Palenie od góry – prawda czy fałsz?

Palenie od góry w piecu robi w internecie furorę. Czy słusznie? Ile naprawdę zanieczyszczeń powietrza emituje kocioł, w którym rozpala się od góry?

Jakość powietrza zimą w Polsce jest dramatyczna. Jesteśmy bardziej zmęczeni i senni, bynajmniej nie tylko przez brak światła. Kaszlemy, boli nas głowa, mamy problemy z oddychaniem – przyczyną tego coraz częściej bywa smog, a nie przeziębienie.

Przypomnijmy krótko, że smog powstaje w wyniku spalania różnego typu paliw: węgla, drewna, śmieci w domowych piecach i lokalnych elektrociepłowniach oraz ropy i benzyny przez samochody na ulicach. Pewną, choć mniejszą rolę ze względu na nakładane na nie normy, odgrywają również zakłady przemysłowe. Według niektórych odpowiedzią na smog ma być palenie od góry w piecach.

W serwisie YouTube roi się od filmików z instrukcją, jak rozpalić od góry. Dzięki temu nastąpi poprawa jakości powietrza w Polsce – twierdzą zwolennicy tej metody. Czy rzeczywiście?

złe palenie od góry

Spalanie od góry w odpowiednim kotle

Temat już ponad dwa lata temu podjął Instytut Chemicznej Przeróbki Węgla w Zabrzu – jednostka akredytowanych do badań kotłów grzewczych zgodnie z obowiązującą normą PN-EN 303-5:2012.

Instytut zwrócił uwagę, że urządzeniami przeznaczonymi do „górnego spalania” jest jedynie grupa kotłów c.o. komorowych, tzw. szybowych, które jednak są rzadko spotykane na rynku (stanowią około 5% kotłów). Natomiast najczęściej spotykane są kotły komorowe zasypowe przeznaczone do podawania paliwa na wcześniej wytworzoną warstwę żaru[1].

W ogromnej większości przypadków absolutnie nie zaleca się spalania od góry. Z prostej przyczyny – 95% kotłów palenie od góry może zaszkodzić: znacznie zwiększa się w ten sposób ryzyko wybuchu kotła, zaczadzenia i prowadzi do szybszego zniszczenia urządzenia.

W zasadzie na tym można by ten artykuł zakończyć. O czym w ogóle mowa, skoro urządzeń, w których możliwe jest spalanie od góry, jest tak mało? Załóżmy nawet, że w ciągu dwóch lat jest ich więcej i ich udział wynosi już na przykład 10%. To wciąż zbyt mało, by zmiana spalania w nich z „od dołu” na „od góry” wpłynęła na zjawisko smogu.

Niestety temat odgórnego palenia przez kolejne dwa lata wcale nie ucichł. W 2017 roku ten sam instytut zajął się ilością emitowanych do powietrza podczas spalania od góry zanieczyszczeń.

Palenie od góry = mniej zanieczyszczeń?

Jak czytamy w podsumowaniu badań:

Celem pracy było sprawdzenie tezy stawianej przez część środowisk związanych z działaniami na rzecz poprawy jakości powietrza w Polsce oraz przewijającej się w debacie publicznej na temat zanieczyszczenia powietrza, że bez względu na rodzaj stosowanego urządzenia grzewczego z ręcznym zasypem paliwa stałego, stosowanie techniki rozpalania złoża paliwa od góry, będzie powodowało znacznie niższą emisję zanieczyszczeń do atmosfery niż w przypadku tradycyjnego prowadzenia procesu, a więc zasypu kolejnych porcji paliwa na żar. Zwolennicy tej tezy prezentują „palenie od góry” jako panaceum na problem zanieczyszczenia powietrza w naszym kraju. Celem niniejszych badań jest zweryfikowanie tych założeń[2].

Co się okazało? Emisje pyłu były mniejsze przy paleniu od góry niż przy zasypie na żar („od dołu”) tylko w trzech przypadkach na dziesięć. Takie same jak przy technice zasypu na żar odnotowano podczas sześciu spalań. W jednym przypadku zasyp na żar okazał się znacząco lepszy.

Ponadto przy spalaniu od góry w połowie przypadków emisje benzo(a)pirenu) były niższe. W jednym przypadku na dziesięć wyglądały podobnie, a w czterech przypadkach były dramatycznie wyższe – nawet dwudziestokrotnie.

Odgórne palenie – wnioski z badań

Górne spalanie przynosi redukcję emisji w mniej niż połowie przypadków (40% – 8 na 20 przypadków). Niestety aż w 25% przypadków prowadzi do znacznego wzrostu emisji pyłu lub rakotwórczego benzo(a)pirenu.

Co więcej palenie od góry jest procesem bardzo niestabilnym. Co to oznacza w praktyce? Gdy rozpalacie od góry, może uda się wyemitować mniej, a może akurat… potrujecie się dużo bardziej. Technika palenia od góry ma nieprzewidywalny wpływ na wysokość emisji zanieczyszczeń. Wymaga też dużo więcej czasu na obsługę kotła. Nie jest dopuszczalne dosypanie kolejnej porcji paliwa na żar – trzeba czekać, aż wcześniej dosypana porcja się dopali.

Podsumujmy: w żadnej próbie z dwudziestu przeprowadzonych nie uzyskano limitów emisji zanieczyszczeń, które nałożone są na urządzenia klasy 5. Ani razu nie spełniono unijnych wymagań Ekoprojektu[3]. Spalanie od góry nie sprawi, że zaczniemy zdrowo oddychać.

Skrót raportu z badań palenia od góry IChPW w Zabrzu znajdziecie po kliknięciu w powyższy link.

Warto zauważyć, że instytucja, która przeprowadzała badania, w opisie oficjalnej strony internetowej widocznym w wyszukiwarce tak charakteryzuje swoje działania: „Instytut Chemicznej Przeróbki Węgla rozwija czyste technologie węglowe w branżach energetycznej, ciepłowniczej, koksowniczej i gospodarki odpadami”. Jeśli organizacja, której celem statutowym jest „czysty węgiel”, stwierdza, że coś z tym paleniem od góry jest nie tak, to naprawdę jest coś na rzeczy.

Palenie od góry – NIE w przypadku drewna!

Wśród „zielonych” istnieje jeszcze jeden bardzo szkodliwy mit. Wiadomo, węgiel to nie – mówią – ale drewno to przecież naturalne paliwo. Palmy je od góry i będzie dobrze. No cóż. Nie będzie.

Przy stosowaniu rozpału od góry przy paliwie z biomasy (drewno) efekt ekologiczny jest odwrotny od zamierzonego­

– ostrzegał Instytut Chemicznej Przeróbki Węgla w Zabrzu już w 2015 roku[4]. W podsumowaniu jego badań na początku 2017 roku pisano bardziej szczegółowo:

W przypadku spalania drewna kawałkowego w kotle komorowym zaobserwowano bardzo wysoki wzrost stężenia benzo(a)pirenu przy rozpale metodą „od góry” – dwudziestokrotna różnica. Znaczny wzrost benzo(a)pirenu należy uznać za zjawisko wysoce niekorzystne. Benzo(a)piren to zanieczyszczenie o udokumentowanym wpływie rakotwórczym i mutagennym[5].

Przejdźmy do konkretnych, bezwzględnych liczb: podczas tradycyjnego palenia – zasypu na żar, „od dołu” – benzo(a)pirenu było 26 µg/m3, w przypadku palenia od góry – aż 525 µg/m3! Ponadto dwukrotnie wyższe przy tym paleniu było stężenie tlenków azotu (NOx). Emisja czadu zarówno „od góry”, jak i „od dołu” była katastrofalna – odpowiednio 11 i 16 razy wyższa niż w kotłach klasy 5 (najbardziej efektywnych).

Palenie od góry w kotle komorowym KSW Plus powodowało także gwałtowny wzrost temperatury spalin w pierwszej fazie procesu spalania. Technika ta na dłuższą metę przyczynia się do szybszego zużycia urządzenia grzewczego, a ponadto może grozić rozszczelnieniem się wymiennika ciepła – ostrzegają naukowcy. Wyższa temperatura niż ta przewidziana przez producenta to też rosnące z każdym kolejnym rozpaleniem ryzyko wypaczenia drzwiczek i tym samym obniżenie ich szczelności. A to już prosta droga spalin do wnętrza domu zamiast na zewnątrz.

Palenie od góry w omawianym kotle sprawiło, że pyłu było mniej – ale tylko o niecałą 1/4 (182 mg/m3 w porównaniu z 235 mg/m3 przy spalaniu od dołu). Ale czy sam pył to wystarczający argument za tą metodą? Było to wciąż trzykrotne przekroczenie unijnego standardu określonego w dyrektywie o ekoprojekcie (60 mg/m3).

Domowy sposób na palenie od góry

Warto pamiętać, że palenie od góry ma sens tylko i wyłącznie w przypadku kotłów do tego przeznaczonych. Przerabianie swojego kotła na spalanie od góry, bo chcemy być bardziej „eko” nie ma najmniejszego sensu.

Profesor Andrzej Szlęk z Instytutu Techniki Cieplnej Politechniki Śląskiej w Gliwicach podkreśla, że prosta zamiana spalania dolnego na spalanie górne nie prowadzi do poprawy jakości spalin.

„Spalanie górne” może być dobrym sposobem na bardziej ekologiczne i wydajniejsze ogrzewanie węglem, jednak tylko w przypadku kotła z układem odprowadzenia spalin. Prosta zamiana spalania dolnego na spalanie górne nie zawsze doprowadzi do poprawy jakości spalin.

Górne spalanie w kotle przerobionym samodzielnie bez konsultacji z ekspertem, wiąże się ze spadkiem mocy kotła, a to z kolei może się wiązać z problemem z zapewnienia odpowiedniego ciągu kominowego i powstawaniem dużych ilości związków szkodliwych[6].

Amatorskie przeróbki kotłów przez właścicieli, by móc palić od góry, mogą przynosić więcej szkód niż korzyści. Polski Alarm Smogowy zauważa, że:

„fachowcy” wykonują samowolną przeróbkę kotła, montując tzw. czerpnię powietrza wtórnego, co zwiększa prędkość przepływu spalin, tym samym zwiększając ilość pyłu wyrzucanego do atmosfery.

Podczas „rozpalania od góry” palący się węgiel i gazowe produkty spalania wyrzucane [są] do komina. Wraz z nimi porywane są lotne cząsteczki popiołu, sadza oraz pyły PM 10 i PM 2,5. (…) rozpalając cały wsad kotła od góry, cała warstwa popiołu znajduje się u góry, w głównym strumieniu spalin i jest w większości porywana do komina[7].

Popiół powinien być zsypywany w dół, do popielnika. Taka separacja popiołu uniemożliwia jego porywanie do komina.

Naukowcy potwierdzają: spalanie od góry nie wystarczy

W sieci spotkać się można z zarzutem, że wyżej zacytowane zdanie to wnioski Krakowskiego Alarmu Smogowego, a nie naukowców z IChPW. Pojawia się wręcz stwierdzenie, że ton jednej z autorek badań, dr Katarzyny Matuszek, jest zgoła odmienny od twierdzeń organizacji alarmującej o smogu. Będzie za to wniosek z artykułu dr Katarzyny Matuszek, mgr. inż. Piotra Hrycki i Anny Dworakowskiej – tego samego, w którym ma dominować ten odmienny ton – opublikowanego w lipcu 2017 roku w czasopiśmie „Rynek Instalacyjny”:

Jeśliby więc nawet przyjąć wybitnie idealizujący rzeczywistość scenariusz, w którym:
– wszyscy użytkownicy kotłów c.o. i pieców z ręcznym zasypem paliwa będą już palić tylko sposobem od góry,
– wszystkie urządzenia grzewcze dzięki zastosowaniu tej techniki spalania będą emitować najniższe wartości zanieczyszczeń zmierzone w trakcie wykonanych testów,
powietrze, jakim oddychamy w Polsce w sezonie grzewczym, w dalszym ciągu nie będzie spełniało kryteriów jakości gwarantujących nam zdrowie i dobre samopoczucie[8].

Zatem pudło, czysty węglu. Nachalna promocja spalania od góry to zła droga i niewłaściwy, bo niegwarantujący dobrej jakości powietrza, sposób walki ze smogiem. Domy, przede wszystkim, powinny być dobrze ocieplone, energooszczędne, a podczas użytkowania – ogrzewane jak najlepszym dla środowiska, w tym klimatu, i naszego zdrowia paliwem.

W cytowanym artykule znajdziecie też dokładniejsze niż w skrócie raportu tabelki z wynikami. Emisje pyłu, owszem, spadają (poza spalaniem w kozie – tu „od góry” winduje je niebotycznie), ale nadal przekraczają normy. Czadu i przy drewnie, i przy węglu są bardzo podobne ilości. Stężenie benzo(a)pirenu przy węglu spada trochę w niektórych kotłach, ale przy drewnie masakrycznie wzrasta.

Spalanie od góry i od dołu na grafice

W internecie łatwo natknąć się na grafiki mające zachęcić do palenia od góry, w prosty sposób pokazujące, że spalanie od góry jest dobre, a palenie od dołu – złe. W prosty i przekłamany. Rysunki sugerują (na przykład takie), że palenie od dołu jest złe, a od góry – dobre. Tak to wygląda na pierwszy rzut oka – palisz od dołu, kopcisz; palisz od góry, jest czysto.

Tymczasem na podlinkowanej grafice po prawej nie tyle pokazano palenie od dołu, ile prostu złe dorzucenie do pieca. Dorzucenie zbyt dużej ilości paliwa na raz spowodowało ugaszenie ognia (więc de facto na rysunku nawet nie przedstawiono samego procesu palenia) i wzmogło dym. Wie o tym każdy, kto rozpalał kiedykolwiek ognisko i dorzucał do niego (od góry!).

W paleniu od góry, jak już zostało wspomniane, trzeba czekać, aż całe załadowane paliwo się wypali, a potem załadować kocioł od nowa i znów go rozpalać, nawet w środku najsroższej zimy. Człowiekowi, stworzeniu z natury leniwemu, nie zawsze się chce. Może się zdarzyć, że dosypywać będzie wcześniej. A gdyby przypadkiem dosypał od góry za dużo paliwa, efekt byłby taki sam jak po prawej strony – kopcenie.

Umiejętne rozpalanie i prawidłowe dorzucanie paliwa, a nie konkretna technika od góry czy od dołu (bo ta zależy od kotła – przypomnijmy, w 2015 roku 5% kotłów na rynku umożliwiało bezpieczne palenie od góry; wątpliwe, by w ciągu dwóch lat ten odsetek znacząco wzrósł). A najlepiej wymiana kotłów na te spełniające najwyższe normy lub w ogóle zmiana sposobu ogrzewania na bardziej przyjazne środowisku (np. pompy ciepła, gaz).

Nie łudźcie się, że mając stare i nieefektywne kotły, staniecie się przyjaźni dla środowiska jedynie poprzez zmianę techniki palenia. To nie złe lobby chce was zmusić do kupienia nowszych urządzeń, powinniście to zrobić z czystego, zdrowego rozsądku, by dłużej nie truć siebie i otoczenia.

Problematyczną kwestią, jak zwykle, są pieniądze. Dlatego ważne jest skonstruowanie sensownego systemu dopłat, o co walczą alarmy smogowe i inne zielone organizacje pozarządowe.

Skąd tyle szumu wokół palenia od góry?

Dlaczego zatem spalanie od góry zyskuje taką popularność? Niech każdy sam przed sobą przyzna, jak często weryfikuje informacje wrzucane przez znajomych czy – co gorsze – przez różne strony w mediach społecznościowych, zwłaszcza te o dużej liczbie obserwujących i sporych zasięgach. Wielu po prostu przyjmuje na wiarę to, co tam wypisują – bo „wydaje się prawdziwie, brzmi sensownie” – bez sprawdzenia, bez dotarcia do źródeł czy badań. W internecie łatwo jest manipulować ludźmi.

Jedną z takich manipulacji jest twierdzenie, że węgiel może być czystym paliwem. Stąd to spalanie od góry jako recepta na smog i przekonywanie, że to nie sam węgiel jest problemem, a tylko technika jego palenia. „Palcie od góry i zanieczyszczeń będzie dużo mniej” – i niestety ileś osób się na to nabiera, udostępnia na Facebooku, głosi bzdury na „ekowarsztatach” i podobnych spotkaniach.

Węgiel nie jest czysty i nie będzie. A do tego jego wydobycie w Polsce jest nieopłacalne. W 2014 roku tona węgla sprowadzanego z Rosji kosztowała 200 zł, tona węgla z RPA lub Australii – 215 zł. Tona węgla ze składów przykopalnianych w Polsce kosztowała aż 30% więcej – 280 zł[9]. Nikt z branży nie chce przyznać, że wydobycie węgla (i późniejsze jego spalanie – m.in. ze względów zdrowotnych i koszty leczenia chorób, do których się przyczynia) to, bez dodatkowego finansowania, bardzo nierentowny biznes.

Skoro już wydobyto ten węgiel, to kopalnie chcą go sprzedać. Za granicą nie ma to na szans, bo nasz węgiel jest zbyt drogi. Próbuje się więc go rehabilitować w kraju – że to niby nasz narodowy skarb, że chcą nam go zabronić z niewiadomych względów, że węgiel wcale nie truje (tylko głupi ludzie nie wiedzą, jak palić).

Drogocenna polityka węglowa

Jeśli wydobycie węgla się nie opłaca, to dlaczego wciąż mamy tyle kopalni? – słusznie może ktoś spytać. Odpowiedź jest prosta: od 1990 roku urzędy centralne i władze lokalne wsparły branżę węglową (górnictwo i energetykę węglową) kwotą 230 mld zł. Tylko w 2016 roku było to 9,5 mld zł[10]. Dotacje wynosiły nawet 2% PKB i były większe niż środki kierowane przez państwo na naukę czy badania i rozwój. Każdy Polak płacący podatki dorzucał się do górnictwa średnio 1900 zł rocznie!

Słyszeliście może kiedyś argument, że odnawialne źródła energii (OZE) są nierentowne, nie powinno się ich wspierać, że same sobie powinny radzić na rynku? A węgiel sam sobie radzi? Dla porównania: OZE przez 20 lat dostały zaledwie piętnastą część tego, co węgiel – tylko około 13 mld zł[11]. Warto przy tym zaznaczyć, że to względnie nowe technologie, 20 lat temu nie mówiło się tyle o odnawialnych źródłach. Jakkolwiek, jeśli weźmiemy pod uwagę roczną kwotę wsparcia poszczególnych rozwiązań, OZE nadal dostają trzy razy mniej niż węgiel[12].

Te dopłaty do węgla to dopiero niezły interes. Tym, którzy dzięki nim notują dochody, zależy, by się sprzedawał i ogrzewał domy jeszcze przez wiele, wiele lat. Nie patrzą na koszty wynikające z utraty zdrowia przez ludzi czy zdegradowanego środowiska.

I mają sprytnych pijarowców. Uwierzylibyście, że palenie węgla od góry jest fajne, gdyby wrzuciła to hasło na swój profil kopalnia X? Gdy taką informację, bez powiedzenia „sprawdzam”, bezmyślnie, bez zastanowienia się, porównania czy wytłumaczenia mechanizmów różnych działania, udostępni jakiś profil niezwiązany z daną branżą i puści w ten sposób w obieg, wiara gwałtownie rośnie. „Przydatnych idiotów”, którzy dają się wkręcić i zmanipulować, nie tak trudno w internecie znaleźć. Nie wierzcie nikomu na słowo. Sprawdzajcie twarde dane, liczby i badania. Nam też nie musicie wierzyć – dlatego do wszystkich liczb i badań linkujemy, zajrzyjcie do przypisów.

Palenie od góry – tak czy nie?

Jeśli doczytaliście do tego miejsca, odpowiedź już znacie. Sensowność palenia od góry, biorąc pod uwagę liczbę kotłów na rynku, które się do tego nadają, oraz ogromną niestabilność tego procesu, to mit. Palenie od góry węglem czy drewnem nie uratuje nas od smogu, wręcz przeciwnie – może jeszcze bardziej nam zaszkodzić (benzo(a)piren!). Co więcej, promowanie tej techniki daje złudne poczucie, że walczymy ze smogiem, a w konsekwencji wstrzymuje osiągnięcie celu, jakim jest czyste powietrze.

Wróćmy jeszcze na chwilę do wspólnych wniosków instytutu badawczego i alarmu smogowego sformułowanych po pomiarach emisji podczas palenia od góry:

Prezentowanie metody palenia od góry jako szybkiego i bezinwestycyjnego remedium na zanieczyszczenia powietrza w naszym kraju niestety należy uznać za nieuzasadnione[13].

Trzeba z tym skończyć jak najszybciej. Nawet szeroka promocja palenia od góry nie przyniesie poprawy jakości powietrza w Polsce. Jest to tylko i wyłącznie temat zastępczy i ma na celu odwleczenie wdrażania naprawdę skutecznych rozwiązań. A może i utrzymywanie ogromnych dopłat państwa dla tych, co z węgla żyją…

Aby oddychało nam się lżej, potrzeba zmiany myślenia wielu ludzi. To trwa. Potrzeba najbardziej efektywnych kotłów gazowych. (Gaz nie jest idealny, bo to wciąż paliwo kopalne, ale jednak zanieczyszczenia są mniejsze). W razie, gdy w okolicy nie ma gazu, warto rozważyć ciepły piec akumulacyjny na drewno. A jak się chronić, póki smogu nie wyeliminujemy? Tymczasem można spróbować na małą skalę: nie kopcić u siebie, przekonywać do tego sąsiadów, dbać o rośliny filtrujące zanieczyszczenia z powietrza. I o drzewa.

Doczytałaś(-eś) artykuł do końca (zachęcamy jeszcze do zapoznania się z przypisami) – dziękujemy za poświęcony czas! Jeśli znalazłaś(-eś) w tym tekście coś wartościowego albo ciekawego, polub lub obserwuj nas na Facebooku. Dzięki temu nie przegapisz następnych fajnych (mamy nadzieję) wpisów oraz ciekawostek, które publikujemy tylko tam.

Przypisy

[1] Eksperci ostrzegają przed metodą spalania od góry w zwykłych kotłach, Małopolska w zdrowej atmosferze, 28.01.2015, https://powietrze.malopolska.pl/pop/eksperci-ostrzegaja-przed-metoda-spalania-od-gory-w-zwyklych-kotlach/, dostęp 26.10.2017.

[2] Ocena skuteczności metody spalania węgla i drewna „od góry” jako narzędzia do poprawy jakości powietrza w Polsce. Wyniki badań energetyczno-emisyjnych podczas przeciw i współprądowej realizacji procesu spalania w kotłach komorowych różnych konstrukcji, Instytut Chemicznej Przeróbki Węgla, Krakowski Alarm Smogowy, 2017, s. 2, https://smoglab.pl/wp-content/uploads/gornespalanieskrot.pdf, dostęp 26.10.2017.

[3] Tamże, s. 3.

[4] Eksperci ostrzegają przed metodą spalania od góry…, dz. cyt.

[5] Ocena skuteczności metody spalania węgla i drewna „od góry”, dz. cyt., s. 6.

[6] „Nie” górnemu spalaniu, Polski Alarm Smogowy, 28.01.2016, https://web.archive.org/web/20210225073940/https://polskialarmsmogowy.pl/polski-alarm-smogowy/jakwygrac/szczegoly,nie-gornemu-spalaniu,33.html (strona http://www.polskialarmsmogowy.pl/polski-alarm-smogowy/jakwygrac/szczegoly,nie-gornemu-spalaniu,33.html zarchiwizowana 25.02.2021).

[7] Tamże.

[8] dr inż. Katarzyna Matuszek, mgr inż. Piotr Hrycko, Anna Dworakowska, Wyniki testów energetyczno-emisyjnych dla metody górnego spalania. Czy górne spalanie może pomóc ograniczyć niską emisję?, „Rynek Instalacyjny” 2017, nr 7–8, http://rynekinstalacyjny.pl/artykul/id4274,wyniki-testow-energetyczno-emisyjnych-dla-metody-gornego-spalania.-czy-gorne-spalanie-moze-pomoc-ograniczyc-niska-emisje, dostęp 26.10.2017.

[9] Mateusz Ratajczak, Polskie górnictwo dostaje miliardy wsparcia. Każdy Polak dokłada 1876 złotych rocznie, money.pl, 4.12.2014, https://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/polskie-gornictwo-dostaje-miliardy-wsparcia,234,0,1670634.html, dostęp 26.10.2017.

[10] Urszula Siedlecka, Aleksander Śniegocki, Zofia Wetmańska, Ukryty rachunek za węgiel 2017. Wsparcie górnictwa i energetyki węglowej w Polsce – wczoraj, dziś i jutro, WiseEuropa, Warszawa 2017, http://wise-europa.eu/2017/09/19/ukryty-rachunek-wegiel-premiera-raportu/, dostęp 21.01.2019, s. 7.

[11] Maciej Bukowski, Aleksander Śniegocki, Ukryty rachunek za węgiel. Analiza wsparcia gospodarczego dla elektroenergetyki węglowej oraz górnictwa w polsce, Warszawski Instytut Studiów Ekonomicznych (WiseEuropa), Warszawa, kwiecień 2014.

[12] U. Siedlecka, A. Śniegocki, Z. Wetmańska, Ukryty rachunek za węgiel 2017…, dz. cyt., s. 7.

[13] Ocena skuteczności metody spalania węgla i drewna „od góry”, dz. cyt., s. 3.

Oznacz Trwały odnośnik.

5 komentarzy

  1. Artykuł manipuluje faktami. Nikt nie twierdzi że palenie od góry jest czyste! Jest CZYSTSZE od tradycyjnego a to wielki PLUS w sytuacji gdy większość Polaków palących w tradycyjnych kopciuchach nie stać na lepszej jakości opał a tym bardziej nie stać na lepsze kotły! W większości rodzajów pieców znajdzie zastosowanie bez żadnych przeróbek. Przestańmy czarować społeczeństwo że drogą do poprawy jakości powietrza jest wymiana kotłów i wciskanie im lepszego opału bo na to ich nie będzie STAĆ!! Czyli jeśli coś jest nierealne to zacznijmy od edukacji, która w innych krajach ma miejsce bo jeśli coś da się poprawić o chociażby 50% to jest to złe????? Profesor nie zawsze ma rację szczególnie że ci profesorowie nie przedstawili żadnych konkretnych badań a ja widzę jak z mojego komina na tle sąsiadów leci całkowicie inny dym!

    • Urszula Drabinska

      Artykuł manipuluje? W którym miejscu?
      Niestety manipuluje Pan, i to po trzykroć.
      1. „Nikt nie twierdzi że palenie od góry jest czyste!” – naprawdę nikt? A grupy, które najsilniej lobbują za węglem palonym od góry i piszą wprost (czy wręcz tak się nazywają): „czyste ogrzewanie”, „czysty węgiel”, „zdrowe oddychanie”?
      2. „(…) drogą do poprawy jakości powietrza jest wymiana kotłów i wciskanie im lepszego opału bo na to ich nie będzie STAĆ!!” – to, że ich nie stać, nie znaczy, że wymiana kotłów na lepsze i korzystanie z lepszego paliwa nie jest jedyną drogą do skutecznej, trwałej poprawy jakości powietrza. To, że ich nie stać na jedno czy drugie, ma być wytłumaczeniem trucia? Jeśli kogoś nie stać na wywóz śmieci, to znaczy, że może je palić (od góry czy od dołu, wszystko jedno) i mamy się nad nim litować, a nie nakłaniać do bardziej odpowiedzialnego zachowania?
      3. „profesorowie nie przedstawili żadnych konkretnych badań” – przedstawili i są nawet podlinkowane w artykule. Proszę uważniej czytać.
      Łatwo rzucać słowa na wiatr i podważać autorytety.

      A na deser:
      4. Gdyby zajrzał Pan do tych badań i wyników, zauważyłby Pan z pewnością, że o poprawie rzędu 50% mowy nie ma. Często nawet nic się nie poprawia (wszystko zależy od rodzaju kotła i samego paliwa). Aha, kolor dymu to nie wszystko, część szkodliwych związków jest bezwonna i bezbarwna.

  2. Kazimierz Leszczyński

    Drogie dzieci! Jedyne rozsądne wyjście to drastyczne ograniczenie populacji ludzi. Nie pociąga za sobą żadnych kosztów, wręcz przeciwnie. Po prostu przestajemy się rozmnażać. Gdyby w Europie, Azji, Afryce obu Amerykach pozostało choćby tylko 1% populacji obecnej, nie istniał by problem smogu i wiele, wiele innych problemów.

    • Urszula Drabinska

      Załóżmy, że przestaniemy się rozmnażać… Ale zanim liczba ludzi na świecie spadnie, i – jak Pan sugeruje, zniknie wiele, wiele naszych problemów (nie zbyt to naiwne podejście?) – miną dziesięciolecia. Do tego czasu mamy się truć i chorować?

      Bo nie wyobrażam sobie, że mógłby Pan pisać o jakimś szybszym sposobie na depopulację…

Komentarze są wyłączone.