze jest ciepłe po 24 godzinach. Nierzadko wciąż skrzy się tam żar.
Zewnętrzna fuga trochę popękała
Być może stało się tak dlatego, że akumulacyjny piec z szamotu pierwszej zimy rozpalony został dość szybko po położeniu ostatecznej fugi. Jednak podobno takie spękania są dość typowe.
Piec pracuje, rozszerza się, czasem nawet trochę unosi, więc czasem cegiełki odsuwają się nieznacznie od siebie. Zgadzałoby się to z naszymi obserwacjami. Jednej zimy mała szczelina pojawiła się w jednym miejscu. Po czym, gdy skończyliśmy grzać, piec jakby znów osiadł, a szczelina zniknęła. Kolejnej zimy szpara pojawiła się na ścianie z tyłu… Fugę dopełnimy podczas pierwszego odświeżenia pieca, najpewniej wiosną lub latem tego roku.
Czasem ciężko doczyścić używane cegły
Tak naprawdę nigdy nie zrobiliśmy tego do końca. Dotychczas czyszczenie cegieł z zewnątrz zawsze odbywało się partiami, gdy znalazła się chwila. Samo działanie nie jest skomplikowane. Potrzebne są: ciepła woda z octem i dobra szczotka lub ścierka.
Problem w tym, że zwykle brakuje na to czasu. Piec powinien być ostudzony. Czyszczenie zimą zatem odpada. A wiosną, latem i jesienią, gdy ciepło na zewnątrz, do zrobienia zawsze mamy mnóstwo innych rzeczy i porządne szorowanie schodzi na dalszy plan.
Duchówka raczej do podgrzewania potraw niż pieczenia
Piekarnik w naszym akumulacyjnym piecu usytuowany jest z lewej strony paleniska. Od tyłu muskają go płomienie, a nad nim, z obu jego stron i pod nim przepływa gorące powietrze. Palenie dwie czy trzy godziny dziennie to trochę za mało, by coś w tej duchówce upiec.
Jeśli już próbować to zrobić, to tylko w tylnej części piekarnika. Nie wszystko jednak znosi temperatury sporo powyżej 200°C. A jeśli coś da się w takim skwarze przygotować, to trzeba bardzo uważać, by tego nie spalić.
Za to duchówka z boku akumulacyjnego pieca świetnie sprawdza się w podgrzewaniu jedzenia. Nadaje się także do potraw czy przekąsek, które mogą przygotowywać się dłuższy czas, na przykład zapiekanek czy pieczonych buraków. Z sukcesem wykorzystywaliśmy ją również do suszenia jabłek.
Akumulacyjny piec z szamotu może odetchnąć
Spisaliśmy te wnioski po eksploatacji tego źródła ciepła niemal przez trzy zimy. To najlepszy na to moment, bo w najbliższych chłodniejszych miesiącach i w kolejnych latach będziemy z niego korzystać już mniej. Wreszcie mogliśmy uruchomić docelowe, niewymagające tyle obsługi i trochę czystsze ogrzewanie. I wreszcie mamy ciepłą wodę w kranie.
Warto pamiętać, że drewno, mimo wszystko, nie jest ekologicznym paliwem. A wycinanie lasów, by palić drzewem, nie jest najrozsądniejszym rozwiązaniem w obliczu kryzysu klimatycznego. Spalanie drewna to też smog. Jeśli tylko istnieje taka możliwość, warto pomyśleć o innym, bardziej przyjaznym środowisku i klimatowi źródle ciepła dla domu.
Chcesz wiedzieć więcej o tym, jak się buduje naturalny dom? Polub Siedem wierzb – dom ze słomy i gliny na Facebooku.
taki piec bez wątpieia jest lepszy od kopciuchów c.o. z dolnym czy nawet górnym spalaniem ale palenisko w tym piecu nie powoduje spalania gazów.Idealnym wydaje się połączeni pieca rakietowego z piecem kumuacyjnym.Jest to przecież Możliwe. Problem to chyba tylko cicho czy głośno,ale to już inna sprwa.
A jak ten piec ma sie do nadchodzacych zmian zw. z ustawa smogowa? Ekoprojekty, paleniska klasy 5 itd.? Mi ten piec tez bardzo sie podoba ale obawiam sie, ze ktos moze bedzie chcial jakis kwit na to ze piec jest oficjalnie “ekologiczny”.
Piec powstawał, gdy nie było jeszcze wymagań. Obecnie służy też jedynie jako dodatkowe źródło ciepła. W tym momencie zatem nie potrafimy odpowiedzieć na to pytanie. Aktualnie chyba zdun powinien być tą osobą, która powinna wykazać, czy palenisko będzie spełniać normy.
A nas w bliższej lub dalszej przyszłości pewnie będą czekać jakieś pomiary, by zorientować się, jak to z tymi emisjami dokładnie jest. I być może też montaż jakichś filtrów lub innych rozwiązań ograniczających emisje.